Rozdział 7

140 10 2
                                    

Nastał ranek. Przestał padać deszcz. Bellę obudził dłośne stukanie w okno. Zoriętowała się, że to sowa. Otworzyła jej okno i wzięła list.

PRZYJDŹ RAZEM ŻE SWOJĄ SIOSTRĄ, Z JEJ MĘŻEM I Z JEJ SYNEM NA SPOTKANIE ŚMIERCOŻERCÓW. DZISIAJ O 11. CZEKAM NA WAS W SWOIM DOMU.
                                  CZARNY PAN

Pomyślała, że musi natychmiast obudzić wszystkich i ich o tym powiadimić. Wyszła z pokoju i zobaczyła zaslanego Draco który szedł właśnie do łazienki.

- Draco! Słuchaj! Dzisiaj o 11 idziesz na spotkanie śmierciożerców! - krzyknęła

-  Ok, a rodzice i ty też idziecie? - powiedział zaspanym głosem

- No jasne, że tak! Idę powiedzieć twoim rodzicom. - powiedziała i pobiegła do pokoju Narcyzy i Lucjusza. Zapukała i bez wahania weszła. Narcyza od razu się obudziła, bo miała bardzo lekki sen w przeciwieństwie do swojego męża.

- Oj Bellatrix ty już wstałaś? - Bella wręczyła jej list. Nercyza przeczytała go szybko i zdała sobie sprawę, że już 10. Rzuciła list na półkę i pobiegła do drugiej łazienki,trzasnęła tak gwałtownie drzwiami, że Lucjusz się obudził.

- Gdzie Narcyza i co ty tu robisz? - przetarł oczy i spostrzegł list leżący na półce wziął go szybko i zaczął czytać. Oczy mu się rozszerzyły. I Bella w tym samym czasie wybiegł z pokoju i pobiegła do łazienki na samym dole ponieważ tylko ta nie była zajęta i zaczęła się szykować. Wybiła 10.50, wszyscy przeteleportowała się do domu Czarnego Pana. Weszli do pokoju w którym stał wielki stół przy którym zawsze odbywały się spotkania. Czekali jeszcze chwilę kiedy Czarny Pan się zjawi.

- Witam wszystkich. - rozległ się donośny, zimny głos.
- Chciałem z wami porozmawiać o pewnej istotnej sprawie. Czy ktoś jest chętny do wzięcia udziału w bitwie?

- JA! Ja proszę! Chciałabym w ten sposób poprawić się. - Powiedziała dosyć głośno Bellatrix

- Nie jestem pewny czy po tym jak zawuodłaś mnie w tak łatwej sprawie Bellatrix, możesz wziąść udział w tak trudnej bitwie.

- Nie proszę! Ja na prowdę postaram się tak jak mogę!

- No dobrze ale muszę Ci jeszcze kogoś do tego przydzielić, tak do towarzystwa. Może ty, Lucjuszu?

- Mój... Panie... Ja...

- Lucjuszu powinieneś się cieszyć, że akurat ciebie wybrałem. Chcę ktoś jeszcze urać udział w bitwie? Dobrze jeśli nikt poza Bellatrix nie chce odstąpić zaszczytu sam wybiorę. - wybrał kilka osób, a Bellę rozpierała radość, że jej Pan jej przebaczył.
- Jutro o 17 atakujecie Hogwart.

Spotkanie się zakończyło, a Bellatrix nie mogła doczekać się jutrzejszego dnia.

A beautiful witchOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz