10. A JA NADAL WSPOMINAM.

1.7K 67 14
                                    

Dokładnie miesiąc minął od kiedy wróciliśmy do wioski. Siedziałam w swoim biurze ogarniając zaległe papiery. Spojrzałam w stronę okna. Nie widziałam się z nim dokładnie tyle samo czasu, z tego co wiem wyruszył dalej. Oparłam się policzkiem o rękę znajdującą się na biurku. Czyżbym tęskniła? Nie powiem, że nie przyzwyczaiłam się do jego obecności. Na nowo uzależniłam od niego, a on bez żadnego słowa ruszył dalej, jakby ostatnie wydarzenia nie miały miejsca. Westchnęłam przeciągle. Chyba byłam głupia godząc się na to by zbliżył się do mnie, czułam się jakbyśmy wrócili do punktu wyjścia. A może wszystko sobie ubzdurałam? Wstałam nieśpiesznie i przeciągnęłam, podeszłam do okna wyglądając za nie, powoli robiło się ciemno, jednak ja nie miałam ochoty wracać do domu. Usłyszałam jak drzwi otwierają się.
- Sala trzysta dwa
Usłyszałam jedynie spanikowany głos, zamarłam przez chwilę, jednak szybko ruszyłam do wyjścia.

Zmęczona siedziałam nadal w tej sali. Spojrzałam na śpiącego chłopca i pogłaskałam go po głowie.
- Musisz być silny- szepnęłam cicho, gdybym miała powiedzieć co jest dla mnie największym wyzwaniem w tej pracy, to właśnie patrzenie na cierpienie tych małych istotek.
Wyglądał tak spokojnie, nie wiem ile już tu byłam, ale mogłam wpatrywać się w niego bez końca. Czy ja też kiedyś będę miała dzieci? Westchnęłam powracając myślami do bruneta. To wszystko było skomplikowane, nie wiedziałam już co ma sobie o tym wszystkim myśleć, byłam głupia myśląc, że jakoś wszystko samo się ułoży, minęło już tyle czasu od kiedy moje serce bije tylko dla tej jednej osoby.
- Cholera- zaklęłam cicho zasłaniając twarz dłońmi. Gdy je zabrałam zobaczyłam, że ktoś uchylił drzwi, zaskoczona wstałam ruszając ku nim.
- Naruto?
Zapytałam cicho dostrzegając blondyna, przypatrywał mi się w milczeniu. Wyszłam na korytarz. Prawie tyle samo nie widziałam i jego, był zawalony robotą, nie chciałam się mu narzucać, zwłaszcza, że dla Hinaty też nie miał zbytnio czasu.
- Coś się stało?
Uśmiechnął się lekko, usiadł na ławce i poklepał miejsce obok siebie, chętnie przysiadłam. Byłam zmęczona. Blondyn podrapał się po głowie i jakby czytając mi w myślach znów spojrzał na mnie z surowym wyrazem.
- Siedzisz już tu czwarty dzień, bez żadnej przerwy, nie uważasz, że powinnaś odpocząć?
Zaskoczona uniosłam brwi do góry, no tak, był Hokage i wiedział wszystko. Wzruszyłam jedynie ramionami, oparłam się głową o jego ramię.
- Zamiast mnie rugać, powinieneś ten wolny czas poświęcić swojej żonie...
- Moja żona też się o ciebie martwi- przerwał mi. Zrobiło mi się nagle wstyd. Pamiętam, że to ja zawsze byłam tą, która się o niego martwiła i opierniczyła. Kiedy to wszystko tak się zmieniło? Nasze życie kręciło się kiedyś wokół Sasuke, naszym celem było sprowadzenie go z powrotem, to nas ukształtowało, chociaż ja miałam w jego powrót mniejszy wkład, w sumie żaden. Jak miało się nam ułożyć, gdy próbował mnie zabić? A ja jego? Pociągnęłam nosem czując łzy spływające mi po policzkach. Za co niby miałby mnie chcieć? Kochać?
- Sakurcia- mruknął cicho blondyn obejmując mnie ramieniem, wtuliłam się w jego bok.
- Przepraszam, to chyba ze zmęczenia.
Wstałam, przetarłam mokre policzki dłonią i uśmiechnęłam się krzywo.
- Ramen?
Zapytałam, widziałam jak jego twarz się rozjaśnia, pokiwał energicznie głową i z szerokim uśmiechem wstał.
- Wiesz jak mnie udobruchać!
Zaśmiałam się cicho, ruszyliśmy.

Do swojej klitki dotarłam dosyć późno, od razu rzuciłam się na kanapę, byłam taka zmęczona, a zarazem nie mogłam zasnąć. Patrzyłam na sufit, który z białego już dawno zrobił się szary, ziewnęłam przeciągle, nie wiem kiedy zasnęłam.

Obudziło mnie pukanie do drzwi, zerknęłam na zegarek, była już szesnasta, uniosłam się i szybko podbiegłam do drzwi, otworzyłam je i zamarłam dostrzegając tak znajome tęczówki, nie wiem jak długo sie w niego wpatrywałam.
- Wpuścisz mnie?- usłyszałam tylko.
Pokiwałam szybko głową, zbyt szybko, uchyliłam drzwi szerzej przesuwając się do środka. Bez słowa ruszyłam w stronę kuchni, wstawiłam czajnik z wodą, zasypałam w kubki kawę.
- Zalejesz?
Gdy zobaczyłam, że kiwa głową ruszyłam do łazienki, zatrzymałam się przy lustrze i zaklęłam cicho. Włosy miałam tłuste, poczochrane, szybko złapałam za grzebień i zrobiłam kucyka, przemyłam twarz i znów się sobie przyjrzałam, byłam blada, ale i tak najgorsze były sińce pod oczami, przejechałam po nich palcami. Jak miałabym mu się podobać?
Siedział przy stole popijając kawę, znów zlustrował mnie wzrokiem, jednak nie mogłam wyczytać co sobie myśli, usiadłam naprzeciwko.
- Dawno wróciłeś?
Pokiwał głową, jakby w zamyśleniu.
- Nie.
Usłyszałam tylko. Wzięłam łyk kawy, skrzywiłam się czując jej gorzki posmak, wstałam i otworzyłam lodówkę w poszukiwaniu mleka. Była pusta, dosłownie. Jedynie na półce po środku stał kartonik. Zamknęłam ją szybko i nalałam do kubka końcówkę białej cieczy. Nic nie mówił, jedynie tak siedział i wpatrywał we mnie.
- Miałam właśnie iść po zakupy- jakoś zachciało mi się tłumaczyć, widziałam jak jego kącik ust lekko drga, wiedział że to nieprawda, jednak ten postanowił w to brnąć.
- Więc chodźmy.
Zamrugałam zaskoczona, pomasowałam się po skroni.
- W takim razie muszę się przebrać.
I znów go zostawiłam ruszając w stronę sypialni, otworzyłam szafę wyciągając z niej swoją czerwoną tunikę i rybaczki.

"A JA NADAL..."          SasuSakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz