3. A JA NADAL SIĘ OSZUKUJĘ.

1.6K 68 2
                                    

Otworzyłam oczy i opatuliłam się bardziej kocem. Jednak szybko podniosłam głowę z biurka zastanawiając się skąd ten koc? Pewnie któraś z pielęgniarek mnie nim przykryła, choć nadal byłam zaskoczona bo to był pierwszy raz.
Nieśpiesznie spojrzałam na kartki leżące na podłodze i aż jęknęłam.
-Tyle je wczoraj układałam- mruknęłam i zabrałam się za ich podnoszenie. Usłyszałam pukanie do drzwi więc podniosłam się.
-Wejść!-krzyknęłam opierając się dłońmi o biurko.
-Panno Sakuro, jednak się nie myliłam, że Pani jeszcze tu..- zaczęła młoda pielęgniarka, rozglądając się po pokoju- Ręka do szycia na dwójce.. - dodała szybko widząc mój ponaglający wzrok.
-Przecież też Yumi to potrafisz..- zaczęłam jednak czarnowłosa mi przerwała.
-Ale on stwierdził, że tylko Pani może to zszyć..- zająkała się. Powoli domyślałam się kto to mógł być i uśmiechnęłam się lekko. Zastanawiałam się czy znów jej powiedzieć by mówiła do mnie po imieniu, zwłaszcza, że była może z rok ode mnie młodsza, jednak stwierdziłam, że skoro jej to pasuje, to nic mi do tego.
-Zaraz przyjdę- dziewczyna wyszła, a ja podeszłam do szafy, uchyliłam drzwiczki i przyjrzałam moim rozmazanym oczom, potarganym włosom i pogiętej sukience od Ino.
-A mówiłam jej, że makijaż nie jest dla mnie..- marudziłam biorąc chusteczkę w dłoń i polewając ją wodą zaczęłam zmywać mazidła z twarzy. Szybko przeczesałam palcami włosy, ciesząc się, że są już krótkie, związałam je w małą kitkę i ruszyłam w stronę urazówki. Już zza rogu słyszałam głośne rozmowy.
-Niech żyje siła młodości!- Tak myślałam, że to Lee i Gai, uśmiech sam mi się poszerzył, podeszłam do nich nieśpiesznie. Gai siedział na swoim wózku, a co bardziej mnie zaskoczyło to na podobnym siedział Lee, rękę miał zabandażowaną, ale bandaż już dawno zmienił kolor na czerwony.
-Lee? Coś ty tym razem wymyślił?- jego okrągłe oczy zwróciły się w moją stronę, tak jak i Gaia.
-No bo urządziliśmy sobie wyścigi- zaczął- i stwierdziłem, że też będę robił to na wózku, żeby Gai nie był samotny!-kontynuował- No i po piątym okrążeniu wokół wioski zleciałem z niego prosto na ostre skały. Przeniosłam wzrok na wzruszonego Gaia, oni chyba nigdy się nie zmienią.
-Wygrałeś chociaż?- zapytałam zdejmując z jego ręki bandaż, nici i igła do szycia leżały już przygotowane na stoliku, przemyłam jego ranę gazą i zabrałam się za szycie.
-Nie! Ale to daje mi motywację by ćwiczyć jeszcze więcej!- krzyknął, a ja kątem oka spojrzałam na Guia, który już płakał dumny z ucznia,pokręciłam głową. Ich zawody zazwyczaj się tak kończyły, przez co przyzwyczaiłam się do ich specyficznego towarzystwa.
-Musicie bardziej na siebie uważać- nie wiem ile razy im to powtarzałam, ale i tak wiedziałam, że nie zastosują się do moich rad.
-Ładnie ci w krótkich włosach- powiedział Rock Lee przyglądając mi się rozmarzony, zarumieniłam się mimowolnie, w sumie to on pierwszy nie pytał co się z nimi stało.
-Dzięki- puściłam do niego oczko i skończyłam szycie, zakryłam szwy nowym bandażem- zaraz Yumi przyniesie ci maść, postaraj się nie moczyć opatrunku- zaczęłam, jednak zaraz machnęłam ręką-w sumie przecież to wiesz- zaśmiałam się po czym wstałam i pomachałam im na pożegnanie.

Powinnam wracać już do domu, jednak zaszłam jeszcze do sali Sasuke, widząc w pokoju blondyna weszłam śmielej do środka.
-Sakurcia! Ty jeszcze tutaj?-zapytał zdziwiony blondyn, podeszłam bliżej i spojrzałam na bruneta który siedział na brzegu łóżka.
-Ano.. Tak jakoś wyszło..- mruknęłam zwracając się znów do blondyna- Jak Hinata?- uniosłam pytająco brwi, ten podrapał się po brodzie.
-Nieźle mi ją urządziłyście dattebayo!- pokiwał głową, Sasuke nic nie mówił jedynie przysłuchując się naszej rozmowie. Chciałam jeszcze coś powiedzieć, jednak przerwały mi otworzone z wielkim hukiem drzwi, a zaraz do środka wparował Lee z bukietem kwiatów w ręce. Klęknął przede mną, a ja niczym porażona schowałam za plecami Naruto.
-Lee..- sapnął blondyn jednak chłopak mu przerwał.
-Wyjdź za mnie Sakura!- krzyknął pewnie na co ja wybuchłam niepohamowanym śmiechem. To nie tak, że wyśmiewałam krzaczastobrewego w którego źrenicach niemal było widać serduszka, po prostu tych sytuacji było tak dużo, że już chyba sam w to wątpił. Zaraz w moje ślady poszedł niebieskooki, a zaraz sam Lee tarzał się po ziemi. Naruto spojrzał na mężczyznę siedzącego na łóżku i rzucił się na ziemię obok brewki śmiejąc się jeszcze głośniej. Spojrzałam na Sasuke, jego twarz wyrażała zdumienie, chyba nie ogarnął co się właśnie stało, bo zapomniał o opanowaniu. Parsknęłam jeszcze głośniej, jednak przestało mi być do śmiechu, gdy zachwiałam się na nogach. Przyćmiło mnie trochę, przez co szybko złapałam się za oparcie krzesła stojącego nieopodal. Po pomieszczeniu rozszedł się pisk przesuwającego krzesła. Nim się obejrzałam za sprawą Naruto już na nim siedziałam, a on sam patrzył na mnie karcąco.
-Czy Ty w ogóle dziś coś zjadłaś? Źle wyglądasz Sakura..-mruknął, spuściłam głowę, rzadko się zdarzało by to on mnie opierdzielał, zazwyczaj to ja go karciłam. Jedyną wadą krótkich włosów był fakt, że nie mogłam się za nimi schować. Obok zobaczyłam zielony dres Lee.
-Tak myślałem, że czekoladki byłyby lepsze..-spojrzałam na niego, w jego oczach dostrzegłam determinacje.
-Następnym razem mi się uda!- oświadczył z ręką w górze, wystawiając kciuka w górę.
-Dajcie jej spokój- Podniosłam zaskoczona głowę odwracając ją w stronę Sasuke, napotkałam jego badawcze spojrzenie i jakby.. dostrzegłam w jego oczach troskę? Zapatrzyłam się na niego, nie słysząc już ani Rocka, ani blondyna.
Nieśpiesznie wstałam.
-Po prostu jestem zmęczona- powiedziałam ostrożnie podchodząc do drzwi-Lee? Odprowadzisz mnie? Spojrzałam na jego zaskoczony wyraz twarzy, wziął kwiaty z ziemi, wręczył mi je, po czym żwawo wystawił ramię w moim kierunku, które chwyciłam. To nie tak, że chciałam mu zrobić nadzieję, dobrze się z nim rozumiałam, już dawno odbyłam z nim rozmowę o tym, iż jest tylko moim przyjacielem i nigdy między nami nie będzie nic więcej. A skoro już mogłam mu sprawić radość taką drobnostką, to to czyniłam sama ciesząc się tym. Pomachałam chłopakom i wyszlismy niespiesznie z budynku.
-Jakim cudem tak szybko poleciałeś po kwiaty? I gdzie Gui sensei?-zapytałam przypominając sobie o starszej kopii chłopaka.
-Poszedł spotkać się z mistrzem Kakashim- oznajmił szczerząc do mnie zęby. Rozpromieniłam się.

Siedziałam już w domu w puchowym szlafroku, zajadałam się płatkami z mlekiem.
-Przydałoby się zrobić jutro jakieś zakupy- powiedziałam wpatrując się w sufit. Ino miała rację, muszę w końcu zrobić tu porządek, może jutro wezmę się za malowanie ścian? Zerknęłam na kalendarz wiszący na ścianie.
-Piątek.- skwitowałam zamyślona. Jutro Temari powinna już być w wiosce. Z tego co pamiętam wyruszyła w niedzielę, a misja nie miała trwać dłużej niż pięć dni. Blondynka za dużo się nie zmieniła, stała się jeszcze bardziej wredna?, jednak razem z dziewczynami złapaliśmy z nią kontakt. Już dawno wyszła za Shikamaru, dzięki Ino poznaliśmy ją bliżej.
Włożyłam miskę do zlewu,zgasiłam światła i już zaraz leżałam w łóżku. To był długi dzień. Zastanawiam się co pomyślał Sasuke? Czy naprawdę przejął się moim stanem?
-Nie wymyślaj- skarciłam się- ale stanął w mojej obronie- dopowiedziałam. Zakryłam rękoma twarz, otuliłam się kołdrą, zamknęłam powieki, a zaraz już odpłynęłam.

Obudziłam się czując się jak nowo narodzona. Przetarłam oczy dłońmi i zerknęłam na budzik na stoliku nocnym. Wskazówki wskazywały dwunastą godzinę.
Skierowałam się od razu do kuchni, nastawiając wodę na kawę. Zajrzałam do lodówki. No tak.. miałam iść na zakupy. Wyłączyłam gaz pod czajnikiem i poszłam się ubrać.

Szłam powoli w stronę domu, na ramieniu niósł torbę z zakupami spożywczymi, w jednej ręce zaś duże wiadro z farbą, w drugiej siatkę z barwnikami i pędzlami. Przystanęłam na chwilę widząc pod swoim mieszkaniem dziewczyny.
-Obrabowałaś sklep?- zapytała Temari podchodząc i biorąc ode mnie wiadro. Objęłam ją wolną ręką.
-Też za tobą tęskniłam Temciu- odparłam. Zaraz w jej ślady poszła Hinata biorąc siatkę z mojej drugiej ręki. Rzuciłam Ino klucze. Władowałyśmy się do środka.
-Hinata! Naruto mnie zabije jak znów się upijemy!
-Spokojnie Sakura, pić raczej nie będziemy- przyjrzałam się jej, zmarszczyłam brwi- w moim stanie mi nie można- burknęła cicho, wszystkie trzy pisnęłyśmy rzucając się na morskooką.

Dziewczyny siedziały u mnie do wieczora, gdy się rozeszły wskoczyłam do łóżka z książką w ręce. Z malowania nic nie wyszło, chociaż nie żałowałam tego zbytnio. Temari była w 6 tygodniu ciąży, dowiedziała się o tym gdy zasłabła na misji. Uśmiechnęłam się smutno. Czy ja kiedyś też będę matką? Żoną? Pokręciłam głową, przecież to niemożliwe. Dlaczego? Bo moje głupie serce uparło się na kogoś tak bardzo, że nie dopuszcza do siebie innej opcji. Zdałam sobie sprawę, że wciąż się oszukuję. Oszukuję się, że mogę sobie ułożyć życie bez niego..

"A JA NADAL..."          SasuSakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz