*6*

176 16 17
                                    

Najlepszy komentarz = dedykacja

Przeczytaj opis pod rozdziałem!

                        Dłonie Eryka nachalnie ściskają moje biodra przez co łkam cicho. Chciałabym zapaść się pod ziemię lub nigdy nie skorzystać z okazji unikając tego baru jak ognia, jednak jest już za późno. Moje usta drżą w strachu a serce nieprzyjemnie obija się o klatkę piersiową, chciałabym wołać o pomoc, jednak muzyka jest na tyle głośna, że nikt nawet nie usłyszałby mojego wrzasku. Dodatkowo jego ciało jest tak blisko mojego, że każdy z obecnych myśli pewnie o tym jak bardzo napaleni na siebie jesteśmy i stąd te czułości.

-Chodźmy na zewnątrz.-mówi prosto do mojego ucha na co przechodzi mnie nieprzyjemny dreszcz.

-Nigdzie z Tobą nie idę, człowieku daj mi spokój!-podnoszę głos i to jest tym co go rozwściecza.

Głupia, nigdy nie umiem zatrzymać języka za zębami, aby nie wpakować się w większe tarapaty.

-W takim razie nie musi być po dobroci!-szarpię moją dłoń siłą wyciągając na zewnątrz. Ludzie są na tyle zajęci sobą, że nie zauważają jego brutalności względem mojej osoby, albo po prostu nie chcą jej widzieć.-Więc teraz się rozbierzesz i ładnie klękniesz.-mówi szorstko łapiąc się za kroczę. Rozsuwa rozporek dając mi do zrozumienia czego oczekuję w tym momencie. 

-Pieprz się zboczeńcu!-spluwam prosto na jego twarz. Nie daję rady powiedzieć lub zrobić niczego więcej, kiedy jego duża silna dłoń postanawia uderzyć w mój policzek z taką siłą, że osuwam się po ścianie budynku.

-Głupia.-odpowiada łapiąc moje włosy.

-Pomocy!-wrzeszczę ile sił w płucach nie czując nawet tego, że po policzkach płynie strumień słonych łez.-Pomocy!-mój krzyk zaczyna odwracać jego uwagę z czego korzystam chwytając dość spory kamień. Ściskam go mocno w dłoni, aby mi nie wypadł po czym uderzam w jego stopę. Mężczyzna kuli się z bólu przez chwilę, jednak to wystarczy na tyle, abym mogła się podnieść i uderzyć go po raz kolejny w tył głowy nie na tyle mocno, aby zabić. Choć powinnam to zrobić,

-Pieprzony zboczeniec!-kopię jego ciało, które zwija się z bólu na ziemi.

-Co tu się kurwa dzieje?!-chłopak, który stał na barze najwidoczniej pomiędzy przerwą muzyczną musiał usłyszeć moje krzyki.-Matko..-komentuję patrząc na cielsko leżące na ziemi i moją zapłakaną czerwoną twarz.-Nic Ci nie jest?-pyta na co zaczynam szlochać bardziej zdając sobie w pełni sprawę do czego mogło dojść.

-N-nie.-Blondyn zdejmuję z siebie marynarkę nakładając na moje ciało zauważając jak drżę i przysięgam, że chciałabym aby było to z zimna.

-Wezwałem już ochronę, poczekajmy tutaj razem, dobrze?-skinam głową opierając się o mur.

-Zabiłam go?-pytam spoglądając na nieprzytomne ciało.

-Nie sądzę.-mruczy.

-Sprawdzę.-blondyn patrzy na mnie niepewnie.-Głupi kutas!-krzyczę tak głośno i przeraźliwie, że gardło zaczyna na nowo piec. Moja stopa raz po raz uderza w jego bok coraz mocniej i szybciej.

-Ej! Uspokój się, on nie jest tego wart.-chłopak podchodzi do mnie łapiąc za ramię.-Żyję.-kiwa na niego głową pokazując, że duża dłoń, która chwilę temu zmusiła mnie, aby tu przyjść łapię się za bolące miejsce.

Nasza rozmowa w ogóle się nie kleiła, nie przez to, że któreś z nas chciało być niemiłe, po prostu nikt nie wiedział co wypadałoby powiedzieć w tej sytuacji. 

Ochrona przybyła dość szybko łapiąc mężczyznę pod pachę i prowadząc do nieopodal zostawionego auta, prawdopodobnie zamierzając zawieźć go na komendę. Ostatni raz obejrzałam się za siebie dochodząc do wniosku, że choćby nie wiem co ostatni raz idę do klubu bez Sue. Moje ciało jest zmęczone, jednak w tym momencie umysł padł zostawiając po sobie jedynie szary dym.

Chłopak do wynajęcia |h.s|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz