To już ponad miesiąc w Korei. Rosa siedział w swoim pokoju pogrążony w gorączce. Tutejszy klimat nie wpływa na niego na razie zbyt korzystnie. Z tego co znalazł w pobliskim sklepie próbował skonstruować coś na wzór rosołu według przepisu swojej mamy. Bardziej się tym zmęczył, niż to było warte. W całym pomieszczeniu unosił się teraz zapach, kojarzący się mu z Polską, z przeszłością, z...Dominikiem.
Przerzucał się w łóżku z boku na bok, a obrazy w jego głowie zmieniały się jak w kalejdoskopie, ukazując swoje całe spektrum. W tym teatrze działań, najmocniejsze wydawały się jednak wspomnienia i wizje, zawierające okruchy Bossa. Szczególnie to jedno, tak prywatne, o którym nie mówili nawet między sobą. To pierwsze. Jeszcze z czasów kiedy poznawali siebie nawzajem. Z czasów kiedy uwielbiali "Nędzników" i znali ich na pamięć. Z czasów szkoły średniej.Po skończonej lekcji wychowania fizycznego Paweł podszedł do drzwi łazienki znajdującej się w męskiej szatni i delikatnie w nie zapukał. Nie słysząc żadnego odzewu zrobił to ponownie. Jednak jedyną odpowiedzią wciąż była cisza. Zagryzł wargę kładąc dłoń na klamce, po czym nacisnął na nią całym ciężarem ciała. Wszedł do dość małego pomieszczenia i pierwsze co rzuciło mu się w oczy to Dominik stojący nad umywalką ze spuszczoną głową. W pomieszczeniu panowała ponura aura. Rosa powoli zbliżył się do ciemnowłosego i położył mu dłoń na ramieniu.
- Dominik? Co się dzieje? Jesteś zmęczony?- zaczął mówić łagodnym tonem głosu. Jednak dalej nie mógł się doczekać odpowiedzi od chłopaka. Westchnął jedynie mrucząc coś pod nosem i złapał go za nadgarstek.- Chodź, położysz się, bo mi zaraz jeszcze padniesz, a nie wiem czy sobie poradzę w roli pielęgniarki. - grymas malujący się na jego twarzy miał być pierwotnie uśmiechem jednak wizja opieki nad przemęczonym Awięcem zmieniła to. Oddając się swoim wizją nie zauważył nawet kiedy jego przyjaciel zamknął drzwi od łazienki. Nie wiedział w której chwili naparł na niego tak, że znalazł się pod ścianą bez możliwości najmniejszego ruchu. Przez rolety zwisające nad oknem wpadały pojedyncze promienie słoneczne które w tym momencie padały beztrosko na bladą i zmęczoną twarz Dominika. Jego oczy zaczęły błądzić po ciele Lakarnuma co jakiś czas zatrzymując się na dłuższą chwilę na jego ustach.
- Dominik? Co ty odpierdalasz
- Nie pamiętasz Paweł? Jak mi obiecywałeś, że zawsze będziesz chciał mi poprawić humor? W końcu sam tak bardzo zabiegałeś o moją przyjaźń. - odparł z lekko przerażającym uśmiechem na twarzy i obłędem w oczach, kładąc rękę na głowie towarzysza.
- No tak, ale...ty i Ola...- odwrócił bezradnie wzrok kiedy Boss zacisnął dłonie w pięści po tym jak położył je po obu stronach głowy blondyna.
- Zamknij się. Ty nic nie wiesz...Oli już nie ma. Nawet nie wiesz jak mi przez to źle. Nie chodzi nawet o to, że ona ze mną zerwała.-syknął spuszczając głowę.
- Hej, o czym Ty...-przerwał w połowie zdania. Postanowił zmienić temat, żeby jeszcze bardziej go nie dołować. - Słuchaj, jesteśmy przyjaciółmi, możesz mi powiedzieć o co chodzi. Znam Cię już tak długo, że nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć. - złapał go za podbródek i sprawił że ten spojrzał na niego. - No gadaj. - posłał mu ciepły uśmiech
- Do chuja pana, jesteś idiotą. - zbliżył swoją twarz do jego i przyjrzał się jego uśmiechowi. Lubił kiedy szczerzył się tak bez powodu, wyglądał jak wtedy kiedy obaj mieli po kilka lat mniej. Otrząsnął się jednak błyskawicznie. - Skończ pieprzyć. Wiem, że zachowujesz się tak, tylko dlatego, że wiesz co chcę usłyszeć. Możesz mnie pocieszać, ale to i tak bez sensu. Nie musisz się ze mną użerać. Droga wolna, możesz spierdalać na swój zajebany kanał na youtubie i dojebać sobie kolejną kąpiel w wannie pełnej zupki chińskiej...Droga wolna, możesz do siebie iść...- niemal warknął - No już, wypierdalaj! - krzyknął półgłosem zamykając oczy i ponownie opuścił głowę. Jego oddech przyśpieszył i stał się ciężki oraz wyjątkowo gorący. Odczuł to nawet Paweł, który nie potrafił zrozumieć o co chodzi w tej całej, dziwnej sytuacji. Przełknął głośno ślinę i po chwili niezręcznej ciszy mrukną
- Kurwa..posłuchaj mnie...
- Nie to Ty mnie posłuchaj. Myślisz, że nie widzę jak się kleisz do Krzyśka i robisz te swoje maślane oczka? Myślisz, że jestem taki głupi żeby nie zrozumieć co jest między wami? - zaczął wyrzucać z siebie brunet
- To nie tak, ja go...To znaczy ja z nim..
- Przestań. Serio myślisz, że uwierzę w twoje słodkie słówka i zapewnienia, że "to nie tak?"? Otóż się mylisz. - dopiero w tym momencie spojrzał na niego. Jego wzrok był pusty a ogólny wyraz twarzy dość przerażający. Dominik złapał go za nadgarstki i mocno je ścisnął kładąc nad jego głową. Kolanem rozchylił nogi zszokowanego tym wszystkim co się działo Pawła, a następnie naparł na niego całym ciężarem swojego ciała. Szarooki otworzył usta ze zdziwienia jednocześnie próbując nie uwolnić jednak wszystkie jego wysiłki okazały się bezcelowe. Już po chwili poczuł jak brązowowłosy składa kolejne pocałunki na jego szyi i obojczykach, co jakiś czas zostawiając większe lub mniejsze malinki. Trwało to kilkadziesiąt sekund, po czym ponownie spojrzał na jego twarz.
- Wybacz, ale nie podoba mi si to jak patrzysz na Krysiaka. Wolałbym, żebyś patrzył tak na mnie...więc sprawię, że to się stanie. - oblizał wargi. Oba jego nadgarstki przytrzymywał teraz jedną ręką, drugą zaś początkowo gładził jego rumiane policzki. Kiedy jednak ten zaczął odwracać głowę, lekko zirytowany syknął i kładąc dłoń na kościach policzkowych Pawła, sprawił że ten musiał na niego spojrzeć.
- Dominik, ja naprawdę nie.. -zaczął, jednak nie zdążył dokończyć, gdyż poczuł jak jego przyjaciel wpija się w jego usta. Początkowo był to zwykły pocałunek - taki jaki można porównać z dziecięcym całusem. Później jednak gadolicy zaczął "zwiedzać" jego jamę ustną swoim językiem. Dłoń, która do tej pory spoczywała spokojnie na twarzy Rosy powędrowała na brzuch, gdzie zaczęła podwijać idealnie dopasowaną koszulkę. Kiedy koszula odsłoniła brzuch, Dominik od razu zaczął go gładzić swoją zimną dłonią, nie odrywając się jednocześnie od ust swojego partnera. Po kilku chwilach jednak zakończył owy pocałunek. Palcem przerwał cienką strużkę śliny, która łączyła ich usta i ponownie oblizał swoje wargi. Położył dłoń na biodrze Lakarnuma i obrócił go by stanął twarzą do ściany. Znów na niego naparł, wkładając teraz wolną rękę pomiędzy materiał jego spodni i bokserek. Przygryzał również płatek jego ucha, a ten jęcząc z przyjemności odchylił głowę w tył. Widząc, że spotyka się to z aprobatą grubaska, chłopak stał się bardziej "zachłanny". Nie zadowalał się już dotykiem przez materiał. Zsunął spodnie i bieliznę z ciała uległego sobie w tym momencie, czując jednocześnie jak ten podskoczył i ponownie zaczął wyrywać dłonie spod nacisku jego ręki. Ciemnowłosego nie wzruszało to jednak zbytnio. Uśmiechnął się jedynie widząc jak pod wpływem jego ruchów plecy Pawła chaotycznie się wyginają w charakterystyczny kształt świadczący o przeżywanej przyjemności.
- Nie rozumiem czemu się wyrywasz. Twoje dłonie robią coś zupełnie innego niż Twoje ciało. Poddaj mi się. - wbił delikatnie zęby w skórę na jego ramieniu. - Poza tym, skoro Ci się to nie podoba, to czemu nie zaczniesz krzyczeć? - sadystyczny uśmiech zagościł na jego twarzy w chwili, kiedy poczuł nad nim absolutną kontrolę. Oblizał dłoń, która chwilę wcześniej znajdowała się na jego męskości, a która teraz była cała mokra, a następnie pociągnął nią za jego włosy, by móc spojrzeć prosto w jego oczy. Pierwsze co przykuło jego uwagę to rumieńce oblewające jego twarz i rozchylone usta, dopiero potem zwrócił uwagę na szare, nieobecne spojrzenie. - I jak? - mruknął, jednocześnie nosem pieszcząc jego policzek.
- Tak.. dobrze - wyjęczał z przerwami pasyw przygryzając wargi kiedy poczuł jak jaszczurowaty zaczął masować jeden z jego pośladków. - J-ja... -po jego ciele przeszły przyjemne dreszcze. Zacisnął dłonie w pięści, kiedy aktyw zaczął wkładać w niego palce. Odchylał co chwilę głowę, a za każdym razem kiedy to robił czuł kolejny pocałunek składany na jego szyi, ramionach, dekolcie, obojczykach. Czuł jak robi mu malinki, jak podgryza skórę, jak się do niej przysysa. Nigdy wcześniej nie czuł takiej rozkoszy. Chociaż próbował powstrzymywać jakiekolwiek odgłosy, nie mógł przestać jęczeć i pomrukiwać. Teraz również jego oddech przyśpieszył i stał się strasznie gorący.
- Jesteś o wiele ciaśniejszy niż myślałem. Czym się tak stresujesz? - wyszeptał mu do ucha w momencie kumulacyjnym ich spotkania. W oczach Pawła pojawiły się łzy. Teraz to on sam odwrócił głowę i pierwszy rozpoczął pocałunek. Czuł jak czas mijał coraz to szybciej i szybciej. Zaciskał coraz mocniej dłonie, wbijając paznokcie w skórę, zaczynając delikatnie krwawić. Czuł, jak Dominik wykłóca się z jego językiem. Przymknął oczy i wygiął plecy w nienaturalny łuk z powodu ekstazy, która teraz przepełniała każdy centymetr jego ciała. Nie udało mu się również powstrzymać jęku który wydał kiedy poczuł, jak zaczyna wypełniać się ciepłem. Otworzył w tamtym momencie oczy i dostrzegł jak twarz jego towarzysza oblał delikatny rumieniec. Obaj osunęli się po ścianie na podłogę. Usiadł przodem do Bossa, który puścił jego dłonie i przeczesał włosy próbując pozbyć się rumieńca wciąż goszczącego na jego twarzy. Jednak ta próba okazała się być zupełnie niepotrzebną ponieważ kiedy tylko poczuł jak Paweł rzucił mu się na szyję i wtulił się w niego znów zapłonęły mu policzki. Doświadczył jak ten opada razem z nim na podłogę rozpoczynając kolejny pocałunek i przyciska go w uścisku do siebie tak, jakby nie chciał, żeby gdzieś uciekł. Poczuł również, jak z oczu Dominika wypłynęło kilka łez. Przetarł wnętrzem dłoni kąciki jego oczu i musnął wargami nos towarzysza.
- Już spokojnie, jestem obok ciebie.
"Jestem obok ciebie." powtarzał przyćmiony Lakarnum wychodząc z pokoju w akademiku.
Dziękuję ślicznie za #1 w "Lakarnum". Nie wiem jak do tego doszło, ale jesteście kochani <3 PIS END LOF.
CZYTASZ
Obsesja - Lakarnum x Awięc
RomansaDwójka przyjaciół skrywała wielką tajemnicę. Los poprowadził ich ścieżki osobno i kiedy jeden z nich postanowił naprawić to, co zostało zepsute, odkrywa przeszkodę. Obłęd, obsesja i niezrozumiałe pobódki doprowadzają go na skraj z którego nie da rad...