1. A JA NADAL CZEKAM.

3.2K 76 9
                                    

Obudziłam się przed budzikiem. W pokoju panował półmrok, ziewnęłam przeciągle unosząc się do siadu, przyjechałam wzrokiem po swojej skromnej sypialni zatrzymując wzrok na ramce w której znajdowało się zdjęcie drużyny siódmej. Naruto- jego marzenie się spełniło, jest wspaniałym Hokage, często się zastanawiam, jak by to było gdyby to moje serce wybrało właśnie niebieskookiego? Gdybym odwzajemniała jego uczucia wszystko byłoby prostsze. A zamiast tego siedzę samotnie, w pustym domu. Spojrzałam na drugą postać, która wyglądała jak odwrotność blondwłosego. Ciemne oczy wypełnione jedynie pustką, czarne włosy, blada cera.. Gdzie jesteś Sasuke? Nie ma go już tyle lat, długich, ciężkich, nie tylko dla niego, zmienił mnie, choć tak naprawdę nigdy nie był zobowiązany by mnie kochać, nie jest mi nic winien, bo w końcu nie można nikogo zmusić do miłości prawda?.
Spojrzałam na młodszą wersję mnie, głupią, słabą, tak bardzo zakochaną w tym draniu. Pokręciłam głową odganiając myśli.
-Spóźnię się.
Powiedziałam cicho, po czym wstałam zmierzając ku łazience. Ochlapalam twarz zimną woda, ale i tak nie dało mi to zbytnio ukojenia. Spojrzałam w swoje odbicie w lustrze, w zielone oczy, które nie błyszczały się jak kiedyś, na sińce pod nimi, na swoje różowe sięgające pasa włosy, może czas je ściąć? Zaśmiałam się ze swej głupoty, bo jak można być tak naiwnym? Przez głupią plotkę usłyszaną za dzieciaka, tak o nie dbałam, jestem żałosna, nie , to miłość mnie taką uczyniła. Ubrałam się, chwyciłam klucze i wyszłam w stronę szpitala, gdzie byłam ordynatorem.

Weszłam do swojego biura, przeleciałam wzrokiem po stosie papierów, które musieli niedawno donieść. Usiadłam więc i zaczęłam je przeglądać.

Obudziło mnie pukanie do drzwi, zdezorientowana rozejrzałam się po biurze, znów przesadziłam i zasnęłam przy biurku.
-Panno Sakuro! Potrzebujemy Pani pomocy! Sala 203!- krzyknęła pielęgniarka, a ja wstałam żwawo, przeciągnęłam się i nie patrząc na swój wygląd założyłam szybko kitel lekarski i pognałam za nią. Wbiegłam do pomieszczenia i zamarłam, ręce zaczęły mi latać, a ja głupia nie mogłam się ruszyć. Nie słyszałam nic, prócz kapania, spojrzałam w stronę okna, czyżby miało padać? Jednak za nim widziałam jedynie słońce, KAP, KAP, powędrowałam wzrokiem na kran, KAP KAP.. Spojrzałam na swoje buty, na które kapało nic innego jak krew. KAP KAP.. To z łóżka kapała JEGO krew.
-Panno Sakuro!- w końcu wróciłam do rzeczywistości, spojrzałam na łóżko, na bladą twarz tak mi znajomą, taką idealną..
-Przyszykować salę operacyjną i wezwać Hokage!- Wrzasnęłam groźnie w tym samym czasie przecinając jego koszulkę, spoglądając na obrażenia na jego ciele zaczęłam kumulować czakrę w swoich dłoniach.
-W coś Ty się znów wpakował..- szepnęłam bardziej do siebie niż do niego, wzdychając i biorąc się do pracy.

Wyszłam z sali operacyjnej i skierowałam się do łazienki, która była nieopodal. Wbiegłam do kabiny, nachyliłam nad muszlą i zwymiotowałam kilka razy, spuściłam wodę i skierowałam się do umywalki z zamiarem przemycia twarzy. Miałam wiele przypadków, widziałam wiele, od utraty kończyn po wystające jelita i nigdy nie zdarzyło mi się to co teraz. To nie przez widoki, a przez to kto był tą ranną osobą, gdyby pielęgniarka wiedziała kim on jest to w życiu by nie dopuściła mnie do niego. Spojrzałam w lustro, włosy potargane, oczy podkrążone, przypominałam bardziej ducha niż człowieka. Zwłaszcza w tym zakrwawionym kitlu, który szybko zdjęłam i rzuciłam w kąt. Przeczesałam palcami włosy co i tak zbytnio nie pomogło i wyszłam kierując się do gabinetu. Weszłam do środka napotykając pytający wzrok blondyna. Oczy zaszkliły mi się tak nagle, chyba nie zdawałam sobie sprawy jak za nim tęskniłam, póki go nie zobaczyłam. Szybko podeszłam do niego i wtuliłam się w jego ciepłe ciało.
-Sakurcia- szepnął obejmując mnie mocno- Co..
-To Sasuke- Przerwałam mu i poczułam jak jego ciało się spięło, odsunął mnie trochę od siebie.
-Co z nim? Żyje? Skąd się tu do cholery wziął?
-Jego stan jest stabilny, nie wiadomo jeszcze kiedy się wybudzi, minie trochę czasu zanim stąd wyjdzie- rzekłam fachowo i odsunęłam od niego spoglądając na okno.
-Ponoć ktoś go znalazł przy bramie i tu przyciągnął. Nie wiem zbyt dużo, a i pielęgniarka która go przyjmowała nie zapytała o dane- dodałam cicho.
-Sakura, powinnaś odpocząć, nie wyglądasz zbyt dobrze..-powiedział z troską mi się przyglądając- może zostanę?- Nie wiem czy pytał siebie czy mnie, Naruto ma dużo obowiązków, od Hinaty wiem, że też często nie ma go na noc w domu, nie wiem kiedy ostatni raz się z nim widziałam. Praca pochłonęła mnie tak bardzo, że zaniedbałam moich przyjaciół, oddaliłam się od nich, jednak teraz czułam wyrzuty sumienia.
-Naruto, masz swoje obowiązki, nie mogę cię prosić byś tu został, zwłaszcza, że Hinata pewnie czeka na ciebie w domu..- westchnęłam cicho, zdając sobie sprawę, że znów powoli zachodzi słońce.
-Ona zrozumie, nie mogę go tak zostawić, jest moim przyjacielem, a ty musisz wypocząć. Idź do domu, gdyby coś się działo dam ci znać..- Uśmiechnął się, cały Naruto, ten uśmiech sprawiał, że robiło mi się lżej na sercu.
-Może i masz rację. Pójdę jeszcze tylko zdam papiery Tsunade i już mnie tu nie ma-odwzajemniłam uśmiech, po czym ruszyłam w stronę drzwi.
-Do zobaczenia Sakurcia!- krzyknął wesoło blondyn ruszając zaraz za mną, wyszliśmy, zamknęłam drzwi, zmierzwiłam jego krótkie włosy i ruszyłam do Tsunade a następnie do wyjścia.

Po drodze zaszłam do sklepu po drobne zakupy, uświadamiając sobie, że jeszcze nic nie jadłam. Weszłam do domu, rozpakowałam produkty, wykąpałam się, zaparzyłam sobie herbatę i zrobiłam kilka kanapek. Usiadłam na kanapie w salonie. Jak to teraz będzie? Jak powinnam się zachować? Sama nie wiem. Powinnam się ogarnąć, przestać być taka głupia, muszę skończyć z zawracaniem mu głowy swoimi miłostkami. Tyle razy do niego pisałam, a nigdy nie dostałam odpowiedzi, to chyba już powinno o czymś świadczyć? Zdawało mi się, że już się wyleczyłam, ale czy to prawda?

Obudziłam się na kanapie, powoli usiadłam i spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie.
-Piąta rano- chyba już przywykłam z mówieniem do siebie. Parsknęłam śmiechem.
-Wariuję!- skwitowałam i znów się zaśmiałam. Zrobiłam sobie kawę, kilka kanapek i zasiadłam przy stole, jednak nim zdążyłam wziąć chociaż gryza usłyszałam pukanie do drzwi. Wstałam i zarzuciłam na siebie szlafrok wiszący na krześle i poszłam otworzyć.
-Hinata? Ino? Co wy tu robicie o tej porze? Coś się stało?- zapytałam przyglądając im się. Wpuściłam je do środka i nim się obejrzałam Ino jadła moje kanapki. Westchnęłam cicho stawiając dwa parujące kubki z kawą przed dziewczynami.
-Naruto mówił co się stało..-zaczęła Hinata- więc postanowiłyśmy wpaść i zobaczyć jak się czujesz..
-Zwłaszcza, że ostatnio coś nas unikasz- dodała Ino patrząc na mnie karcąco.
-To nie tak że was unikam. Mam dużo pracy i..
-Sakura-przerwała mi blondynka- Nie udawaj, wiesz, że przy nas nie musisz.
Westchnęłam patrząc na pusty talerz, zaraz uśmiechnęłam się krzywo.
-Ino czy Sai cię nie karmi?
Hinata zachichotała cicho. Przyjrzałam się im. Kiedy tak się zmieniłyśmy? Granatowowłosa od kiedy wyszła za Naruto stała się bardziej otwarta, przestała czerwienić się i jąkać przy rozmowie. Ino za to trochę przycichła, już dawno darowała sobie Sasuke, zeszła się z Saiem, a niedługo miał odbyć się ich ślub.
-Przestań zmieniać temat wielkoczoła- pomachała palcem przed moją twarzą.
-A co mam wam powiedzieć Ino świnio?- prychnęłam krzyżując ręce na piersi.
-Już dawno wam mówiłam, że nie robię już sobie nadziei, sam wybrał takie życie i nic mi do tego. Spóźnię się zaraz do pracy..
-Jak chcesz- w końcu odezwała się Hinata przyglądając mi się- ale pamiętaj, że jakby co, to masz z kim pogadać - puściła mi oczko i wstała ciągnąc za sobą Ino.
Zamknęłam za nimi drzwi, pospiesznie się ubrałam, umyłam zęby, uczesałam włosy i wyszłam z domu. Zaszłam do sklepu kupić sobie coś na śniadanie, jednak wzięłam też kilka owoców, jakiś sok i wodę dla czarnowłosego. Naruto nie odstępował go pewnie na krok, więc wątpię, że pomyślał o takich rzeczach. Zaszłam jeszcze do sklepu z ubraniami, wzięłam dwa ciemne podkoszulki i takiego samego koloru spodnie dresowe.
-Jestem głupia, strasznie głupia- mruczałam pod nosem. Jednak to mój przyjaciel, a jego jedyną koszulkę jaką miał przy sobie rozcięłam, w sumie tak samo jak i spodnie. Zarumieniłam się lekko, zaraz kręcąc głową i odganiając głupie myśli.

Pierwsze co, to ruszyłam w stronę sali w której leżał brunet, cicho uchyliłam drzwi i weszłam do środka. Niebieskooki nadal tu był, spał oparty o krzesło z głową odchyloną do tyłu.
-Naruto- dotknęłam jego ramienia na co ten otworzył oczy i skierował swoje spojrzenie w moim kierunku- Idź do domu. Dziś mam dyżur więc będę w szpitalu- szepnęłam wyjmując kupione produkty i kładąc je na stoliku. Ubrania włożyłam do jej środka. Spojrzałam na mężczyznę leżącego na łóżku. Mimowolnie moja dłoń spoczęła na jego policzku. Zaraz jednak zabrałam rękę jak poparzona. Wyglądał tak spokojnie..

Wyszłam bez pożegnania i skierowałam się do swojego gabinetu, zarzuciłam kitel i ruszyłam na obchód.
Dzień zleciał bardzo szybko, zajrzałam kilka razy do sali bruneta, a widząc przy nim Kakashiego stwierdziłam, że zajrzę już tam wieczorem.

Ułożyłam ostatnią kartkę na jeden z czterech stosików i skierowałam się do sali karookiego. Przystanęłam przy niej i westchnęłam cicho. Wzięłam wdech i weszłam do środka. W pomieszczeniu panował półmrok, jedynie lampka na stoliku sprawiała, że coś było widać.
Założyłam na uszy słuchawki i odchyliłam trochę kordłę odsłaniając klatkę piersiową bruneta, przystawiłam stetoskop do chłodnej skóry nasłuchując bicia jego serca.
Nie omieszkałam przy tym przyjrzeć się jego umięśnionej posturze. Miał sporo blizn, gdybym to ja je opatrywała nie byłoby po nich śladu. Z pewnością zajmował się nimi sam, albo z pomocą Karin.. Prychnęłam cicho odsuwając od niego, okryłam go kordłą i przyjrzałam karcie wiszącej na łóżku. Ostrożnie wyjęłam kabelek od kroplówki z wenflonu, wyjęłam z kieszeni kitla strzykawkę z antybiotykiem po czym wstrzyknęłam go w wenflon. Wpisałam się w kartę i swoje działania, po czym odwróciłam się na pięcie z zamiarem wyjścia. Sięgnęłam za klamkę i spojrzałam na mężczyznę ostatni raz i aż podskoczyłam napotykając na sobie ciemne jak noc tęczówki.
-Sakura..

"A JA NADAL..."          SasuSakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz