Po nocy jak ta, oboje rumienili się jak tylko spojrzeli na drugiego. Żaden z nich nie pisnął ani słówkiem nikomu, bo zostało to między nimi.
Teraz właśnie szykują się do urodzin Howarda, wiecie - osiemnastkę trzeba świętować po całemu. Zjeżdża się rodzina, będzie alkohol, jedzenie i wszystko co można by tylko sobie zapragnąć. Mimo tego, że mógłby być to najlepszy moment w jego dotychczasowym życiu, Howard i tak tylko cieszył się na myśl Jaydena. Nie mógł spuścić z niego wzroku, a myśli ciągle krążyły wokół niego.
- Hej, Howard - zaczepił go Hunter.
- Tak? - uśmiechnął się ciepło.
- Alex chciał, żebym dał Ci to - podał starszemu nie dużą paczuszkę - nie wiedział, czy będziesz chciał go widzieć, czy nie, więc poprosił, żebym to ja Ci to dał.
- Oh, jak miło z jego strony - zadowolił się Howard - ale czemu miałbym nie chcieć go widzieć?
- No bo.. - mruknął Hunter - no.. Tamto no..
- Dobrze, rozumiem - pogłaskał go po głowie - jeśli chcesz, możesz go zaprosić, tata i ojciec ho polubili.
- Tak myślisz? No bo wiesz, jak palnął z tym tatusiem.. - zachichotał - miałem wrażenie, że tata da mu taki wpierdol i, że go normalnie rozszarpie na miejscu.. Widziałeś jego minę zanim udał, że się nabrał?
- Oczywiście, ten tej wielkie oczy, już się w nim buzowało, ale ostatecznie się zlitował.. - śmiał się.
Chwilę razem porozmawiali i pośmiali się, aż z dołu Ravi zawołał starszego.
- Uh.. To, Howard.. - zatrzymał go Hunter - czyli Alex może przyjść?
- Jasne, jasne, powiedz, żeby przyszedł trochę wcześniej, bo mam z nim do pomówienia - powiedział i poszedł w stronę kuchni.
Szatyn zszedł na dół po schodach i wszedł do jadłodajni, gdzie stał jego ojciec.
- Wołałeś - powiedział i podszedł do stołu, na którym ustawił pakunek od Alexa.
- Tak.. - westchnął - chodź tutaj.
Pierwszą myślą Howarda było; "dowiedział się o tym co robiliśmy z Jaydenem w nocy?", przez co zaczął się stresować, ale po chwili od razu wybił to sobie z głowy z; "nie, to absurd". Podszedł do ojca i popatrzył mu z uśmiechem w oczy.
- Wiesz.. - westchnął - myślałem chwilę nad dobrym prezentem dla Ciebie..
- Ojcze, nie musiałeś, ja nic nie potrzebuję - rozpromienił się.
- Nie w tym rzecz - wtrącił - wpadł mi do głowy jeden pomysł.
- Jaki?
- Z racji, że nie jesteśmy, z twoim tatą, waszą biologiczną rodziną.. - zatrzymał się chwilkę - pomyślałem, że może chciałbyś poznać swoich prawdziwych krewnych?
Howard zaniemówił. Szczerze powiedziawszy, nigdy nie myślał o tym aby poznać swoje cioctki, kuzynki, kuzynów, wujków czy dziadków. Jego zakres tyczył się jedynie tych, co go otaczają i prawdziwie kochają. Jednakże, jak teraz o tym myśli, to poczyna się zastanawiać: "Jacy oni są?". To pytanie zaczęło go nurtować.
- A wiesz.. - zaczął - teraz jak to powiedziałeś, to nawet mam ochotę. A Hunter?
- Hunter też oczywiście, to przecież wasza rodzina - odparł - kwestia tego, kiedy byście chcieli.
- Nad tym później się zastanowimy - powiedział.
Podszedł bliżej do ojca i wtulił się w niego. Ravi odwzajemnił uścisk z troskliwym uśmiechem i pogłaskał syna po głowie.
CZYTASZ
Aleksytymia
Romance//uwagaa// mialam kiedys dobry pomysl, ale zeszlam w złą stronę, więc niestety książka nie jest tak dobra, jak na to wskazują odczyty :) "Spod deszczu pod rynnę", mówią.. To nie jest jednak wystarczające określenie, nie dla 16 letniego sieroty, Jay...