Podejrzane Spotkania

320 18 6
                                    

"i'm the violence in the pouring rain
i'm a hurricane" - hurricane

Catherine obudziła się cała zlana potem, z ciemnymi kosmykami przyklejonymi do rozpalonego czoła brunetki.
Po raz kolejny śnił się jej ten sam mrożący krew w żyłach sen, w którym leżała na ogromnym łożu w jednej z opuszczonych komnat Czarnego Dworu. Jej nieprzytomne ciało wygięte było w nienaturalnej pozycji na jedwabnej czarnej pościeli. Oczy i usta byłej Gryfonki owinięte ciasno były przez pajęcze sieci. A po bladym i wątłym ciele chodziło kilkaset malutkich, wychudzonych pająków, które opuszczały się na ciało dziewczyny na cienkich pajęczynach z sufitu i wchodząc do prawego ucha, skąd wlepiały się w nią czerwone ogromne ślepia.

Catherine poczuła jak ktoś mocno ją obejmuje i kołysze uspokajająco, szepcząc do ucha — Jesteś już bezpieczna, Catherine — brunetka od razu rozpoznała w swoim tajemniczym pocieszycielu Abraxasa. Jego zazwyczaj chłodny głos był teraz niezwykle kojący i łagodny — Nic ci tutaj nie grozi, to tylko zły sen.

Nastoletnia czarownica nie odpowiedziała, w odpowiedzi wtuliła wciąż rozpaloną twarz w zagłębienie szyi jasnowłosego i zamknęła oczy, próbując usunąć z pamięci obraz swojej nieludzko bladej twarzy oraz martwego ciała mężczyzny leżącego u jej stóp.

***

Pierce nie potrafiła znaleźć odpowiednich słów, które idealnie opisywałyby to jaką ogromną niechęcią pałała do Vivien Malfoy. Idealnej siostry Abraxasa i narzeczonej Williama Notta, któremu Catherine współczuła tak chybionego wyboru przyszłej małżonki.

— A więc z jakiej rodziny pochodzisz? — zapytała pewnego wieczoru Vivien, siedząc naprzeciw ciemnowłosej dziewczyny w białej, zwiewnej sukience do kolan — Nigdy nie zdradziłaś nam swojego pochodzenia, mam nadzieję, że nie jesteś żadnym plugastwem czy też zdradzieckim śmieciem pół krwi i wywodzisz się z dobrej rodziny.

Catherine wzięła głęboki oddech, siląc się opanować buzujące w niej negatywne emocje. Pragnęła utrzeć nosa tej blond wiedźmie, i nareszcie miała ku temu dobrą okazję.

— A nawet jeśli nią jestem — odpowiedziała zadziwiająco chłodnym i spokojnym tonem, mierząc blondynkę przed sobą przeszywającym spojrzeniem sarnich oczu — Co jeśli jestem plugastwem? Co zrobisz z tym faktem? — rzuciła, uśmiechając się wyzywająco — Kompletnie nic z tym nie zrobisz. Bo nawet jeśli uważasz się za potężną czarownice ze względu na swoją czystą krew — prychnęła Catherine — jesteś sto razy gorsza ode mnie.

Na alabastrowym licu Vivien zakwitł rumieniec złości, kiedy gwałtownie wstała z wygodnego fotela i wymierzyła siarczysty policzek Catherine.

— Nie masz prawa się tak do mnie odzywać, ty nędzna szlamo! — warknęła wściekła.

Oczy złotowłosej płonęły dziką furią, kiedy patrzyła jak Catherine zatacza się pod siłą uderzenia i upada na zimną podłogę dormitorium.

— Jesteś nikim — wysyczała, stojąc nad trzymającą się za piekący policzek brunetką — I radzę ci to zapamiętać raz na zawsze — młodsza o rok dziewczyna pochyliła się nad Catherine i wypluła z obrzydzeniem — Miejsce takich jak ty jest tam gdzie teraz leżysz, u stóp czystokrwistych.

Prince siedziała na podłodze z ręką na zranionym policzku i obserwowała jak złotowłosa bez słowa opuszcza dormitorium z szerokim uśmiechem na malinowych ustach. Była Gryfonka tego dnia obiecała sobie, że Vivien zapłaci za to jak ją potraktowała.

— Zobaczymy kto będzie leżał u czyich stóp, Vivien.

***

Z knucia planu zemsty wyrwało Catherine pojawienie się w dormitorium Abraxasa, który nie zaszczycił brunetki nawet spojrzeniem. Wszedł do środka, mamrocząc o czymś pod nosem i tak szybko jak się pojawił, tak szybko zniknął. Co przykuło uwagę byłej uczennicy domu Lwa, która nie czekając dłużej przywdziała szatę Slytherinu, którą niechętnie oddała jej blond wiedźma i ruszyła w pogoń za Abraxasem.

Nastolatka zdziwiła się, kiedy po wejściu do pokoju wspólnego Slytherinu nie zastała zupełnie nikogo, prócz dymu w kominku. Catherine przeczekała chwilę, aby wyślizgnąć się przez szczelinę w zamykającym się obrazie. Ciemne i zimne korytarze lochów przyprawiały o dreszcze, sprawiając, że dziewczyna miała ochotę zawrócić i szczelnie nakryć się ciepłym kocem.

Nagle Malfoy skręcił w lewo, podchodząc do pustej ściany i szepcąc coś w nieznanym Catherine języku, aby w pustej ścianie pojawiły się ogromne wrota i szybko przez nie przechodząc. Prince nadal stała w miejscu zszokowana swoim odkryciem.

— Co ty tutaj robisz? — odezwał się zza pleców brunetki oziębły, męski głos.

Catherine niepewnie odwróciła się, spoglądając w brązowe oczy Marvola, które ziały chłodem.

— J-ja… — zająknęła się zdenerwowana, zagryzając nerwowo wargę — Spaceruje?










ghost of the pastOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz