9. A JA NADAL OCZEKUJĘ.

1.7K 69 9
                                    

Obudził mnie potworny ból głowy, lekko ją uniosłam spoglądając na budzik. Była piąta rano, za godzinę mieliśmy wyruszać. Mój mózg powoli "wyświetlał" mi wspomnienia z zeszłej nocy. Uniosłam się szybko do siadu rozglądając za Sasuke.
- Idiotka...
Mruknęłam do siebie. Czułam gorąco na swojej twarzy przypominając sobie kąpiel z brunetem. Zasłoniłam twarz dłońmi. Pewnie odstraszyłam
go tym do końca, zachowałam się jak te wszystkie dziewczyny, które z pewnością by to zrobiły gdyby tylko o to poprosił, kiedyś byłam jedną z nich, na to wygląda, że jednak nadal jestem. Byłam zła na siebie.
- Kusooooo!
Zaklęłam pod nosem. Zaraz jednak uniosłam kołdrę do góry, na sobie miałam jego koszulkę, aż pisnęłam gdy zajrzałam pod nią i nie znalazłam majtek. Walnęłam się otwartą ręką w czoło.
- Niżej już upaść nie mogłam- skwitowałam.
Zrobiłam sobie kawę po "ogarnięciu się". Usiadłam przy stoliku przy oknie popijając ją, łyknęłam coś przeciwbólowego. Nie mogłam usiedzieć w miejscu przez myśli kotłujące się w mojej głowie. Wstałam i podeszłam do swojej torby szukając w niej paczki, wyjęłam z niej jedynego papierosa i zapalniczkę, uchyliłam okno na oścież i odpaliłam go. Zaciągnęłam się dymem, zakaszlałam krzywiąc przy tym. Bardzo rzadko paliłam. Baardzo rzadko. Jednak zdarzało się to tylko zazwyczaj po alkoholu i zazwyczaj wtedy gdy zrobiłam coś głupiego. O dziwo uspakajało mnie to. Uśmiechnęłam się lekko na wspomnienie Shikamaru, od którego zapaliłam pierwszy raz. Było to gdy straciłam pierwszego swojego pacjenta. Oczywiście piękną chwilę zepsuł mi Uchiha, który wszedł do pokoju. Pewnie myślał, że jeszcze śpię. Oparł się o framugę drzwi przyglądając się mi.
- Nie wiedziałem, że palisz
Zaciągnęłam się ostatni raz i zgasiłam go w popielniczce.
- Bo nie palę- odpowiedziałam lekko zachrypniętym głosem, wypiłam resztę kawy i wstawiłam kubek do zlewu.
- Idziemy?
Zapytałam zarzucając plecak na ramię, wpatrywał się we mnie jeszcze chwilę, jego twarz jak zwykle nic nie wyrażała. Skinął głową ruszając do wyjścia.
Nie rozumiałam go, nawet nie wiedziałam jak z nim rozmawiać, z innymi nie miałam takiego problemu i nie chodzi tu o zawstydzenie. Po prostu chyba zbyt wiele razy mnie zbywał, a moje serce bało się kolejnego razu. Ostatnio gdy tak zrobił nie było go kilka lat. Westchnęłam przeciągle, pomasowałam kciukami swoje obolałe skronie. Wyszłam z budynku ruszając powoli w stronę wyjścia z wioski. Nawet nie zwróciłam uwagi, że mężczyzna został jeszcze w środku wymeldować nas. Przy szczelinie stał Gaara, a razem z nim Kankuro. Od razu humor mi się poprawił, podeszłam do nich nieśpiesznie. Widząc zbolałą minę brązowowłosego zachichotałam.
- Aż tak źle?- zapytałam go.
- Więcej z tobą nie piję- stwierdził.
Zaśmiałam się głośniej, o dziwo dołączył do mnie czerwonowłosy.
- Zawsze tak mówisz bracie, a gdy znów się spotykacie znów jest to samo.
Pokiwałam twierdząco głową, kątem oka zauważyłam Sasuke idącego w naszym kierunku. Bez skrępowania przytuliłam się do jednego, potem do drugiego na pożegnanie. Ruszyłam niespiesznie w stronę wyjścia.
- Następnym razem pijemy u mnie!
Krzyknęłam jeszcze w kierunku chłopaka i pomachałam im obu, widziałam jeszcze jak Gaara wręcza czarnowłosemu jakiś zwój i o czymś rozmawiają, nie czekając na niego ruszyłam.

Szliśmy przez pustynię cały dzień, już dawno okryłam się płaszczem próbując schować się tak przed słońcem. Policzki piekły mnie niemiłosiernie od ciepła. Cały dzień nie zamieniliśmy ze sobą słowa, co o dziwo mi nie przeszkadzało, jeszcze nie pozbierałam się po wczorajszym dniu. Gdy się ściemniło ulokowaliśmy się na piasku, rozłożyliśmy koce, usadawiając na nich. Upiłam łyka wody z bukłaka i podałam brunetowi, który zrobił to samo. Wyjął z plecaka dwa pakunki i wręczył mi jeden z nich. Odpakowałam go i wgryzłam w kanapkę. Była naprawdę dobra, zastanawiałam się, czy zrobił je sam.
- Dobre.
Powiedziałam cicho, cały dzień nie mogłam spojrzeć mu w oczy. Szybko zjadłam resztę i położyłam się, odwróciłam się do niego plecami. Opatuliłam się płaszczem. W nocy na pustyni temperatura drastycznie spadała, było mi zimno, jednak próbowałam zasnąć by tylko nie musieć z nim rozmawiać. To śmieszne, że mimo iż on nic nie zrobił, ja odgradzałam od niego murem, nie wiedziałam co o mnie myśli, nie rozumiałam co między nami jest. Uzależniłam się od jego obecności, od jego czynów i chociaż mogliśmy nie rozmawiać cały dzień, mi to nie przeszkadzało bo był obok. Może chodziło o to, że fizycznie między nami współgrało, ale w sferze psychicznej już tak nie było? Wiele gestów między sobą wykonywaliśmy, jednak żaden z nas nie mógł się przed sobą otworzyć. Wiedziałam, że brunet sam z siebie nie był wylewny, może o to w tym wszystkim chodziło?
Mój obiekt przemyśleń przerwał mi, gdyż położył się za mną, okrył nas jego kocem i objął mnie delikatnie swoją ręką. Nie spodziewałam się nigdy po nim takiej delikatności patrząc na niego z zewnątrz, a obejmował mnie jakbym była porcelanową lalką, która mogła w każdej chwili pęknąć. A może tak było?
Od razu zrobiło mi się cieplej, uspokoiłam się.
- Przepraszam...
Powiedziałam nie wiem czy bardziej do niego czy w przestrzeń wokół nas. Sama nie wiedziałam, czy to przez moje zachowanie z wczoraj, czy może za to, że tak się zachowuję w stosunku do niego, a może przepraszałam samą siebie, za to że go kocham?
- Śpij...
Usłyszałam tylko, nie pamiętam ile chwil po tym zasnęłam.

"A JA NADAL..."          SasuSakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz