8.

200 13 0
                                    

Peter Parker

Dzisiaj miało się odbyć oficjalne otwarcie nowej siedziby Avengers. Byli zaproszeni wszyscy członkowie, ale wiadome było, że część z nich się nie zjawi. Część z nich zwyczajnie nie żyła, a druga nie chciała mieć już z nami nic wspólnego. Ja też nie chciałem.

Nie chciałem tam iść, ale Pepper powiedziała, że Tony chciałby żebym tam był. Jednak było mi ciężko. Patrzeć na tych wszystkich ludzi, którzy walczyli na wojnie.

– Pani nie idzie? - spytałem zaskoczony, ale ona podeszła do mnie i pogłaskała mnie po policzku.

– Ja nigdy nie byłam i nie będę należała do Avengers, Pet. Wzięłam udział w tej wojnie, bo chciałam być przy Tonym, ale to wszystko. - opowiedziała z lekkim uśmiechem, a ja tylko kiwnąłem głową. Kobieta mnie przytuliła.

Na zewnątrz czekał na mnie Steve razem z Natashą. Podszedłem do auta i wsiadłem na tylne siedzenie. 

– Cześć, młody. Jak się masz? - zapytała Natasha odwracając się do mnie. Spojrzałem na nią i wzruszyłem ramionami. 

– W porządku, chyba. A wy? Jak to teraz będzie? - spytałem zaciekawiony, ale oni spojrzeli po sobie. Coś było nie tak.

– Wiem, że nie na to liczyłeś, ale odchodzimy. - odparł mężczyzna, a mnie zatkało. Co do cholery?

– No to po co to wszystko, co? Nie ma już nikogo. Myślicie, że Tony chciałby tego, żebyście zniknęli? Dlaczego nie można z tym skończyć raz na zawsze!? - krzyknąłem wymachując rękami. Czułem, że rośnie mi ciśnienie. Dobrze, że to nie ja zmieniałem się w zieloną bestię pod wpływem emocji, bo już bym nią był.

– Dlatego Peter, że musi być ktoś kto nadal będzie walczył w obronie ludzi i świata. To, że odchodzimy, nie znaczy jeszcze, że to tak na zawsze. Gdy będziemy potrzebni, zjawimy się, ale przyznaj, że zasługujemy chociaż na chwilę odpoczynku. - powiedziała Natasha patrząc na mnie uważnie. Westchnąłem. Co fakt, to fakt.

– Masz rację. - odparłem. – Czyli, kto zostaje? - zapytałem, a ona się uśmiechnęła.

– Ochotnicy. - wyznała wzruszając ramionami, a ja tylko zacząłem rozmyślać nad tym z kim przyjdzie mi się spotkać.

Steve Rogers

Nowa siedziba była jeszcze lepsza od poprzedniej. Większa, mocniejsza, bardziej przestrzenna.

Rozejrzałem się za przyjaciółmi. Nagle ujrzałem ich wszystkich w jednym miejscu.

Bruce, Clint, Nat, Wanda, Sam, Peter, Bucky, Scott, Strange. Udałem się w ich kierunku.

– Jak za starych dawnych czasów. - powiedziałem witając się ze wszystkimi poza Nat i Peterem, ponieważ to właśnie z nimi tutaj przyjechałem.

Nagle na podeście pojawił się Nick Fury. Stanął przed mikrofonem.

– Witam wszystkich. Wiecie, że nie umiem za bardzo gadać o takich rzeczach, ale pragnę podziękować wam wszystkim za to, że byliście. Dzisiaj jestem tu, żeby dać wam w końcu wolną rękę. Każdy z was zasłużył na nowe życie. Możecie zostać, ale możecie też odejść. To wasz wybór. Tony Stark oddał życie żebyśmy my mogli żyć, nie zmarnujmy szansy na to żeby dokonać odpowiedniego wyboru. – wyznał starzec, a ja słuchałem go z uśmiechem na twarzy. - Mam tutaj nie oficjalny jeszcze dokument, ale na tę chwilę się nada. Ci którzy się tutaj wpiszą, dołączą do nowych Avengers. Wybór po raz pierwszy należy do was. - dodał starzec po czym wskazał na stolik, na którym leżała kartka a obok niej pióro.

Rozejrzałem się po sali. Obawiałem się, że nie ma chętnych. Było tutaj z 50 osób, ale nikt nie pchał się na podium.

– To dla Ciebie, Tony. - powiedział cicho Peter po czym wziął głęboki oddech i jako pierwszy ruszył na scenę. W sali zapanowała grobowa cisza.

Tak trzymaj dzieciaku.

Peter Parker

Musiałem to zrobić. Nawet gdybym miał zostać sam. To i tak musiałem to zrobić. Ten świat przyzwyczaił się do tego, że istnieją bohaterzy, którzy zjawiają się na każde zawołanie. Chciałem być Spidermanem z sąsiedztwa, ale teraz to było za mało.

Wszedłem na scenę i wziąłem pióro. Rozejrzałem się krótko po sali, a następnie spojrzałem na kartkę. Na samej górze po środku było napisane:

AVENGERS : NOWY POCZĄTEK

Nie myśląc dłużej napisałem swoje imię i nazwisko przy pozycji 1. Następnie odłożyłem pióro, a wtedy wszyscy zaczęli klaskać w dłonie. Nie wiedziałem co to oznacza, ale miałem ochotę zniknąć. Nie chciałem tych oklasków. Nie nadawałem się. I Tony powinien był wiedzieć, że jestem zwykłym nastolatkiem, który większość pomysłów czerpał z filmów. Powinien był wiedzieć, że to za duża odpowiedzialność.

– Dziękuję Ci, młody człowieku. Jeszcze się nie znamy za dobrze, ale Tony szepnął mi o tobie słówko. - powiedział Nick stając za mną. Uśmiechnąłem się lekko. Fury klepnął mnie w ramię, a ja zrobiłem krok do tyłu. Rozejrzałem się po sali. Wtedy ujrzałem Wandę, która ruszyła w moim kierunku. Gdy weszła na scenę uśmiechnęła się do mnie. Podpisała się, tak samo jak ja, po czym stanęła obok. Wtedy kolejno ruszyli za nią Sam i Bucky. Później przyszedł Strange, który był ostatni. Wszyscy razem stworzyliśmy nowy skład Avengers. Brakowało tu jednak wielkiej szóstki, dzięki której w ogóle powstało to wszystko. Bez nich to już nie było to samo, ale trzeba było się pogodzić z tym co mamy teraz. Ich już nie ma. Właściwie to są, ale nie na służbie.

– Rozumiem, że to już wszyscy. - powiedział Fury po czym podszedł do mnie i reszty. – Liczyłem, że będzie was trochę więcej, ale nie ma co narzekać. - szepnął nam cicho po czym podszedł do mikrofonu. – Zatem moi drodzy państwo, powitajmy... nowych Avengers! - krzyknął głośno wskazując na nas rękami, a cała sala zaczęła klaskać i wiwatować.


kocham MARVELA! ❤️

Avengers : Nowy początekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz