2.A JA NADAL KOCHAM.

1.8K 72 3
                                    

Wiedziałam, że wystarczyło jedno jego spojrzenie bym znów utonęła w tej czerni, w tych pustych oczach. Zamrugałam kilka razy powiekami by otrząsnąć sie z ich uroku. "Sakura! Musisz wziąć się w garść." Nie wiem czemu nagle w mojej głowie powstał mur, który już dawno chciałam zbudować. Czy to jego obecność do tego doprowadziła?
Podeszłam do ramy łóżka i spojrzałam na niego, choć unikam kontaktu wzrokowego.
-Jak się czujesz? Czy pamiętasz co się stało?-Zapytałam cicho, starałam się brzmieć jak lekarz, nie jak dziewczyna niegdyś zakochana w nim po uszy.
-Muszę porozmawiać z Naruto- burknął tylko słabo, próbując unieść się do siadu. Olał moje wcześniejsze pytania, chociaż mogłam się tego po nim spodziewać. Podeszłam do niego, położyłam swoją dłoń na jego ramieniu, moja głowa automatycznie zwróciła się w stronę okna, byleby na niego nie patrzeć.
-Leż spokojnie- mój ton nabrał ostrości- Jeśli nie chcesz znów się zacząć wykrwawiać- dodałam nieco łagodniej spoglądając wymownie na szwy znajdujące się na jego brzuchu.
-Poprzednią noc spędził tutaj, podejrzewam, że albo odsypia, albo jest w swoim gabinecie. Zaraz kogoś po niego poślę.
Nie odzywał się, wiem że patrzył na mnie, na co automatycznie się spięłam. Cholera jasna. Znów zaczynałam się czuć jak dziewczynka, którą kiedyś byłam. Nie dam mu tej satysfakcji. Zgarnęłam kilka niesfornych kosmyków różowych włosów za ucho.
W końcu odważyłam się spojrzeć na jego twarz. Widać, że udawał. Pewnie jego duma nieźle musiała ucierpieć, bo jak to szanowny Pan Uchiha może być w tym momencie taki słaby? Jedynie raz widziałam go w takim stanie, wtedy po walce z Naruto, gdy wszystko się zmieniło. Po jego bladej skórze spływało kilka kropelek potu, co musiało oznaczać, że nadal go boli. Bez słowa podeszłam do szafki przy drzwiach, otworzyłam ją kluczykiem i wyjęłam fiolkę z lekiem przeciwbólowym, napełniłam nim strzykawkę i podeszłam do niego. Jednak nim zdążyłam wstrzyknąć lek w wenflon, jego ręka już zaciskała się dosyć boleśnie na moim nadgarstku. Skrzywiłam się nieznacznie.
-Przestań unosić się pieprzoną dumą i daj wykonywać mi moją pracę- warknęłam na niego, nie wiem skąd brała się we mnie ta siła, by tak się do niego zwracać. Znów mój wzrok wylądował na jego twarzy, gdzie dostrzegłam uniesione brwi i lekko widoczny uśmiech. Podałam mu lek i odwróciłam na pięcie kierując się w stronę drzwi, wyszłam ruszając w stronę recepcji.
-Proszę zawiadomić Hokage, że Sasuke Uchiha obudził się i musi pilnie z nim porozmawiać. Ja kończę dyżur więc w razie gdyby coś się działo, to kierujcie się do Shizune.
-Hai- usłyszałam tylko, bo już zaraz szłam do domu. Długo mi to nie zajęło bo niedługo potem siedziałam na kanapie z kubkiem ciepłej herbaty w dłoniach. Co miał znaczyć ten uśmiech? Aż tak go śmieszyła moja osoba? Nie powinnam go tak zostawiać, zachowałam się jak tchórz tą ucieczką.
-Co się ze mną dzieje?-mruczałam pod nosem, okłamuję siebie, wmawiając że nic do niego nie czuje-przecież chciał cię zabić- mówiłam dalej do siebie, nic dla niego nie znaczę więc dlaczego on miałby znaczyć coś dla mnie?
Nie wiem kiedy zasnęłam z pustym kubkiem w dłoniach. Obudziłam się rano, zmarznięta, obolała od pozycji w jakiej spałam. Przeciągnęłam się wstając powoli i kierując się do łazienki. Nalałam wody do wanny i weszłam do niej. Zanurzyłam się cała i podniosłam głowę gdy już zabrakło mi powietrza. Poleżałam tak odprężając się.
-Dziś mam wolne- powiedziałam cicho- Czy powinnam do niego iść?

Szłam ulicami Konohy, podziwiałam jak bardzo zmieniła się od czasów wojny, technologia też powoli brała górę nad tradycjami. Przystanęłam przed domem blondwłosej i zapukałam w drewniane drzwi.
-Sakura? Stało się coś?- zapytała niebieskooka wypuszczając mnie do środka.- Rodzice są w kwiaciarni..
-Poprowadziła mnie do przestrzennego salonu, wyjęłam z torby butelkę wina i uśmiechnęłam się delikatnie patrząc na nią wymownie.
-Zetnij mi włosy- wydusiłam w końcu i widząc zaskoczoną twarz dziewczyny, zaśmiałam się.
-Potrzebuje tego Ino- blondynka wzięła ode mnie trunek i postawiła kieliszki na stole.
-Czy pojawienie się Uchihy miało coś z tym wspólnego?- Nalała czerwonej cieczy do kieliszków i przysiadła na fotelu. Upiła łyk wina.
-Nie.. Znaczy tak... nie wiem Ino, potrzebuję zmiany, nie ma go tyle czasu, powoli przyzwyczajam się do tej sytuacji, aż nagle pojawia się cały we krwi, nieprzytomny.. Ja chyba wciąż coś do niego czuje- ostatnie słowa powiedziałam bardzo cicho, spuściłam wzrok na swoje ręce przyglądając się im.-Ale również rozumiem, że on nie odwzajemnia tych uczuć, więc trzeba w końcu się z tym pogodzić i przestać zawracać mu tym głowę.
Opróżniłam kieliszek do połowy jednym łykiem i uśmiechnęłam się słabo.
-Sakura, tak nie może być! Jesteś silną kobietą ze zgrabnymi nogami, piękną twarzyczką-zaczęła i zaraz parsknęła śmiechem- i wielkim czołem..-dodała śmiejąc się.- Ale możesz mieć każdego, a ten głupi idiota w końcu zrozumie co traci.- chwyciła mnie za rękę i pociągnęła do swojego pokoju, by w nim otworzyć kolejne drzwi do sporej łazienki.-Będzie mi brakować mojego domu- powiedziała wysuwając krzesło spod blatu, usiadłam na nim i spojrzałam na swoje odbicie w lustrze.
-Niby tak, ale zaraz zamieszkasz z Saiem, urządzisz swój nowy dom jak tylko będziesz chciała, na pewno lepsze to niż moja klitka.- czy ja właśnie marudziłam? Chyba tak, użalałam się nad sobą, chociaż nie powinnam bo sama do tego doprowadziłam, miałam sporo adoratorów, w moim gabinecie choć raz w tygodniu znajdowałam kwiaty, liściki. Ale żaden z nich nie był od niego i chyba w tym tkwił problem.
-Co byś powiedziała na zakupy? Może w końcu czas zmienić tą klitkę w coś przytulnego? Zapytała blondynka stając za mną z nożyczkami w ręku.- Tyle je hodowałaś, jesteś pewna?
- Tnij-zachęciłam ją pewnie, spoglądając jak różowe pukle, które tyle dla NIEGO zapuszczałam, spadają na płytki. Czułam, że pewien etap właśnie się kończy, wiedziałam, że go kocham, ale tym razem postanowiłam w to nie ingerować, niech się dzieje co chce. Tak się zamyśliłam, że ocknęłam się dopiero w momencie gdy moje włosy sięgały mi już ramion. Z przodu były trochę dłuższe.
-Chcę grzywkę- oznajmiłam i uśmiechnęłam się. To nie tak, że chciałam się schować, tak jak kiedyś uświadomiła mi to Ino.

"A JA NADAL..."          SasuSakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz