Mini ściąga:
[T/i] - twoje imię
POV. Reader
Spojrzałam w górę i zobaczyłam przelatującą drużynę Gryffindoru. Osobiście boję się latać, ale profesor McGonagall poprosiła mnie o komentowanie następnego meczu Gryfonów z Krukonami. Dlatego przydałoby się nauczyć przynajmniej nazwisk i pozycji poszczególnych zawodników. Ravenclaw już mam ogarnięty, a Gryffindor właśnie obserwuje.
Kapitan drużyny, Oliver Wood, zleciał na miotle w moją stronę i odbił coś za moimi plecami. Skuliłam się z cichym piskiem.
- [T/i]! Nic ci nie jest? - usłyszałam pytanie. Podniosłam ostrożnie głowę i od razu napotkałam pytające, zmartwione spojrzenie chłopaka.
- Chyba nie. Co to było? - odpowiedziałam. Oliver odetchnął z ulgą.
- Tłuczek nagle zawrócił i popędził w twoją stronę. Ktoś widocznie wkradł się na stadion chcąc coś komuś zrobić. - wyjaśnił
- Na szczęście masz świetny refleks i zdążyłeś. Dziękuję. - powiedziałam. Objęłam jego szyję i przytuliłam się do niego. Również mnie objął. To byłaby piękna scena, gdyby nie to, że kątem oka zobaczyłam zbliżający się tłuczek. Nie mogłam pozwolić, żeby kapitan drużyny ucierpiał, więc szybko odepchnęłam chłopaka na bok i przyjęłam cios prosto w żebra. Złapałam tłuczek, ale nie wiem co się potem stało, bo z bólu straciłam przytomność.
POV. Oliver
Szybko przejąłem tłuczek od [T/i] a Angelina z pomocą różdżki go unieruchomiła.
- Fred, George! Lećcie do McGonagall a ja zabieram [T/i] do skrzydła medycznego. - wydałem rozkaz i wziąłem nieprzytomną dziewczynę na ręce. Usiadłem na miotle, żeby było szybciej. Pędziłem jak szybko mogłem. Zeskoczyłem z miotły tuż przed wejściem do skrzydła. Otworzyłem drzwi barkiem a przy mnie od razu znalazła się pani Pomfrey. Wskazała jedno z wolnych łóżek.
- Co się stało? - spytała. Położyłem dziewczynę na materacu.
- Odebrała mocny tłuczek prosto w żebra. Angelina się nim zajęła i sprawdzimy, kto go kontrolował, ponieważ to trochę nieprawdopodobne, bo chwilę wcześniej ja uratowałem [T/i] przed uderzeniem. - wybełkotałem pod wpływem stresu. Do skrzydła wbiegła profesor McGonagall.
- Niestety są złamane dwa żebra a biedna zemdlała z dużej, nagłej dawki bólu. Jest bardzo delikatna i wcale nie dziwi mnie ta utrata przytomności. Poleży tu z conajmniej tydzień a potem będzie musiała uważać, bo żebra wolno się zrastają nawet z pomocą magii. - powiedziała pani Pomfrey
- A jak długo będzie nieprzytomności? - spytałem zmartwiony. Opiekunka Gryffindoru położyła dłoń na moim ramieniu w geście wsparcia.
- Powinna jeszcze dzisiaj się obudzić. Mogę wysłać do ciebie wiadomość a na razie też idź odpocząć. - odpowiedziała kobieta. Pokiwałem głową i razem z profesor McGonagall wyszliśmy ze skrzydła. Po drodze do dormitorium opowiedziałem nauczycielce o cały zdarzeniu.
***
POV. Reader
Otworzyłam oczy i zamrugałam kilkukrotnie. Rozejrzałam się wokół rozpoznając skrzydło szpitalne. W pomieszczeniu panował półmrok.
- O! Panienko [T/n] już się obudziłaś? Całe szczęście. - usłyszałam głos pani Pomfrey. Spojrzałam na podchodzącą do mnie kobietę.
- Co z... Oliver'em...? - spytałam zachrypnięta. Pielęgniarka podała mi szklankę z wodą i ostrożnie uniosła głowę.
- O niego nie masz się co martwić. Jemu nic się nie stało. A ty na razie musisz odpoczywać. Przez tłuczek masz złamane dwa żebra. Będziesz musiała zostać tutaj conajmniej tydzień. - odpowiedziała. Odetchnęłaś z ulgą na wieść, że chłopakowi nic nie jest.
- Tyle dobrze, że jemu nic nie ma. - odparłam patrząc na sufit. Zobaczyłam mały, papierowy samolocik, który wyleciał z sali. Widocznie kobieta posłała komuś wiadomość.
- Leż na razie. Pan Wood prosił, żeby go powiadomić, kiedy się obudzisz. Z pewnością zaraz tu będzie. - oznajmiła i odeszła do swojego gabinetu. Rzeczywiście po chwili do sali wbiegł Oliver. Szybko znalazł się obok mojego łóżka.
- [T/i]! Jak dobrze, że się obudziłaś! - powiedział szczęśliwy. Uśmiechnęłam się do niego.
- Ważne, że tobie nic nie jest. Nikt nie zastąpiłby kapitana drużyny. - odpowiedziałam i złapałam go za rękę. On opadł na krzesełko.
- Tylko dlatego przyjęłaś ten cios? Wiesz, że to niepoważne? Nie jesteś przyzwyczajona do takich urazów a ja owszem. - odparł
- Jednak, ja nie potrafię grać w Quidditcha a latać się boję. Poza tym, zwycięska drużyna potrzebuje swojego kapitana. Nie wybaczyłabym sobie, gdybyś to ty był na moim miejscu. Możesz mi to wynagrodzić zwycięstwem. - odpowiedziałam. On tylko wstał i nachylił się nade mną.
- Rany, jesteś najbardziej empatyczną osobą jaką znam. - odparł i połączył nasze usta. Byłam zdziwiona tym gestem, ale oddałam pocałunek dając wolną rękę na jego policzek.
- Empatia to dobra cecha. - zaprotestowałam, kiedy odsunął się po chwili
- Ale nie aż tak, żeby narażać swoje życie. - odbił piłeczkę. Pogłaskałam kciukiem skórę na jego policzku. Przymknął oczy na sekundę.
- Poza tym nie mogę się doczekać aż będziesz komentować nasz mecz. Kto inny mógł by to zrobić? - powiedział. Zaśmiałam się.
- Wiesz co, chyba się w tobie zakochuję. - odpowiedziałam
- To dobrze, bo ja to zrobiłem już dawno temu. - odparł. Wyszczerzyłam się i dałam mu krótkiego całusa.
~***~
Po tygodniu mogłam już normalnie chodzić, ale nadal odczuwam dyskomfort przy szybszych ruchach. Oliver odwiedzał mnie codziennie i teraz chodzi wszędzie za mną, żeby mieć mnie na uwadze. Dlatego jestem zmuszona, żeby siedzieć w Pokoju Wspólnym.
Teraz cała drużyna omawia strategie i różne konfiguracje a ja siedzę otoczona ramieniem chłopaka nudząc się niesamowicie.
- Oliver, mogę iść do dormitorium? Chce mi się spać. - powiedziałam
- Nie, bo wczoraj nie poszłaś spać, tylko wymknęłaś się beze mnie do biblioteki. Dzisiaj, dopóki nie zaśniesz przy mnie, to nie zaniosę cię do dormitorium. - odpowiedział. Nadąsałam się i odwróciłam się do niego plecami. Zrzuciłam jego rękę z siebie. Widziałam, że Angelina i Ginny powstrzymują śmiech.
- [T/i]... Proszę, nie bądź zła. Po prostu się o ciebie martwię. - odparł. Chciałam oprzeć głowę na ręce, ale syknęłam cicho, kiedy machyliłam się i przypadkowo zgniatając uszkodzone żebra. Chwyciłam za różdżkę, ale Oliver uprzedził mnie. Pierwszy rzucił zaklęcie uśmierzające ból. Odetchnęłam głęboko.
- Dziękuję. - powiedziałam a on przytulił mnie ostrożnie. To i tak bardzo dużo, bo zrobił to przed całą swoją drużyną.
- Kocham cię Oliver. - odparłam półgłosem
- Ja ciebie też. - odpowiedział i usłyszeliśmy takie głośne "ooo... " od całej drużyny.
YOU ARE READING
One-shoty z Harry'ego Pottera
FanficPrzeżyj przygodę z jedną z postaci uniwersum Harry'ego Pottera. Jedno ograniczenie - postacie z książek, gdzie już był Harry Potter! Zapraszamy!