-Jack- Powiedziałam po raz tysięczny- dobrze wiesz że mogę tam dolecieć sama. Zresztą czy ciebie miało tu przypadkiem nie być?- wymamrotałam ostatnie zdanie.
-Co się z tobą ostatnio dzieje Mel?- zapytał wzdychając.
-ze mną?- zapytałam nie wiedząc co o tym myśleć.
-Otatnio zrobiłaś się taka zimna zupełnie jak...- nie dokończył zdania.
Wyrwałam się z jego objęć stając na chmurze z czarnego piaski.
- Zupełnie jak wtedy gdy się pierwszy raz spotkaliśmy nie prawda?- zapytałam.
-Mel to nie tak- próbował się obronić.
-Jasne.. Wiesz co lepiej już chodźmy. - powiedziałam odwracając się na pięcie i robiąc krok do przodu. Pode mną pojawił się silver I poleciałam.
**skip time**
Gdy dotarliśmy do bazy usiadłam na wielkim czerwonym fotelu w salonie. Na przeciw mnie stoją strażnicy gestykulując i rozmawiając na całe pomieszczenie.
-Nie możemy na to pozwolić!- usłyszałam krzyk zająca.
Przeplatałam piasek między palcami gdy nagle zrobiło się ciemniej.
Podniosłam głowę a mój wzrok napotkał na wszystkich strażników stojących przede mną w rządku.
-Brudna jestem czy coś?- zapytałam żartobliwie. Atmosfera w powietrzu była tak gęsta że można było ją złapać w dłonie.
-Mel musimy poważnie porozmawiać- powiedział North krzyżując ręce na piersi.
-Ok, mów- odrzeklam poprawiając się na fotelu.
- wszyscy wiemy że mrok i jego wspólnik mają na celowniku ciebie- Powiedział. Patrzyłam na niego w skupieniu z lekkim zakłopotaniem.
-Nie bardzo czaje o co wam chodzi- zaśmiałam się lekko.
-Chodzi nam o to że-
-Masz areszt domowy- przerwał Mikołajowi Jack.
- co?! Nie ma mowy - Powiedziałam wstając z fotela.
-Nie mamy wyjścia-powiedział zając stając ze mnie twarzą w twarz.
-Tak? A ja myślę że jednak jest- wysyczałam przez zaciśnięte zęby.
-Mel!- krzyknął Jack. Poczułam jak Jack przerzuca mnie przez swoje ramię.
-Puszczaj!- wrzeszczałam szarpiąc się.
Gdy znaleźliśmy się w moim pokoju Jack zamknął drzwi i postawił mnie na podłodze.
-Co to miało być?- podniósł głos.- Chciałaś go zabić?!
-Co?- spojrzałam na niego ze zdziwieniem.
-Nie udawaj głupiej Mel, co to miało być?! Piaskowe strzały?!-
Cofnęłam się o dwa kroki do tyłu. Nie zrobiłabym czegoś takiego prawda? Nie mogłam.
Cofałam się dopóki nie natknęłam się nogą na łóżko. Odwróciłam się do tyłu.Okno, moja droga ucieczki.
-Mel ani mi się waż- powiedział Jack robiąc krok do przodu.
Odwróciłam się w szybkim tempie, otworzyłam okno i w jednej chwili odleciałam jak najdalej mogłam.
**Skip time**
Leciałam już jakieś siedem godzin, na dworze zrobiło się ciemno. Gdyby nie mała wiązka światła która leciała przede mną i Silverem nic bym nie widziała.
W głowie wciąż odtwarzałam to co cię stało. Nie mogę uwierzyć że to zrobiłam. Naprawdę byłam w stanie zaatakować zająca? Nie. Jest dla mnie jak rodzina, oni wszyscy są. Jack mówił o piaskowych strzałach, ale one nie powinny pojawiać się bez mojej woli. Czy to znaczy że działają instynktownie? Nigdy tak nie robiły.
Wylądowałam na ziemi i kazałam Silowi zniknąć. Postanowiłam się przejść.
**Skip time**
Po kolejnych trzech godzinach chodzenia bez celu postanowiłam wrócić do bazy.
Nie ma sensu się przed nimi chować, chcąc czy niechcąc i tak będę musiała tam wrócić.
Po dwóch godzinach lotu byłam na miejscu. Wleciałam po cichu do pokoju, na łóżku spał Jack. Przykryłam go kocem ponieważ w zwyczaju miał się odkrywać.
Zapaliłam lampkę na biurku siadając na krześle przy nim.
Skoro mam tu siedzieć do odwołania to chociaż muszę mieć co robić.
Wyciągnęłam szkicownik z szuflady a razem z nim mój ołówek.
Muszę mieć jakieś bardziej przydatne ubranie.
Naszkicowałam czarne krótkie spodenki, czarny pasek do którego przymocowany będzie miecz i czarny półgolf na długi rękaw.
-Długo masz zamiar tak jeszcze bazgrolić?- zapytał Jack stając za moimi plecami.
-Po pierwsze nie bazgrole, a po drugie zaraz będę kończyć- powiedziałam rysując pelerynę nawet nie podnosząc głowy znad kartki.
-Mhm- mruknął- moim zdaniem dopiero zaczynasz- powiedział po czym w jednej chwili odwrócił mnie przodem do siebie i w szybkim tempie przerzucił przez ramię.- a teraz do łóżka.
Jęknęłam niezadowolona na co ten się zaśmiał. Podszedł do biurka i zgasił lampkę po czym położył się obok przytulając do mnie mocno.
Nie mając większego wyjścia usnęłam razem z nim.