*4*

208 16 5
                                    

JEŚLI TU JESTEŚ TO PROSZĘ ZOSTAW PO SOBIE ŚLAD W POSTACI KOMENTARZA I GWIAZDKI!


                 Wybierając swój dzisiejszy strój postanowiłam zadzwonić do przyjaciółki, z którą mimo obietnicy, nie kontaktowałam się od przyjazdu. Nigdy nie chciałam jej zaniedbać, po prostu ta sytucja sprawiła, że ciągle jestem zmęczona i ponura.

-Więc zatrudnili nową sekretarkę?

-Tak, ale jest głupia jak but, ona nawet nie wie jak używać telefonu firmowego.-wzdycha i po chwili słyszę jak siorbię poranną kawę. -Naprawdę brakuje mi Cię w firmie Josephine.-wywracam oczami na samo wspomnienie tego okropnego miejsca. Praca wśród ludzi, którzy nie wiedzą jak mówić 'dzień dobry, dziękuję i dowidzenia'.
Ciągłe problemy i brak snu z przepracowania. Dlatego postanowiłam zatrudnić się w małej osiedlowej kawiarence. Zarobki nie są tak dobre, ale spokój i praca w miłej atmosferze są naprawdę tego warte.

-Wcale tego miejsca mi nie brakuje.-mówię lekko.

-Daniel pytał o Ciebie.-wywracam oczami śmiejąc się pod nosem.

Daniel jest naprawdę dobrym pracownikiem i jeszcze lepszym kolegą. Jego entuzjazm do życia bywa zaraźliwy a niekiedy wręcz uciążliwy, ale to sprawia, że jest wyjątkowy i szybko nawiązuje nowe znajomości. Jest wysokim brunetem o krótkich brązowych włosach i ciemnych oczach. Ma ładny uśmiech i dobry charakter, jednak nie ma w nim nic co mogłoby mnie w jakikolwiek sposób pociągać. Jest szefem do spraw księgowości i to sprawia, że więcej czasu spędza w biurze niż w domu.

-Nie mam czasu, żeby do niego zadzwonić, więc jak znajdziesz chwilę to proszę pozdrów go ode mnie.- postanowiłam włączyć tryb głośnomówiący, aby sprawnie nałożyć czarne spodnie i kremową koszulę. Włosy zostawiam rozpuszczone, dodatkowo maluję lekko brwi i na tym kończę.

-Wydaje mi się, że wolałby usłyszeć to od Ciebie.-rechocze na co wzdycham.-Podobasz mu sie.

-Nie Sue, przez całe moje życie miałam jednego chłopaka i sama wiesz jak to się skończyło. Po prostu osoby takie jak ja nie mają szczęścia w miłości. - nakładam buty prostując się szybko poprzez pukanie do drzwi.

-Jesteś naprawdę durna..-brązowa czupryna pojawia się w progu informując mnie tym samym, że pora już wychodzić.

-Zadzwonię później, idziemy na śniadanie.

-Jasne, nie daj się tylko wyprowadzić z równowagi słońce. - żegnam się szybko, aby Joe nie usłyszał za wiele.

Jego ciało odziane jest w czarny sweter i tego samego spodnie i buty. Pierścienie znajdują się cały czas na jego palcach a srebrny łańcuszek z zawieszką w kształcie papierowego samolotu opiera się o klatkę piersiową.

-Ładnie wyglądasz. - mówię, jednak nie chce gapić się zbyt długo, aby nie wprawić nas w niezręczny nastrój.

-Dziękuję. - uśmiecha się jakby ten komplement był dla niego czymś nowym. Nie czarujmy się, Joe wygląda jak ktoś zdjęty z okładki tych słynnych czasopism, dlatego pewnie duża ilość dziewcząt jak i chłopców zapomina jak sie oddycha w jego obecności. Sama nie miałam z tym problemu..może dlatego, że wiem, iż spędza ze mną czas tylko i ze względu na pieniądze.

-Nie chce tam iść. -mówię cicho.

-Josephine..-wzdycha podchodząc do mnie.-To dopiero drugi dzień, nie bądź pizdą.-patrze na niego krzywiąc usta.

-To jest Twoje pocieszenie?-chłopak śmieje się gardłowo na co szturcham jego ramię.-Jesteś do bani!

-Chodźmy już, nie mogę się doczekać, aby usłyszeć od Twojej mamy jak bardzo złym dzieckiem byłaś. - jego śmiech zapełnia pusty korytarz.

-Boże naprawdę jesteś w tym okropny!-wchodzimy do pustej windy w ciszy i tak samo pokonujemy całą drogę. Ciężko mi złapać oddech, kiedy metalowe drzwi się otwierają a fałszywy uśmiech mojej matki nas wita. Brunet momentalnie plącze nasze palce lekko całując moje czoło.

-Jesteście!-piszczy drażniąc moje uszy.-Dziś kochani spędzicie dzień sami, ponieważ my będziemy załatwiać resztę spraw dotyczących wesela a znając Ciebie Josephine-patrzy na mnie a jej wyraz twarzy diametralnie się zmienia na chłodny i obojętny. -Nie będziesz zainteresowana tym aby nam pomóc.

Wstrętne babsko.

-Wolałabym odciąć sobie rękę.-mruczę zaciskając mocniej palce na dłoni bruneta, który ku mojemu zaskoczeniu zaczyna ją delikatnie muskać.

Całkowicie porusza mnie ten gest, zważywszy na to, że Joe nie ma pojęcia dlaczego odnoszę się w ten sposób, nie zdaje sobie sprawy ile we mnie nienawiści i żalu do tej rodziny się znajduje. Nie ma pojęcia jak paskudni potrafią być, jednocześnie doskonale to ukrywając. Perfidni, okrutni bez ani grama pokory i szacunku nawet do mnie - własnego dziecka, siostry.

Mimo wszystko ten delikatny gest, ciepły dotyk i brak jakiegokolwiek komentowania, uspokaja mnie.

-Jak zwykle prezentujesz sobą brak jakichkolwiek manier.-odpyskuje na co jedynie wywracam oczami. Już dawno jej niewybredne komentarze przestały ranić moje serce, raczej dają mi więcej siły i argumentów, aby uciąć jej łeb we śnie. 

Joe jakby czytał mi w myślach, ponieważ jego dłoń mocniej zaciska się na mojej, dając mi do zrozumienia, że brzmię jak wariatka.

-Daj już spokój Jenny!-tato karci matkę spojrzeniem a ta jak posłuszny pies chowa się za nim.-Skarbie jeśli będziesz czegokolwiek potrzebować to daj znać mi albo obsłudze. Pomogą, załatwią przewodnika lub zrobią Ci dobrego drinka.-uśmiecham się do niego, ściskając go.-Wypiłem dziś już z dziesięć, dlatego jeszcze wytrzymuję z tą kobietą.-śmieje się na jego komentarz.

-Powodzenia tatku.-całuję jego policzek, po czym Joe żegna się z nim uściskiem dłoni.

-Uważaj na nią.

-Będę.-Joe odpowiada, ponownie łącząc nasze dłonie.-Co robimy?-pyta, kiedy rodzice znikają z pola widzenia. Szczerze powiedziawszy sama nie jestem pewna, nie sądziłam, że taka sytuacja będzie mieć miejsce.

-Idziemy do baru?W końcu możemy pić i jeść co chcemy bez płacenia za to.-jedyne co wpadło mi do głowy.

-Nie chce, żeby ten wyjazd się kończył!-krzyczy ciągnąc mnie do pomieszczenia, które jest na drugim końcu korytarza.-Nigdy!-dodaje, kiedy przed naszymi oczami znajduję się bar pełen różnorakich alkoholi.-To będzie fantastyczne popołudnie!-wywracam oczami zamawiając pierwsze drinki.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Nie mogę się doczekać, aż dodam kolejny rozdział, ponieważ wszystko zacznie się rozkręcać!

#stayhome

Chłopak do wynajęcia |h.s|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz