6

173 16 3
                                    

Dziewczyna dzień w dzień siedziała przy łóżku chłopaka. Swojego chłopaka. Mimo, że nie zdążyli nawet oficjalnie tego uzgodnić to doskonale zdawała sobie sprawę z tego, iż tak jest. Uśmiechnęła się spokojnie przez łzy. Minął miesiąc, a Gustav nadal znajdował się w śpiączce. Najgorsza była świadomość tego, że kiedy obudzi się nie będzie wiedział jak ma chodzić, mówić, funkcjonować. Jedno było pewne. Ona, rodzina i najbliżsi pomogą mu przez to przejść. To miał zagwarantowane. Love przez okrągły miesiąc tylko i wyłącznie płakała. Nie potrafiła pogodzić się z tym co spotkało jej mężczyznę. Nadal była wstrząśnięta, ale cieszyła się, że są przy niej jej matka ojciec i przyjaciele. Wspierali ją w tym jakże trudnym dla niej okresie.

Love przez to wszystko zawaliła również naukę. Przez to, że zbyt często pokazywała się w szpitalu, zaniedbała uczelnie i studia psychologiczne. Stwierdziła, że nie ma to sensu. Poprosiła dyrekcje o przeniesienie jej na studia zaoczne, a jeśli i to nie wypali Love będzie zmuszona rzucić naukę w tak młodym wieku. Jej rodzice jednakże tego absolutnie nie popierają i nawet nie chcą słyszeć o takim czymś, jednak czy wierzycie w to, by Love się ich posłuchała? Wątpliwe.

Wizyta dobiegła końca. Love nie chciała się z nim rozstawać choćby na minutę, a miała tylko godzinę tygodniowo. I nawet jeśli miała tylko godzinę, to tak czy siak siedziała w środku szpitala całe dnie i wgapiała się na Gusa przez szybę drzwi do wejścia do sali w której leżał. Strasznie za nim tęskniła. Za jego uśmiechem, łzami, kłótniami.. Chociaż czasami uśmiechał się przez sen.. Mimo wszystko doskonale wiemy, że nie było to to samo. Lekarze stwierdzili, że jeśli Gus nie wybudzi się do sześciu miesięcy, a jego stan, tak jak aktualnie, będzie się cały czas pogarszał nie będą mieli wyjścia, jak odłączyć go od sprzętu. Dziewczyna znienawidziła ich za to. Nie pozwoliłaby przecież, żeby ktokolwiek celowo zabił jej największy skarb. Jedyny również jaki miała.

Zaczął padać deszcz. Love nie chciała nawet zakładać kaptura na głowę. Wędrowała przed siebie z pustym wzrokiem, a jej oczy wydawały się być pozbawione łez. Były po prostu puste. Wszystko to tuszował deszcz. Nie było tego po niej w zupełności widać. No, może trochę bo jej wygląd był.. nie najlepszy. Oczywiście niechętnie również opuściła szpital, ale była głodna, brudna i zmęczona. Chciała wrócić do domu i zaopiekować się trochę sobą by wyglądać jak należy gdy Gus się już wybudzi. Musisz być piękna. Inaczej zawiedzie się na tobie. Nieszczęście chciało by akurat przechodziła obok zdarzenia w którym Gus został potrącony. I nagle jakby fala wspomnień w nią uderzyła.. Jakby dała jej z liścia. Brutalnie przystała w miejscu patrząc się tylko w jedno miejsce.

Mówił do mnie. Był tak blisko. To moja wina. Gdybym nie szła przodem oberwalibyśmy razem. Upadła na drodze, łapiąc się przy tym za klatkę piersiową. Nagle jakby zaczęło jej się ciężko oddychać. Było naprawdę świetnie. Poraz pierwszy w życiu z kimkolwiek czułam tak silną więź. Chciałabym.. Chciałabym być teraz z nim. Chciałabym go mocno przytulić, a zarazem opierdolić. Chciałabym go pocałować. Chciałabym się z nim pokłócić.. Cały czas mówiła do siebie w myślach, a to wcale nie pomagało tylko powodowało jeszcze większy wybuch płaczu i ból. Ból zaciskający się w klatce piersiowej. Do jej oczu ponownie napłynęły łzy, chociaż wcale ich tam nie było. — Znajdę cie! Słyszysz?! Znajdę cie! — krzyczała, ale do kogo? Otóż do kierowcy który uciekł z miejsca zdarzenia i pomimo miesiąca nadal się nigdzie nie zgłosił. Mam nadzieje, że wykończyło cie sumienie bydlaku i się gdzieś powiesiłeś.. Załkała. Wiedziała, że ona tak nie może. Że nikt nie ma prawa tak mówić, że ktoś mógłby jeszcze się z tym przeliczyć i sam mieć później wyrzuty sumienia. Ale naprawdę.. Dziewczyna miała to głęboko w poważaniu. To jak poznała się z Gusem, to gdzie ją zaprowadził. Znaczyło to dla niej wiele, wiele więcej niż życie jakiegoś marnego kierowcy tira.

Po niekrótkiej chwili poczuła czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Miała nadzieje, że to Gustav, Claire bądź jej matka. — Ah.. To znowu ty.. — widząc go, przypominała sobie, że przecież nie ma już Claire. — Marcus.. Daj mi spokój. Zawsze traktowałam cie tylko jak brata — westchnęła, podnosząc się z ziemi. Nie zwracała uwagi na to jak bardzo brudna była. Automatycznie zaczęła mówić jakby była pozbawiona jakichkolwiek emocji. To było tak dołujące.. Nie miała pojęcia co ma ze sobą zrobić, a ten nie polepszał jej samopoczucia.

— Ja wiem, Lovely. Ale jedna szansa, prosze. Jedna jedyna. Nie pożałujesz. Zobaczysz — wydawało się jakby błagał o względy Love, jednak ona była nieugięta, jak i przy tym strasznie wierna i lojalna. Poza tym, jak on śmiał nazwać ją Lovely? Tylko Gus miał ten jebany przywilej! — Gustav już nie żyje. Sama o tym podświadomie wiesz — dłoń Love gwałtownie wylądowała na policzku Marcusa. Nie mogła uwierzyć, że powiedział coś takiego. Coś tak okropnego. Przecież jeszcze dwa lata temu Marcus był psychofanem peepa. Nie rozumiała jego postawy. Był okropny. Dla niej to było już za dużo. Spojrzała na niego ostatni raz niezrozumiale i ze smutkiem. Z wyrzutem wymalowanym na twarzy odkręciła się na pięcie i udała się w stronę domu. Nie dane było jej zrobić nawet dwóch kroków, bo Marcus złapał ją brutalnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie. — Odwiozę cie — nie zapytał, a rozkazał.

— Nigdzie z tobą nie jadę! — wrzasnęła. Miała już go po dziurki w nosie. Nie chciała z nim rozmawiać. Wtedy jeszcze nie wiedziała jak bardzo Marcus jest niebezpieczny. Nie miała pojęcia co ją czeka. Szarpnął nią, po czym siłą zaciągnął do samochodu. Cholera..

Tymczasem u Gustava

Ten sam sen. Znowu to samo. Pustynia, a na niej sto metrów od niego Love. Tym razem jednak krzyczała. Wolała o pomoc. Za nią znajdował się cień. Trzymał ją w pasie, a do szyi przystawiał nóż. Gustav tak bardzo chciał się podnieść. Chciał wstać i uratować ukochaną. Maszyna zaczęła piszczeć, a brwi chłopaka niespokojnie zmarszczyły się. Zerwała się burza piaskowa. Åhr chciał krzyczeć, ale nie mógł. Żaden najmniejszy odgłos nie wydobył się z jego gardła. Love zniknęła. Gus szukał jej. Szukał jej po pustyni mimo, że nie mógł krzyczeć i ruszyć się z miejsca. Widział. Starał się.

opposites attract ┊ lil peep 🔒 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz