*3*

288 28 9
                                    

Jeśli tu jesteś drogi czytelniku a moje pracę przypadły Ci do gustu - zostaw po sobie gwiazdkę i komentarz. To chwila dla Ciebie a dla mnie motywacja do dalszej pracy nad opowiadaniem i swoimi umiejętnościami.

Miłego czytania.

Buziaki xx


Hotel w którym przypadło mi spędzić cały tydzień położony jest w jednej z najbogatszych dzielnic Anglii.
Panuje w nim wszechobecny przepych udekorowany kolorem złotym, białym i błękitnym. Moją uwagę zaraz po przekroczeniu progów zwróciły ogromne szkliste żyrandole zwisające z wisokich sufitów. Meble są drewniane i dam uciąć sobie rękę, że kosztowały więcej, niż moja kamienica.
Dookoła znajdują się kanapy z puchowymi poduszkami, obok których są fotele. Biało złote ściany zdobią przeróżne kolorowe obrazy. Ku własnej uciesze mogłam zauważyć jeden kącik poświęcony wycinkami z gazet na temat posiadłości, która kiedyś w swojej prostocie była piękna.

-Wasz apartament znajduje się na ósmym piętrze. Idzcie się przygotować, ponieważ obiad odbędzie się za dwie godziny. Numer pokoju znajduję sie na kluczu.-wręcza go oczywiście Joe'mu nie zapominając musnąć jego dłoni. Wywracam oczami na ten gest i nie czekając dłużej kieruje sie ze swoją walizką w stronę windy.

-Czekaj kochanie! Już Ci pomagam.-mówi głosem przepełnionym słodyczą na co wzdycham. Łapie moją walizkę i odwracając się przez ramię upewnia się, że Maury już nie ma.

-Kurwa! Ten hotel to pieprzony pałac!-wrzeszczy klikając odpowiedni przycisk dzięki czemu winda rusza.

-To styl Maury. I tak jestem w szoku, że nie wita nas stado cyrkowców i tresowanych lwów. -sapie wyciągając walizke z windy. W akompaniamencie ciszy kierujemy się do odpowiedniego pokoju. Joe otwiera drzwi a naszym oczom udaje sie nie mniej botaty od holu pokój.

-Jestem w pieprzonym raju!-rzuca walizke w kąt.-To jedno z najlepszych zleceń jakie miałem!-jego słowa powodują nieprzyjemny ścisk w żołądku. Po prostu nadal nie mogę przyzwyczaić się do tego, że wynajęłam człowieka.

-Ciesz się, masz na to cały tydzień. - wychodzę z salonu prosto do sypialni. Jest w kolorze białym, tak samo jak meble i niektóre ozdoby. Mój wzrok przyciąga klatka w samym rogu, w środku której zauważam małą kolorową papugę.

-To są jakieś jaja.-mrucze sama do siebie.

-Nie mówiłaś mi, że jesteś bogata!-patrzę przez ramie na brązową czupryne.-Czy tu jest pieprzona papuga?-śmieje się skinając głową.

-Nie ja tylko moi rodzice.-mówię. -Ja śpię na łóżku Ty zajmujesz kanapę.

-Chrzanić to! Ta kanapa wyglada na wygodną, więc każdy jest wygrany.

Moje ciało zmęczone całym tym zamieszaniem ląduje na puchowym łożu. Czuje jak każdy dotąd spięty mięsień się rozluźnia przez co wzdycham cicho.

-Dlaczego nie korzystasz z pieniędzy rodziców? - jego pytanie sprawia, że lekko wstaję opierając się na łokciach.

-Bo nie są moje. Poza tym Maura to pieprzona księżniczka, więc to ona od zawsze była ważniejsza.

-Oh ta miłość rodzicielska. - jego dłonie łapią pokrecone włosy związując je w koka na samym czubku głowy.- W co powinienem się ubrać?

-W czym będzie Ci wygodnie. Nie musisz pytać o takie rzeczy Joe.

-Serio?

-Serio serio.-wstaje z łóżka podchodząc do walizki, z której wyciągam legginsy i czerwoną bluzę.-Ja idę się wykąpać i przebrać. A Ty..-myślę chwilę. -W sumie to rób co chcesz.

Trzymając się za ręce, kierujemy się za prośbą personelu do sali, która zarezerwowana jest w ten czas dla gości weselnych Maury jako jadalnia. Czuję się okropnie przytoczona wszechobecnym bogactwem, dlatego kulę się za partnerem, który w przeciwieństwie do mnie chłonie każdy nawet najdrobniejszy detal komentując niewybrednie.

Przekraczając ogromny próg cała uwaga skierowana jest na nas. Czuję na sobie każde spojrzenie przez co w mojej głowie pełno dziwacznych myśli. Zauważam jak od wielkiego stołu odchodzi moja matka a za nim posiwiały przez tę wiedźme tato.

-Matko.-mówię ozięble starając się nie wyjść z odpowiedniej roli.-Tato!-czuje jak jego mocne dłonie odrywają mnie z objęć Joe. -Tak bardzo za Tobą tęskniłam.-całuje jego pełne zarostu policzki.

-Od zawsze była córeczką tatusia.-matka komentuje przez co wywracam oczami odsuwając się od taty.-Może odnalazłabyś w sobie choćby iskrę manier, aby nas sobie przedstawić?

-Matko, tato to jest Joe, Joe to moi rodzicę.-dziwię się, kiedy słyszę jak matka wdaje się w przyjemną dyskusję z brunetem, w której nie zaczyna od słów, które mogą mnie upokorzyć.

Od zawsze wszystko co robiłam dla tej kobiety było niewystarczające. Moje oceny, wybory, przyjaciele czy chłopcy a nawet sama ja. Za wysoka, zbyt okrągła, zbyt czuła, płaczliwa i wesoła. Nigdy nie mogłam wpasować się w jej gusta a teraz widzę jak rozmawiając z Joe chichocze niczym upośledzona surykatka. To takie żenujące, kiedy musi starać się udawać jak dobrą matką jest.

Już wiem po kim Maura ma ten suczy fałszywy charakter.

-Siadajcie!-nakazuje tata wskazując na dwa wolne miejsca. -Na ten moment jesteśmy sami, aby dopracować każdy szczegół Waszych zaślubin Mauro. Goście zbiorą się w piątek wieczorem, aby na spokojnie w sobotę móc przystąpić do zabawy. Gabriel wróci jutro w wieczór dlatego chciałbym, aby większość papierkowej jak i finansowej roboty, była do tego czasu zakończona. -wywracam oczami na to beznadziejne gadanie.

-Dziękuję za to popołudnie Państwo Roy, niesamowicie było poznać rodzinę mojej ukochanej. -dłoń Joe ściśle trzyma mój bok na co się krzywię.

-Oh nam Ciebie również Joe, cudowny z Ciebie mężczyzna. -ich rozmowa mogłaby się w ogóle nie kończyć co byłoby mi nie na rękę, dlatego postanawiam interweniować.

-Chodźmy już odpocząć Joe, jestem zmęczona. -wcale nie kłamię. Moje oczy są coraz cięższe, a ciało osłabione.

-Dobrze kochanie. -jego miękkie i ciepłe usta całują moje czoło na co poziom zmęczenia wzrasta dwukrotnie. -Do zobaczenia jutro.-mówi i łapiąc moją dłoń prowadzi pod windę.

Stojąc w metalowej puszce opieram ciężką głowę na ramieniu towarzysza zapominając o jakichkolwiek barierach między nami.

-Jesteś tak ciepły, że mogłabym tak usnąć.-mlaszcze i choć nie chce to staram sie utrzymać otwarte oczy.

Chłopak śmieje się lekko i ułatwiając mi drzemkę otula mnie ramieniem.

To byl niezwykle ciężki i męczący dzień.

***

Kochani!
Tak bardzo dziękuję za gwiazdki pod poprzednimi rozdziałami, niezwykle widzieć, że cały czas garstka z Was jest przy mnie!

Ja zabieram się za kolejny rozdziała Wy zabierajcie sie za czytanie i komentowanie i gwiazdkowanie!

Buziaki xx

Chłopak do wynajęcia |h.s|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz