03. W lewo albo w prawo.

9 8 4
                                    

-Obudził się!!! - wrzasnęła Aurelia, a po chwili przybiegł lekarz i dwie młode pielęgniarki. Po prostu magia świąt. Tak się zmobilizowałem do pobudki. Normalnie można to porównać do poniedziałkowych poranków. Wtedy zwykle hasłem, które zmusza mnie do podniesienia się z łóżka to "jesteś biedny", ale to co powiedziała Aurelia było równie mocne. Po przebudzeniu nie zdawałem sobie jeszcze sprawy z tego jak mnie pokiereszowali. Blondynka od razu mnie przytuliła, a z jej oczu popłynęły łzy szczęścia. Stęskniła się chyba. Ja w zasadzie też. Polubiłem tę małą gadzinę. To jednak nie oznaczało, że od razu mogłaby zostać moją żoną. Nic z tych rzeczy.

-Musisz opowiedzieć mi jak było z Adrianem i gdzie on teraz jest. - szepnąłem gładząc dziewczynę po plecach.

-Nie, to ty mi lepiej powiedz co wciągnąłeś i dlaczego. - Aurelia posłała mi surowe spojrzenie po czym zmusiła do mówienia.

-Wspominałem ci kiedyś o ojcu? - spytałem i usiadłem na łóżku. Dziewczyna pokręciła przecząco głową. - Wrócił po tym jak zostawił mnie i mamę piętnaście lat temu. - westchnąłem i przetarłem twarz dłonią. Właśnie wtedy poczułem szwy, które zaczynały się od nosa, przebiegały przez czoło, aż do skroni. Wziąłem do ręki telefon, który leżał na stoliku obok i przejrzałem się w aparacie. Wyglądałem okropnie.

-Hej... - dziewczyna podniosła mój podbródek tak abym patrzył jej w oczy. - Zostaną małe blizny, spokojnie. - uśmiechnęła się ciepło na co posłałem jej smutne spojrzenie i dokończyłem opowieść o ojcu.

-Chwila... kto dał ci te narkotyki? - Aurelia zmarszczyła brwi i wyprostowała się na krześle.

-Przestań, nie będę na nikogo donosić. - odparłem, a w tej samej chwili dziewczyna złapała mój telefon i go odblokowała. - A hasło masz przepraszam skąd? - uniosłem pytająco brew na co zielonooka uśmiechnęła się pod nosem. Próbowałem wyrwać jej telefon ale bezskutecznie.

-Norbert. W porządku. Zajmę się tym. - blondynka posłała mi stanowcze spojrzenie i odwróciła się na pięcie.

-Zaczekaj. Pamiętasz list Kornelii? Wtedy na zapleczu znalazłem kolejną kartkę. - dziewczyna rzuciła mi pytające spojrzenie, a ja wyciągnąłem papier z tylnej kieszeni spodni.

"Mam nadzieję, że Marcel wykonał dobrze swoje zadanie i doprowadził was tu. To tutaj się poznaliśmy Igorze, pamiętasz? Od tego miejsca wszystko się zaczęło, narkotyki i handel..."

-No tak.. - szepnąłem do siebie.

-O co chodzi? - spytała wyraźnie zaciekawiona Aurelia.

-Nie tylko mnie wtedy spotkała po raz pierwszy, ale i Marcela i właśnie w tym klubie wrobił ją w handel narkotykami. Następnej kartki powinniśmy szukać u Norberta, bo towar był od niego... - wszystko zaczęło mi się układać.

-To wszystko było zaplanowane... Twój wypadek, Marcel, dłoń bez palca... I to wszystko zasługa mojej porąbanej siostrzyczki... - blondynka pokręciła głową z niedowierzaniem. - Musimy jechać do twojej hurtowni dragów i znaleźć twojego kumpla. - dziewczyna pomogła mi wstać i wypisałem się ze szpitala na własne rządanie.

xxxxx

-Norbi, chodź tu, musimy sobie coś wyjaśnić. - krzyknąłem wchodząc do budynku, ale odpowiedziało mi tylko echo. Aurelia zapaliła światło. Całe pomieszczenie było ciemne. Jedyne źródło, które dawało możliwość zobaczenia czegokolwiek to żarówka zwisająca z sufitu. Na środku stołu, który był idealnie oświetlony leżał zeszyt. Otworzyłem go na pierwszej stronie i zacząłem czytać.

"Jesteście bardzo bystrzy. Gratuluję dotarcia do kolejnej wiadomości. Norbert jest już na komisariacie, przyznaje się do winy i będzie płacił ci odszkodowanie, Igorze. Za to teraz kolej na Aurelie. Odpowiedzi szukaj u "tatusia". "

Murder (narazie zawieszone) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz