*2*

273 28 5
                                    

Jeśli tu jesteś drogi czytelniku a moje pracę przypadły Ci do gustu - zostaw po sobie gwiazdkę i komentarz. To chwila dla Ciebie a dla mnie motywacja do dalszej pracy nad opowiadaniem i swoimi umiejętnościami.

Miłego czytania.

Buziaki xx

10:56

Zostały równe cztery minuty do spotkania z człowiekiem z którym spędzę równy tydzień udając jak ślepo w sobie zaopatrzeni jesteśmy, choć to nie jest warte nawet złamanego gorsza. I wiem, że mogłabym odmówić to wszystko i udać, że w akcie desperacji wcale nie wynajęłam sobie człowieka to nie cofnę się przed niczym co mogłoby pomóc w tej sytuacji.

10:58

Mój żołądek chce dać mi nauczkę niesfornie boląc. Czuję jak wszystko podchodzi mi pod gardło a wiele wątpliwości wypala się na tyle mojej podświadomości. Co jeśli on okaże się zupełnie kimś innym? Chyba zaczynam wariować.

11:00

Dzwonek do drzwi wybudza mnie z transu. Podnoszę się niechętnie wycierając spocone dłonie w czarne legginsy. Poprawiam kurtkę i upewniam się, że wszystkie rzeczy stoją pod drzwiami. Biorę serię głębokich oddechów po czym chwytając za klamkę brązowej powłoki, otwieram ją.

-Cześć Josephine! Jestem Joe.-moje oczy lustrują od stóp do samej głowy wysokiego bruneta a dość długich jak dla mężczyzny włosach. Jego uśmiech jest szeroki i piękny czym mnie onieśmiela. Oczy są zakryte za ciemnymi okularami a ciało okrywa brązowy płaszcz.-Halo? - mówi śmiejąc się szybko.

-Um hej. Jestem Josephine.-chce walnąć się w czoło za tę głupotę w końcu przedstawiałam mu się wczoraj.

-Tak przerabialiśmy to.-odpowiada z uśmiechem. -To Twoje walizki?- skinam głową na co chłopak bez zbędnych pytań je chwyta i wyciąga na korytarz przed mieszkanie. - Powinniśmy już ruszać jeśli chcemy być na czas.- skinam głową i nie odzywając się już więcej wychodzę zamykając za sobą drzwi.

Idziemy w niepokojącej ciszy przez co coraz bardziej żałuję, że zdecydowałam się na ten ruch, w końcu degustator alkoholi zwany inaczej bratem Sue nie wydaję się w tym momencie takim złym wyjściem.

-Musimy obgadać wszystkie szczegóły jeśli ma to wyjść autentycznie.-mówi otwierając wyjściowe drzwi, w których mnie przepuszcza. Dziękuję skinieniem głowy i czekam na chłopaka, który doprowadzi mnie do swojego auta.-Czarne audi.- mówi i kliknięciem pilota otwiera drzwi. Wkłada walizki do bagażnika a ja nie czekając już dłużej zajmuje miejsce z przodu.

-A więc zacznijmy od początku. -wzdycha odpalając auto.-Co to za impreza?

-Ślub mojej siostry.-czuje jak moje usta drżą.

-Co w tym niezwykłego? W sensie nie zamierzam się tym przejmować do momentu, w którym mi płacisz, ale to dość niecodzienne zlecenie. -wzruszam ramionami odwracając buzię w stronę krajobrazu za szybą.

-Nie chce o tym myśleć a co dopiero mówić. Po prostu to ważne i tyle potrzebujesz wiedzieć.

-Okej.- słyszę zdziwienie w jego głosie.-Jak mają na imie Twoi rodzice, siostra i jej mąż?

-Moja mama to Jenny, tato Bob a siostra Maura. Jej mąż to Gabriel.-wzdycham wypowiadając jego imię.-Pewnie Ci się przedstawią, dlatego to mały problem.- dodaje.

-Gdzie się poznaliśmy?-patrze w jego stronę chcąc dopasować odpowiednio historię do naszych postaci.

-Jesteś lekarzem, byłam u Ciebie na wizycie z Sue, która zapomniała zabrać badań, dlatego zatelefonowałeś do mnie, ponieważ jestem osobą upoważnioną a Sue nie odbierała telefonów. - chłopak uśmiecha się dzięki czemu mogę zauważyć dołek w jednym policzku.

-Kim jest Sue?

-Moją najlepszą przyjaciółką. - uśmiecham sięna myśl o niskiej szczupłej czarnulce.-O cholera! -sycze wyciągając telefon z kieszeni kurtki. -Miałam do niej napisać, kiedy wyjedziemy. -tłumaczę zauważając jego zmieszaną minę. Wystukuje szybką wiadomość, w której informuję, że jesteśmy już w drodzę i za około półtorej godziny powinniśmy być na miejscu. Przysięgam również, że gdy dojadę to zatelefonuję.

-Długo się przyjaźnicie?-pyta zdejmując okulary, które kladzie na podszybiu.

-Tak długo, że nie pamiętam czasu przed Sue.-śmieje się lekko.

-W porządku.-skina głową. -Ile Ty tak właściwie masz lat?-

-W grudniu dwadzieścia trzy.-czując ciepło rozprzestrzeniające sie w aucie rozpinam kurtkę i opieram głowę o bok fotela.-Obudź mnie, kiedy będziemy na miejscu.

-Jesteś niesamowitym towarzyszem podróży, wiesz?

-Yup.

-Wstajemy śpiąca królewno.-czuję lekkie szturchanie i zimne powietrzne otulające moje ciało. Mruczę pod nosem wiązankę nieprzyjemnych słów na co brunet się śmieje.-Widzę jak ktoś wychodzi przed hotel.-to zdanie budzi mnie jak kubek zimnej wody. Momentalnie otwieram oczy i jak najdzybciej odpinam pasy wychodząc z auta.

Patrzę w stronę masywnych schodów na zgrabną młodą kobietę, która schodząc kołysze biodrami uwodzicielsko. Jej rude farbowane włosy powiewają na chłodnym wietrze a czerwone wymalowane usta odbijają się blaskiem od pojedyńczych promieni słońca.

-Dobra jest.-słyszę cichy szept przez co chce mi się wymiotować.

-Mhm.-mogę tylko dodać, ponieważ chłopak ma rację. Moja siostra jest piękną kobietą, która doskonale wie jak wykorzystywać swoje zalety i seksapil. Od zawsze manipulowała ludźmi a oni ogłupiali jej urodą łykali wszystko jak pelikany.

-Josephine!-słyszę jej piskliwy krzyk do którego przez tyle lat przywykłam, jednak mój towarzysz nie jest na tyle odporny.

-Dobra jest.-mówię śmiejąc się szybko.

-Daj mi rękę. -moja twarz patrzy otępiała na chłopaka. -Jesteśmy razem przez tydzień, pamiętasz?-zagryzam wargę posłusznie splatają nasze palce. Jego dłoń jest ciepła, delikatna i naprawdę duża, choć moja nie jest mała to mimo wszystko tonie w jego palcach.

-Lubię Twoje pierścionki. -mówię oglądając ich kolory.

-Oh Josephine! Jak dobrze Cię widzieć!-szczuple ramiona oplatają moją szyję a zdecydowanie za słodkie perfumy powodują, że mnie mdli.

-Ciebie również Mauro.- to takie fałszywe. -Poznaj proszę mojego chłopaka Joe. Joe to moja siostra Maura.

-Miło Cię poznać Joe.-widzę jak na niego patrzy, mogę wręcz wyczuć uczucie żądzy wydobywające się z jej ciała. -Aż dziwne, że taka dziewczyna jak słodka Josephine ma kogoś za przyszłego męża jak Ty Joe.-uśmiecha się na co wywracam oczami.

Aż dziwne, że tak ładna kobieta jest tak paskudną szmatą.

-Miałem szczęście spotykając tak wyjątkową kobietę jak ona.-mruczy słodko a jego usta na drobną chwilę łączą się z moim czołem. -Kocham Cię-mówi, jednak w jego oczach znajduję się jedynie zielony kolor pełen pustki. Wcale się nie dziwię bo poznaliśmy się dopiero wczoraj, jednak jego oczy mają za sobą drugie dno, szare i bezdenne.

-A ja kocham Ciebie.-szepce udając, że te słowa coś znaczą.

Niech znacznie sie show.

***

Kochani!

Opowiadanie rozdział za rozdziałem będzie sie coraz bardziej rozkręcać. Gwarantuje dużo emocji, wzlotów i upadków. Łez i skrajnych emocji.

To będzie niezwykła historia.

Xx

Chłopak do wynajęcia |h.s|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz