7.

71 4 2
                                    

-Szerzej nogi Jack! - krzyknęłam patrząc jak paruje ataki zająca.

-Mel, to 8 godzina treningu, ledwo co stoję!- powiedział Jack stając w miejscu - tak samo jak reszta.

-To prawda Mel, mogłabyś już odpuścić - zgodził się Zając

-i ty brutusie przeciwko mnie - udałam zranioną. - jeżeli chcemy pokonać Mroka to musimy umieć walczyć.

-myślę że nawet mrok nie ma tyle siły żeby walczyć przez ponad osiem godzin. - Powiedziała Tooth ledwo łapiąc oddech.

-Nie wiesz do czego jest zdolny - Powiedziałam zimnym i oschłym tonem. Po moich plecach przeszły ciarki na wspomnienie tego jak długo Mrok potrafił męczyć mnie treningiem.-Ale jeżeli chcecie odpocząć - powiedziałam ze sztucznym uśmiechem - to pokonajcie ich.

Za moimi plecami pojawiło się pięćdziesiąt wojowników z czarnego pisaku.

-Każdy z was ma po dziesięć wojowników do pokonania. Każdy wojownik ma w sobie połowę siły Mroka oraz połowę siły Kaspera. Jeżeli ich pokonacie, będziemy mieli tylko dwu godzinne treningi dziennie, jeżeli nie- przerwałam - treningi będą trwały po 10 godzin, a na sam koniec każdy z was będzie miał 50 na głowę do pokonania. Miłej zabawy. - powiedziałam a pode mną pojawił się Silver abym mogła oglądać wszystko z góry.

Po dwóch godzinach walki połowa z przeciwników zginęła. Jack w szybkim tempie pokonał swoich przeciwników więc ruszył na pomoc swoim przyjaciołom.

Chwilę później podleciał do mnie.

-Mel nie wydajeci się że z tobą poszło by nam o wiele szybciej?-zapytał zdyszany.

-Pewnie że tak- odparłam - ale ja już swoje treningi mam za sobą, a poza tym na polu bitwy może zdarzyć się wszystko Jack - powiedziałam oschle.

-Co masz na myśli?-zaoytal zmieszany.

-Świat jest okrutny Jack - przerwałam na chwilę swoją wypowiedź - a ludzie umierają.

-Ale ty jesteś strażnikiem a nie zwykłym człowiekiem, nie tak łatwo nas zabić i dobrze o tym wiesz.

-Dobrze wiem że nie jest łatwo, ale nie znasz pełnych sił Mroka, jego tortur jakie potrafi zadawać. - w moim głosie pojawił się ból, sama rozmowa o tym przypominała mu same złe chwilę, takie które wolałabym zapomnieć. - Zabije nas wszystkich i nawet nie mrugnie przy tym okiem, i dobrze to wiesz. Więc zamiast marnować tu swój czas, idź pomóż reszcie. - powiedziałam zdenerwowana, a blizna na moim przedramieniu znowu zaczęła szczypać przez co lekko ją potarłam.

Jack parsknął powietrzem i wrócił spowrotem do reszty.

Po następnych 3 godzinach wszyscy przeciwnicy byli pokonani.

-Macie szczęście - powiedziałam zkatujac na dół do reszty, wasze codzienne treningi będą trwały po dwie godziny. Wracamy do bazy. - powiedziałam bez namietnym tonem.

Po pół godziny lecenia byliśmy w domu. Usiedliśmy do stołu na kolację gotowa przez elfy i yeti.

Stół był pełen różnych przysmaków. Każdy mógł coś sobie znaleźć

Nie mogłam patrzeć na to wszystko. Po głowie chodziło mi dużo więcej ważniejszych rzeczy niz to co dzisiaj jem na kolację.
Delikatnie odsunęłam od sobie talerz opuszkami palców, po czym skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.

-Nie jesz? - zapytał zająć.

-Nie jestem głodna - powiedziałam wstając od stołu.

-Mel, musisz coś zjeść - powiedział Jack.

-Nie. Chcę.-powiedzialam bardziej stanowczym tonem.

-dobrze wiesz czym to może się skończyć -

-Przestań - przerwałam mu

-zabijesz się w ten sposób.

-Powiedziałam ci przestań! - krzyknęłam a z mojego rękawa wyleciał piasek.

Jack w porę zdążył się zasłonić lodową tarczą. Spojrzałam na niego z przerażeniem, odwróciłam się w stronę drzwi. Nawet nie zauważyłam kiedy Jack wstał i właśnie postanowił znowu usiąść i w ciszy zabrać się za jedzenie. Do moich oczu napłynęły łzy, a moje znamię zaczęło boleć.

Poszłam do swojego pokoju gdzie zatrzasnęłam drzwi.

W furii zrzuciłam wszystko z biurka i wyrzucilam wszystko z szafy. Weszłam z impetem do łazienki i głośno huknęłam drzwiami. Stanęłam przed lustrem opierając dłonie na umywalce.

Co się ze mną dzieje?

Zastanawiałam się przenosząc ciężar z nogi na nogę. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Było bardzo nie wyraźne. Nabrałam wody w dłonie i przetarłam twarz.

Spojrzałam spowrotem w lustro.
Za mną zobaczyłam czarna sylwetkę.
Obruciłam się gwałtownie aby sprawdzić czy nie ma GO za mną.

To tylko twoja wyobraźnia Mel, spokojnie. Jesteś po prostu przemęczona.

A może nie tylko wyobraźnia?
Głos Mroka odbijał się echem w mojej głowie.

Przemyłam twarz owds jeszcze raz aby zmyć z sibie trochę zmęczenia.

Wyszłam z łazienki do posprzątanego już pokoju. Nie wiem nawet ile byłam w łazience, skoro Jack zdarzył już posprzątać i siedzi na łóżku czytając swoją ulubiona książkę.

Położyłam się z drugiej strony, plecami do niego. Nie miałam ochoty na niego patrzeć.

-Nie musisz się niczym martwić wiesz? - zapytał przewracając stronę na następną.

Nie odezwałam się. Nie wiedziałam co mu powiedzieć.

Że się nie martwię? Że wszystko będzie dobrze?

Nie mogę dać jemu i sobie tej obietnicy.

Musimy być zawsze przygotowani na najgorsze. Tylko w ten sposób się nie zawiedziemy.

Powrót zła (The daughter of moon 2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz