#5 Blaise Zabini x Reader

110 5 2
                                    

Dla psychofaneczkaxd

Mini ściąga:

[T/i] - twoje imię

[T/n] - twoje nazwisko

Idę sama korytarzem do Wielkiej Sali. Nie wiem czemu, ale denerwuje mnie to, że wszystkie dziewczyny z Gryffindoru zachwycają się Ślizgonem. Nie, nie Malfoy'em a Zabinim. Niech biorą się za kogoś ze swojego domu.

Weszłam do Sali i usiadłam obok Pansy.

- To jest niesamowicie denerwujące. - powiedziała dziewczyna a ja potwierdziłam skinieniem głowy.

- Witajcie moje przyjaciółeczki. Czemu jesteście takie nie w sosie? - zapytał Blaise obejmując nas obie. Mruknęłyśmy tylko w odpowiedzi. Zrobiłyśmy mu miejsce pomiędzy nami tak, jak zawsze siada.

- Dzisiaj jest sobota, jak możecie być takie pochmurne? - spytał i zwrócił się w moją stronę. Dobrze wiedział, że nie będę w stanie oprzeć się jego uśmiechowi.

- Mamy po prostu dość wzdychania dziewczyn. Jak można iść korytarzem i mówić "O rany... Ale ten i ten jest przystojny... ". - powiedziałam opierając się na ramieniu. Normalnie aż się niedobrze robi od takiej gadki.

- Dla mnie to jest po prostu kompromitacja. - dopowiedziała Pansy. Potwierdziłam skinieniem. Zabini tylko się zaśmiał.

- A może po prostu któraś z was jest zazdrosna? - spytał, ale miałam wrażenie, że bardziej chodziło mu o mnie. Zmarszczyłaś brwi.

- Straciłam apetyt. Idę po książki do eliksirów Będę w bibliotece. - powiedziałam wstając z miejsca. Przeszłam wzdłuż stołu i wyszłam z Wielkiej Sali. Poszłam w stronę Lochów Slytherin'u. Weszłam do środka i skierowałam się do dormitorium. Napiszę dzisiaj wypracowanie na temat amortencji i będę miała z głowy.

- [T/i], co ty tu robisz? - usłyszałam pytanie Astorii, kiedy weszłam do dormitorium. Widziałam, że coś próbuje ukryć. A raczej kogoś.

- Przyszłam po książkę do eliksirów. Już mnie nie ma. - powiedziałam. Przywołałam potrzebne rzeczy za pomocą zaklęcia. Odwróciłam się do wyjścia. Trzasnęłam drzwiami cicho i zeszłam po schodach. Dobrze, że przynajmniej robi to na swoim łóżku.

Nagle coś przycisnęło mnie do ściany. Wszystko co trzymałam upadło na podłogę.

- Blaise? Co ty robisz? - spytałam chłopaka. Był bardzo blisko mnie i mojej twarzy.

- Szantażuję cię. Powiedz, że jesteś zazdrosna, bo inaczej cię nie puszczę. - powiedział a ja się zaśmiałam

- Nie uderzyłeś się w głowę czasami? - zapytałam rozbawiona. On tylko pokręcił przecząco głową.

- Nie uważasz, że to trochę paradoks? Wszystkie dziewczyny są o mnie zazdrosne tylko nie jedna, na której akurat mi zależy. - odparł. Westchnęłam cicho i chciałam odepchnąć chłopaka. Jednak on się nie dał. Objął mnie w pasie.

- Naprawdę nic do mnie nie czujesz oprócz przyjaźni? - spytał. W jego oczach widziałam mnóstwo nadziei.

- Nie wiem. Przepraszam, ale chcę iść do biblioteki. - powiedziałam. Spuściłam głowę, żeby nie patrzeć w jego hipnotyzujące oczy.

- [T/i], ja cię kocham. A ty? Co do mnie czujesz? - odparł. Objęłaś go delikatnie.

- Też cię kocham ty idioto. Dasz mi teraz pójść do biblioteki? - zapytałam czerwieniąc się lekko. Chłopak podniósł mój podbródek do góry tak, żebym na niego spojrzała. Przeniósł dłoń na mój policzek i zbliżył się do moich ust. Jego oddech delikatnie łaskotał moje usta.

- Jesteś niesamowicie wkurzająca i pyskata, ale lojalna dla kogo chcesz. W dodatku bardzo seksowna i jesteś piekielnie dobrą czarownicą. Na początku musiałaś rzucić na mnie jakąś klątwę. - powiedział a ja zaśmiałam się

- Nie tutaj, od tego są prywatne miejsc. - jęknął Malfoy wchodząc do Pokoju Wspólnego. Dzięki niemu mogłam oswobodzić się z uścisku chłopaka. Pozbierałam rzeczy z podłogi i cicho wymknęłam się z pomieszczenia podczas kłótni Ślizgonów.

***

Siedziałam w bibliotece już z dwie godziny i prawie skończyłam wypracowanie. Wstałam z miejsca, żeby odłożyć książkę, która nie jest mi już potrzebna. Włożyłam ją na odpowiednie miejsce. Obróciłam się i prawie dostałam zawału.

- Blaise! Nie strasz mnie tak. - powiedziałam półgłosem. Chłopak przycisnął moje ciało do regału i bez ostrzeżenia wpił się w moje wargi. Był delikatny i ostrożny. Nie mogłam się powstrzymać. Zarzuciłam mu ręce na kark oddając pocałunek. Gdyby nie jego ramiona na mojej talii już dawno leżałabym na ziemi.

- Długo czekałem, żeby posmakować twoich ust. - szepnął. Zarumieniłam się i spuściłam głowę.

- Warto było zmarnować naszą przyjaźń? - spytałam

- Zdecydowanie. - odparł i znowu połączył wasze usta.

- Jesteś o wiele lepszym podrywaczem niż sądziłam. - powiedziałam. On tylko się zaśmiał krótko i powrócił do wcześniejszej czynności. Oddałam gest nie mogąc się oprzeć.

One-shoty z Harry'ego PotteraWhere stories live. Discover now