22.

104 11 3
                                    

Peter Parker

Zbliżał się wieczór. Kolacja miała odbyć się już wkrótce, a tymczasem w bunkrze panował okrutny chaos. Fury zataił misję, Nat się wkurzyła, Wanda oberwała, a ten nowy jako jedyny mógł jej pomóc, a wszyscy wątpili czy podoła zadaniu. Musiał, bo był potrzebny. Inaczej Wanda mogła umrzeć.

— Ej, Peter Parker. - usłyszałem dziewczęcy głos, a gdy się odwróciłem ujrzałem ładną dziewczynę, trochę młodszą ode mnie.

— My się chyba nie... - zacząłem, a ona pewnie pocałowała mnie w policzek.

— Cassie Lang. Miło mi. - powiedziała z uroczym uśmiechem, a ja stałem wryty w ziemię. Była taka stanowcza i pewna siebie. Ja, ja mam dziewczynę, dlaczego ona to zrobiła? Dlaczego nawet nie zareagowałem?

— Jaką masz super moc? - zapytałem nie myśląc o tym co zrobiła. Może po prostu chciała być miła.

— Jestem córką Scotta Langa, a to powoduje, że jestem na celowniku, a mocy nie mam żadnej. No chyba, że urok osobisty. - wyznała z szerokim uśmiechem i spojrzała na moją klatę po czym poprawiła moją bluzę.

— Słuchaj, ja, ja mam dziewczynę wiesz? I nie wiem czy gdyby to zobaczyła, to czy nie byłaby zła na mnie. - powiedziałem jąkając się co nieco. Brunetka się zaśmiała.

— Oj, Pet nie podrywam Cię przecież. Tylko szukam kumpla na czas tego gówna w którym siedzimy. Poznaj mnie ze swoją dziewczyną. Mają tutaj dużo alkoholu, zgarnę coś i spotkajmy się u Ciebie o dwudziestej. - wyznała dziewczyna z uśmiechem i poklepała mnie lekko po policzku. Nie mogłem się wysłowić. Brakowało mi słów.

— Nie, czekaj. Ja nie jestem pełnoletni. - wyznałem szybko odwracając się do niej. Dziewczyna parsknęła śmiechem.

— Ja też, gamoniu. W jakich ty czasach żyjesz? - spytała Cassie sarkastycznie po czym odeszła, a ja tylko ukryłem twarz w dłoniach po czym wróciłem do pokoju. MJ właśnie czytała jakąś książkę, a ja musiałem jej powiedzieć o tym, że czeka nas wizyta szalonej dziewczyny, która ma zamiar nas upić i ściągnąć na nas kłopoty.

Star Lord

Gamora świetnie dowodziła drużyną, Nebula była jej prawą ręką, Groot i Rocket planowali, ja starałem się odzyskać swoją kobietę, chociaż było to naprawdę bardzo trudne, a Thor wracał do formy. Zrzucał nadmiar kilogramów pocąc się przy tym niemiłosiernie, ale przyciągał też uwagę wielu kobiet z różnych planet. W końcu był bogiem.

Postanowiliśmy się osiedlić. Wybudować siedzibę taką jaką mają Avengers na ziemii. Mieć biuro dowodzenia, widzieć kto i gdzie potrzebuje pomocy. Być ciągle na bieżąco i pomagać komu się da. Taki obraliśmy cel po tym co nas spotkało. Dostaliśmy drugą szansę.

— Kotku, gdzie jesteś? - krzyknąłem wchodząc do salonu. Rozejrzałem się aż w końcu ujrzałem ją w kuchni. Krzątała się i robiła coś do jedzenia.

— Nie mów do mnie kotku, to po pierwsze, a po drugie jestem tu, bo próbuję coś ugotować. - wyznała gdy usiadłem na wysokim krześle przy blacie.

— Mogę Ci pomóc, jak chcesz. - powiedziałem z uśmiechem, a ona tylko pokręciła głową.

— Już kończę. - wyznała wstawiając coś do piekarnika.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 16, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Avengers : Nowy początekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz