1.

13K 166 85
                                    


- Czekaj moja droga - Powiedziała moja mama kiedy miałam właśnie wychodzić do mojej wakacyjnej pracy w niewielkim monopolowym - Chodź na chwilę do salonu - Zarządziła swoim surowym tonem, a ja przewróciłam oczami, ale skinęłam głową, aby uniknąć niedomówień i kłótni

Ruszyłam do salonu, a ona dotrzymywała mi kroku. Opadłam na czerwoną kanapę dopasowaną do koloru fotelów.

- Coś się stało? - Zapytałam niewinnie. Po jej oczach można wyczytać, że coś chcę mi oznajmić

- Ah można to tak nazwać - Zarzuciła nogę na nogę i siedziała dumnie wyprostowana - Postanowiliśmy wczoraj z tatą, abyś te wakacje spędziła u swojej babci w Anglii bo doskonale znasz język angielski - Oznajmiła to z wielkim uśmiechem na twarzy, a moja mina zrzedła

- Nie ma mowy. Do tego to daleko - Postanowiłam przedyskutować ich decyzję bo wcale mi nie odpowiada - Nie ma pieprzonej mowy - Wymsknęło mi się

- Jak Ty się do mnie zwracasz?! - Uniosła się zdenerwowanym tonem, a ja westchnęłam - Ta decyzja nie jest zmienna. Dasz radę Sharon

- Oho, jasne - Powiedziałam to jednym wielkim sarkazmem, a ona tylko spojrzała na mnie surowszym wzrokiem

- Powiesz ładnie szefowi, że rezygnujesz i ładnie się spakujesz bo w nocy wyjeżdżamy, jasne? - Jej wzrok mówił jedno wielkie "masz przytaknąć"

- Tak, jasne - Odpowiedziałam zażenowana żeby uniknąć już sprzeczania się

Wstałam napięcie i wyszłam z domu. Musiałam oznajmić Jeffowi; szefowi, że się zwalniam. Szłam cała zagotowana ze złości i najchętniej rozwaliłabym coś po drodze. Kiedy znalazłam się przed niewielkim, skromnym sklepikiem nabrałam powietrza, a potem je wypuściłam. Chwyciłam za klamkę, a w brzuchu wręcz mnie ściskało. Niepewnie weszłam do sklepu gdzie Jeff stał za kasą i widząc mnie odrazu się uśmiechnął.

- Przyszła moja ulubienica - Powiedział z wielkim uśmiechem - Co tam młoda?

- Przesadzasz - Zaśmiałam się sztucznie. Weszłam za ladę i udałam się na zaplecze gdzie pozostawiłam swoją kurtkę, a potem stanęłam przy Jeffie - Jeff?

- Co jest? - Zmarszczył swoje brwi bo widział, że coś mnie trapi, a ja nawet nie potrafiłam nic z siebie w tym momencie wydusić - Sharon?

- Kurde, przepraszam Cię Jeff, ale będę musiała się zwolnić. Oczywiście ten dzień przepracuję - Obserwowałam jego zniesmaczoną minę

- Żartujesz Sharon? - Spytał niskim tonem, a nie pokręciłam przecząco głową - Czemu niby?

- Mama zdecydowała, muszę wyjechać do swojej babci w Anglii, a wyjeżdżam w nocy - Przygryzłam dolną wargę - Na prawdę przepraszam, ale nie mogę nic zmienić

- Super, rewelacja - Odpowiedział jednym wielkim sarkazmem. Spuściłam głowę w dół bo wiedziałam, że jest zawiedzony - Wypłacę Ci wypłatę, czekaj

- Nie musisz - Wtrąciłam - Znaczy... możesz wieczorem, prawda?

- Nie - Odparł oschle - Wychodzisz już stąd teraz. Nie będziesz tu potrzebna w tym momencie

- Ale... ale nikogo nie ma na sklepie prócz Ciebie - Odparłam cichym tonem. Widziałam jak jest na mnie wściekły

- Trudno - Wzruszył ramionami, a potem otworzył torbę i zaczął wyjmować pieniądze - Ups tylko trzysta złoty - Zmarszczyłam brwi, ale skinęłam głową. Wiedziałam, że należało mi się więcej bo pracowałam co dzień oprócz soboty i niedzieli po siedem, a czasami osiem godzin i do tego raz przyszłam w sobotę i niedziele, a brakuję dwóch pieprzonych dni do następnego miesiąca - Masz - Wcisnął mi wręcz na siłę do ręki - I wynoś się stąd

Don't let him go // H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz