4.

89 8 3
                                    

-Jack- Powiedziałam po raz tysięczny- dobrze wiesz że mogę tam dolecieć sama. Zresztą czy ciebie miało tu przypadkiem nie być?- wymamrotałam ostatnie zdanie.

-Co się z tobą ostatnio dzieje Mel?- zapytał wzdychając.

-ze mną?- zapytałam nie wiedząc co o tym myśleć.

-Otatnio zrobiłaś się taka zimna zupełnie jak...- nie dokończył zdania.

Wyrwałam się z jego objęć stając na chmurze z czarnego piaski.

- Zupełnie jak wtedy gdy się pierwszy raz spotkaliśmy nie prawda?- zapytałam.

-Mel to nie tak- próbował się obronić.

-Jasne.. Wiesz co lepiej już chodźmy. - powiedziałam odwracając się na pięcie i robiąc krok do przodu. Pode mną pojawił się silver I poleciałam.

**skip time**

Gdy dotarliśmy do bazy usiadłam na wielkim czerwonym fotelu w salonie. Na przeciw mnie stoją strażnicy gestykulując i rozmawiając na całe pomieszczenie.

-Nie możemy na to pozwolić!- usłyszałam krzyk zająca.

Przeplatałam piasek między palcami gdy nagle zrobiło się ciemniej.

Podniosłam głowę a mój wzrok napotkał na wszystkich strażników stojących przede mną w rządku.

-Brudna jestem czy coś?- zapytałam żartobliwie. Atmosfera w powietrzu była tak gęsta że można było ją złapać w dłonie.

-Mel musimy poważnie porozmawiać- powiedział North krzyżując ręce na piersi.

-Ok, mów- odrzeklam poprawiając się na fotelu.

- wszyscy wiemy że mrok i jego wspólnik mają na celowniku ciebie- Powiedział. Patrzyłam na niego w skupieniu z lekkim zakłopotaniem.

-Nie bardzo czaje o co wam chodzi- zaśmiałam się lekko.

-Chodzi nam o to że-

-Masz areszt domowy- przerwał Mikołajowi Jack.

- co?! Nie ma mowy - Powiedziałam wstając z fotela.

-Nie mamy wyjścia-powiedział zając stając ze mnie twarzą w twarz.

-Tak? A ja myślę że jednak jest- wysyczałam przez zaciśnięte zęby.

-Mel!- krzyknął Jack. Poczułam jak Jack przerzuca mnie przez swoje ramię.

-Puszczaj!- wrzeszczałam szarpiąc się.

Gdy znaleźliśmy się w moim pokoju Jack zamknął drzwi i postawił mnie na podłodze.

-Co to miało być?- podniósł głos.- Chciałaś go zabić?!

-Co?- spojrzałam na niego ze zdziwieniem.

-Nie udawaj głupiej Mel, co to miało być?! Piaskowe strzały?!-

Cofnęłam się o dwa kroki do tyłu. Nie zrobiłabym czegoś takiego prawda? Nie mogłam.
Cofałam się dopóki nie natknęłam się nogą na łóżko. Odwróciłam się do tyłu.

Okno, moja droga ucieczki.

-Mel ani mi się waż- powiedział Jack robiąc krok do przodu.

Odwróciłam się w szybkim tempie, otworzyłam okno i w jednej chwili odleciałam jak najdalej mogłam.

**Skip time**

Leciałam już jakieś siedem godzin, na dworze zrobiło się ciemno. Gdyby nie mała wiązka światła która leciała przede mną i Silverem nic bym nie widziała.

W głowie wciąż odtwarzałam to co cię stało. Nie mogę uwierzyć że to zrobiłam. Naprawdę byłam w stanie zaatakować zająca? Nie. Jest dla mnie jak rodzina, oni wszyscy są. Jack mówił o piaskowych strzałach, ale one nie powinny pojawiać się bez mojej woli. Czy to znaczy że działają instynktownie? Nigdy tak nie robiły.

Wylądowałam na ziemi i kazałam Silowi zniknąć. Postanowiłam się przejść.

**Skip time**

Po kolejnych trzech godzinach chodzenia bez celu postanowiłam wrócić do bazy.

Nie ma sensu się przed nimi chować, chcąc czy niechcąc i tak będę musiała tam wrócić.

Po dwóch godzinach lotu byłam na miejscu. Wleciałam po cichu do pokoju, na łóżku spał Jack. Przykryłam go kocem ponieważ w zwyczaju miał się odkrywać.

Zapaliłam lampkę na biurku siadając na krześle przy nim.

Skoro mam tu siedzieć do odwołania to chociaż muszę mieć co robić.

Wyciągnęłam szkicownik z szuflady a razem z nim mój ołówek.

Muszę mieć jakieś bardziej przydatne ubranie.

Naszkicowałam czarne krótkie spodenki, czarny pasek do którego przymocowany będzie miecz i czarny półgolf na długi rękaw.

-Długo masz zamiar tak jeszcze bazgrolić?- zapytał Jack stając za moimi plecami.

-Po pierwsze nie bazgrole, a po drugie zaraz będę kończyć- powiedziałam rysując pelerynę nawet nie podnosząc głowy znad kartki.

-Mhm- mruknął- moim zdaniem dopiero zaczynasz- powiedział po czym w jednej chwili odwrócił mnie przodem do siebie i w szybkim tempie przerzucił przez ramię.- a teraz do łóżka.

Jęknęłam niezadowolona na co ten się zaśmiał. Podszedł do biurka i zgasił lampkę po czym położył się obok przytulając do mnie mocno.

Nie mając większego wyjścia usnęłam razem z nim.

Powrót zła (The daughter of moon 2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz