“𝐢’𝐯𝐞 𝐛𝐞𝐞𝐧 𝐩𝐫𝐚𝐲𝐢𝐧𝐠 𝐢 𝐧𝐞𝐯𝐞𝐫 𝐝𝐢𝐝 𝐛𝐞𝐟𝐨𝐫𝐞, 𝐮𝐧𝐝𝐞𝐫𝐬𝐭𝐚𝐧𝐝 𝐢’𝐦 𝐭𝐚𝐥𝐤𝐢𝐧𝐠 𝐭𝐨 𝐭𝐡𝐞 𝐰𝐚𝐥𝐥𝐬, 𝐢’𝐯𝐞 𝐛𝐞𝐞𝐧 𝐩𝐫𝐚𝐲𝐢𝐧𝐠 𝐞𝐯𝐞𝐫 𝐬𝐢𝐧𝐜𝐞 𝐧𝐞𝐰 𝐲𝐨𝐫𝐤” - 𝐞𝐯𝐞𝐫 𝐬𝐢𝐧𝐜𝐞 𝐧𝐞𝐰 𝐲𝐨𝐫𝐤Z chwilą, gdy drzwi od dormitorium uchyliły się, a w nich pojawiła się przystojna twarz, znienawidzonego przez Catherine Ślizgona, nastolatka odetchnęła z ulgą.
— Widzę, że poznałaś już Nagini — burknął brązowowłosy Marvolo oziębłym tonem, głaszcząc czule trójkątny łeb gada.
— Jak mogłeś zostawić mnie z tym...z tym czymś! — krzyknęła oburzona Catherine, posyłając dziedzicowi Slytherina pełne nienawiści spojrzenie.
— To coś ma na imię Nagini i radzę ci traktować ją z szacunkiem — odrzekł chłopak, odwracając się plecami do byłej Gryfonki — Inaczej możesz skończyć jako jej obiad.
— Słucham?
Ciemnowłosy przewrócił oczami i wrócił do rozwiązywania krawata — Nie lubię się powtarzać i radzę ci przyzwyczaić się do obecności Nagini, od dziś będzie twoim jedynym towarzystwem tutaj.
Catherine od zawsze wiedziała, że jej niezdrowa ciekawość wpakuje ją w ogromne tarapaty, ale nigdy nie przyszłoby jej na myśl, że utknie w przeszłości z okropnym wężem i Księciem Slytherinu, którego widok budzi w niej niechęć. Niechętnie młoda czarownica usiadła na starannie zasłanym łóżku i obserwowała poczynania Marvolo.
— A co z moimi rzeczami? — spytała po chwili, bawiąc się rękawem swojego swetra — I gdzie będę spać?
Brunet odwrócił się w jej stronę z małym, lecz złośliwym uśmiechem na wąskich ustach — Myślę, że Nagini nie ma nic przeciwko temu, żeby podzielić się z tobą siedziskiem. Wydaje się Cię lubić.
Oczy czarownicy zabłysły z przerażenia i gniewu — Żartujesz sobie ze mnie? Nie wiem w jaki sposób wysnułeś te wnioski, ale się mylisz, to wąż — syknęła — Z pewnością tylko czeka, żeby mnie pożreć.
— Gdyby chciała zabiłaby cię zaraz po tym, jak opuściłem dormitorium — powiedziawszy to, opuścił dormitorium i udał się do łazienki.
Zostawiając bladą ze strachu Catherine sam na sam z Nagini, która cicho syczała zadowolona, leżąc na środku dywanu.
— Nie sycz na mnie — burknęła w stronę węża, który przechylił trójkątny łebek w geście niezrozumienia — W przeciwieństwie do Pottera, nie potrafię rozmawiać z wężami.
Wąż nagle zasyczał przeciągle, mrużąc ostrzegawczo żółte ślepia — Myślę, że nie przepadasz za tym nazwiskiem, czyżby tobie Potter też się naraził? Będę pamiętać o tym, żeby nie wspominać o nim.
Nagini zasyczała krótko, rozluźniając się — Czy to oznacza dziękuję?
Od strony łazienki dobiegł ją śmiech, który do złudzenia przypominał jej kogoś bliskiego.
— Myślałem, że nie przepadasz za wężami? — odezwał się Marvolo, zwracając uwagę Catherine.
Chłopak stał oparty o ścianę z małym uśmiechem na bladej twarzy. Owinięty w pasie białym, puszystym ręcznikiem z emblematem domu Węża. Po jego nagiej klatce piersiowej spływało kilka kropel wody, które rozpraszały skupienie Catherine.
Gryfonka poczuła suchość w ustach i ciepło na policzkach, po czym szybko odwróciła wzrok w stronę Nagini, która wlepiała w nią czujne spojrzenie.
— Bo tak jest — wzruszyła ramionami — Są śliskie, nie mają nóg i do tego te ich ślepia, które przeszywają cię na wskroś — wzdrygnęła się — Okropność.
Nagini zasyczała, a jej postać promieniowała gniewem, jakby doskonale zrozumiała słowa dziewczyny. Marvolo zareagował od razu, sycząc w stronę wężycy, czym wprawił Catherine w osłupienie.
— T-ty potrafisz z nią rozmawiać — zająknęła się, patrząc na chłopaka zszokowana — Znasz wężowowę?
— Tak — skinął tylko głową, nie zaszczycając Catherine spojrzeniem — Gdybym jej nie potrafił jaki byłby sens posiadania tak niebezpiecznego węża?
— Mugole… — zaczęłam czarownica, lecz Ślizgon przerwał jej z krzywym uśmiechem, patrząc na dziewczynę z tajemniczym błyskiem w oku.
— Nie porównuj mnie do mugoli — twarz chłopaka przeciął grymas złości.
— Nie zrobiłam tego — syknęła ciemnowłosa czarownica — A nawet, jeśli bym to zrobiła, co w tym złego? Mugole to też ludzie. Ich dzieci również nimi są i powinniśmy traktować ich jak równych sobie. Nie rozumiem dlaczego ciągle, wy o czystokrwiści Ślizgoni traktujecie ich gorzej, nie ważne, który to rok. Ciągle tacy jesteście. Czystość krwi ponadto jakim człowiekiem jesteś.
— Mugole równi nam czarodziejom? — prychnął wyraźnie zirytowany zachowaniem Catherine brązowowłosy Marvolo — W niczym nie przypominają nas! Nie bądź żałosna. Zapomniałaś już jak przed wieloma laty urządzali polowania na nas? Tacy są! Odrzucają to co inne, ponieważ tego nie rozumieją.
— A w czym ty różnisz się od nich? W czym różni się od nich V-Grindelwald? Każdy jest okrutny, każdy ma swojego kata, nieważne czy jest czarodziejem czy mugolem. Po prostu jesteś zbyt oślepiony ideą czystości krwi, żeby przejrzeć na oczy. A co gdybym była jedną z tych brudnych szlam? Zabiłbyś mnie, ponieważ zatruwam czystość powietrza w twoim dormitorium?
— Myślisz, że twoje przemówienie robi na mnie jakiekolwiek wrażenie? — przewrócił oczami — Nawet gdybyś była Szlamą, to nie ma dla mnie najmniejszego znaczenia, ponieważ nie jesteś nikim ważnym dla mnie. A twoje poglądy lepiej zachowaj dla siebie. Brzmisz jak Dumbledore, a jak wiesz, Ślizgoni nie są jego największymi fanami.
— Może dlatego, że ma co do was rację — mruknęła Catherine.
CZYTASZ
ghost of the past
FanficNajstraszniejsze potwory czają się w naszej duszy... Diamond Heart II