PROLOG

56 8 2
                                    

Doktor Owens bardzo dokładnie się rozejrzał dookoła.
- Nic tu nie ma
Powiedział. Przez chwilę czekał czy może coś się pojawi ale wokół panowała cisza i spokój.
- Definitywnie nic tu nie ma
Odezwał się z przekonaniem.
- Jesteś pewien?
Spytał się głos w słuchawce włożonej do ucha doktora Owensa. Doktor jeszcze raz się porozglądał.
- Tak, na sto procent jestem sam.
Mówiąc kiwał głową i szedł w stronę samochodu. ,,Jeżeli jest tu pusto to nic tu po mnie'' pomyślał.
- Możesz wracać.
Głos w słuchawce wydawał się być lekko rozczarowany. Tyle lat czekał na tą chwilę a tu nic. Tymczasem Doktor Owens już był przy samochodzie gdy usłyszał lekki hałas potrząsania liśćmi. „To pewnie wiatr ale lepiej sprawdzę, bo jak się dowiedzą to nigdy mi nie wybaczą". Owens podszedł do miejsca hałasu i stanął nasłuchując. Gdy był już pewien, że to wiatr odwrócił się. Miał zamiar się uśmiechnąć z wyższością. To czego oni szukają według niego nie istniało. Wtedy to usłyszał. Bardzo ciche powarkiwanie. Stanął jak słup. Do warczenia doszły odgłosy szeleszczącego podłoża. Pomału zaczął się odwracać. Kiedy stanął kierunkiem do dźwięku wrzasnął na całe gardło. Szybko zaczął uciekać jednak cały czas za sobą słyszał odgłos pościgu.
- Owens! Co tam się dzieję?
Głos w słuchawce o dziwo mino wrzasków Doktora wydawał się zadowolony.
- On istnieje!
Krzyknął Owens gdy dopadł do samochodu. Szybko usiadł za kierownicą i odpalił. Nagle dach się wgiął. Doktor z szeroko otwartymi oczami szybko wystartował.
- Gdzie on jest?
Spytał głos w słuchawce.
- Nie wiem! Przed chwilą był na dachu auta! Teraz jakoś uciekłem!
- Oszalałeś?! Wracaj po niego!
Owens zdenerwowany zaczął rozmyślać. Czy mu się opłaca? Przecież mógł zginąć!
- Nie ma mowy! Nie będę się narażał. Ale jak wrócę to dokładnie opisze jak wyglądał.
Cisza po drugiej stronie słuchawki zmartwiła Owensa. Chyba nie spodziewali się, że się poświęci. A raczej miał taką nadzieję.Nie po to tu był, żeby zginąć. W ogóle nie powinno go tu być. To cud, że jakoś uciekł.
Po dłuższym czasie znów usłyszał powarkiwanie.
- Ej, chłopaki. Nie żartujcie sobie ze mnie.
Powiedział lekko wystraszony. Zaczął sobie przypominać co się stało z tym czymś. Było na dachu który wklęsł do środka. Ale nie słyszał jak później spada z dachu. Wiadomo pod wpływem adrenaliny mógł ogłuchnąć na takie "drobne" dźwięki ale jeśli to nie spadło to...
- Aaaaaaaa!
- Owens? Owens! Halo jesteś tam?! Owens! Doktorze!

To prolog mojej nowej książki. Mam nadzieję, że się wszystkim spodobał! Pierwszy rozdział już jutro!

Weird and quirkyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz