Jae x Reader cz. II

361 22 10
                                    

Już po zajęciach, gdy wreszcie mogłem wrócić do pokoju spotkałem ją znowu. Tym razem nie dała mi od siebie uciec. Choćbym nie wiem jakie bym dawał jej znaki, że chce zostać sam to ta i tak podążała za mną. Nawet nie kłopotałem się zamknięciem drzwi, wiedziałam że jest tylko parę kroków za mną. 

– [T.I] to naprawdę nie ma nic wspólnego z tobą, daj mi spokój – mruknęłam i opuściłem plecak na ziemię. – Mam dzisiaj po prostu ciężki dzień i trochę za bardzo daje ponieść się emocjom. Przepraszam za to wtedy. 

Potarłem kark i wreszcie uniosłem głowę, by zobaczyć ją ze zmartwioną miną w drzwiach. No i jak bym miał zranić tą biedną, małą istotkę? Westchnąłem i zrobiłem parę dużych kroków, by ją objąć. Dałem jej się we mnie wtulić, a sam schowałem twarz w jej włosach. Tak bardzo jak chciałem jej pomóc, to tak bardzo bolało i nawet teraz kiedy miałem ją w swoich ramionach odczuwałem niedosyt. Ponieważ byłem tylko jej przyjacielem, może nawet uważała mnie za swojego brata. 

– Przepraszam – szepnąłem i przytuliłem ją mocniej. – Naprawdę chce ci pomóc. Nie chciałem cię zranić. 

– Nie szkodzi, wiem że nigdy byś mnie nie zranił. Ale prosze nie rób tak więcej, naprawdę się wystraszyłam, że przegięłam. W końcu to twój przyjaciel i może nie chciałbyś się dzielić-

– Spokojnie – przycisnąłem jej głowę bliżej mojego serca i pozwoliłem jednej łzie upaść w jej włosy. – Jest cały twój, już ja tego dopilnuje. Obiecuję. 

~*~

– Dobra przeprosiłeś mnie, ale możesz mi chociaż powiedzieć o co ci chodziło? – Younghyun spojrzał na mnie z nad, któregoś już burgera i podniósł brew. – Zachowywałeś się jak nie ty, już miałem cię umawiać do lekarza czy coś. 

– Powiedzmy, że miałem zły dzień, tydzień – westchnąłem i położyłem głowę na stoliku.

– No nie wyglądasz za dobrze stary, może jednak pójdziemy do tego lekarza, co? Wiesz że jakby coś się działo to możesz na mnie liczyć nie? 

Spojrzałem na przyjaciela i zacisnąłem usta. Tak jak na nią nie mogłem być zły, tak i na niego. Niby jak bym miał skoro mówił mi takie rzeczy? Naprawdę los musiał sobie ze mnie tak zażartować i to właśnie jego w to zamieszać? Nie mógł to być Wonpil? Z nim byłoby łatwiej. 

– Właściwie to jest coś co może mi pomóc. 

– Mów – chłopak odłożył pusty już papierek po jedzeniu i spojrzał na mnie poważnie. – Dopóki to nas nie zabije to, to zrobimy. 

– Sam się zabij idioto – zaśmiałem się i rzuciłem w niego serwetką. – Po prostu pomyślałem że może wyjdziemy gdzieś razem. Wiesz z chłopakami i może… może [T.I] też mogłaby przyjść? 

– I to jest to wielkie coś? – szatynką oparł się o oparcie kanapy i prychnął. – Ja tu myślę, że będziemy musieli zrobić coś nielegalnego, a tu tylko to? Mógłbyś się bardziej postarać. 

– No dobra zrozumiałem – skopiowałem jego pozycję i spojrzałem na telefon, na którym po raz kolejny dzisiaj zobaczyłem powiadomienie o wiadomości. No tak… – Ale [T.I] też może iść tak? 

– Jasne nie ma problemu – nie zainteresowany zaczął sączyć swój napój. – Dlaczego mnie w ogóle o to pytasz? 

– Tak tylko – mruknąłem i zacząłem zbierać swoje rzeczy. – To co mała partyjka Guitar Hero u mnie? 

Chłopak tylko uniósł kciuk i ze słomką w zębach sam zaczął się zbierać. 

~*~

Kpop OneShots✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz