Rozdział 3

134 5 0
                                    

Głośne wycie silników oraz ryki strzelających ogniem wydechów wydawał mi się niczym symfonia dla moich uszów. W powietrzu dodatkowo wisiał ciężki zapach spalin, które potęgowało moje doznanie, spojrzałam od razu na Michaela z szerokim uśmiechem na co brunet odpowiedział mi tym samym. Czułam się jakby to było moje miejsce, które z niewiadomych przyczyn dopiero teraz odnalazłam. Ruszyłam naprzód spoglądając na otaczających nas ludzi, którzy w większości trzymali puszki piwa w dłoni głośno się śmiejąc, inne osoby kierowały się na środek parkingu gdzie uzbierał się już mały tłum młodych ludzi.

- Co tam się dzieje? - Spytałam odwracają się do przyjaciela, który akurat gapił się na mój tyłek, przyłapany na tym szybko podniósł wzrok i szeroko się uśmiechnął, na co ja tylko pokręciłam głową. Faceci są tacy dziecinni wystarczy im pokazać kawałek ciała, a już nie widzą świata poza nim, zignorowałam natręta i sama udałam się w kierunku skąd dobiegały najgłośniejsze dźwięki tej imprezy. Duża grupka osób stała w ciasnym kręgu wokół czerwonej Toyoty supry przy której stały 4 osoby, stałam na palcach widząc tylko czubki ich głów co bardzo mnie zdenerwowało. Warknęłam cicho przepychając się pomiędzy ludźmi, chciałam więcej zobaczyć oraz zorientować się, dlaczego wokół tego samochodu jest takie widowisko. W momencie, kiedy już byłam na samym przodzie zostałam brutalnie popchana w bok na kogoś, kto stał obok mnie mocno uderzając głową w jego brodę, jęknęłam masując sobie obolałe miejsce. Rozstępujący się tłum był spowodowany głośnym wyciem silnika niebieskiego subaru, które widziałam jakieś 30 minut temu na drodze tutaj, gdy było już na tyle miejsca, aby bez problemu mógł wjechać stanął z piskiem opon za Toyotą. Głośno trzaskając drzwiami wysiadło z niego dwóch facetów, z czego jeden głośno podszedł do grupki osób gwałtownie gestykulując, na co oni wybuchli śmiechem. Spojrzałam na tego drugiego któy opierał się tyłem do drzwi samochodu, nie widziałam jego twarzy, aczkolwiek zdawał się przyciągać więcej uwagi niż pozostali. Każdy zdawał się go uważnie obserwować z pewną dozą szacunku a co poniektórzy pokazywali na niego palcami szeptając coś do ucha swoim towarzyszom. Zaciekawiona chciałam coś dosłyszeć ale niestety inne dźwięki z okolic wszystko zagłuszały.

- To nie towarzystwo dla Ciebie — usłyszałam syk Michaela obok siebie, po czym mocno pociągnął mnie za ramie, chłopak wyciągnął mnie z grupy cały czas ciągnąc za sobą. Oburzona wyszarpałam dłoń z jego silnego uścisku, w którym mnie do tej pory trzymał. Zdenerwowana zaczełam masować obolałe miejsce na którym jutro będę miałą sinika wielkości jabłka.

- O co Ci chodzi? Nie możesz mną tak rządzić! - Powiedziałam prawie krzykiem, patrząc wprost w piwne oczy, które przepełnione były milionem emocji. Westchnął przeciągle podchodząc do mnie, chciał złapać delikatnie za dłoń, ale szybko mu ją wyrwałam. Nie miałam ochoty w tej chwili na jego dotyk po tym co przed chwilą zrobił.

-Powineniem się już za to wcześniej zabrać już z 7 lat temu. Selina wiesz to od dawna ale nigdy Ci o tym nie mówiłem. Na początku byłam gówniarzem który po prostu się wstydził a później doszedł Jack i nie chciałem wam tego psuć, ale nie mogę dłużej utrzymywać tej farsy. Widzę, że możesz być bardziej szczęśliwa ze mną niż z nim. Wiem, że się boisz o naszą przyjaźń, ale uwierz mi, że ona pozostanie taka sama. Selina kocham Cię od pierwszego dnia, kiedy Cię zobaczyłem i nie chce dłużej tkwić w tym spierdolonym friendzonie. - Powiedział kładąc swoją dłoń na moim policzku, który zaczął gładzić kciukiem. W mojej głowie zaczęły z prędkością światła wszystko układać się w całość, nasze wspólne chwile, w których on często próbował nawiązać bardziej intymne momenty, wtedy gdy mnie zawsze bronił przed wszystkimi wtedy myślałam, że zachowywał się jak brat, unikał wszelkiego kontaktu z Jackiem wymigując się spotkaniem ze znajomymi, wiedziałam, że darzył mnie głębszym uczuciem niż tylko przyjaźnią, ale zawsze dawałam mu do zrozumienia, aby na nic więcej nie liczył. Spodziewałam się, że to zrozumiał a wszystkie jego zachowania są tylko w ramach zabawy. Nie chciałam, aby nasza relacja zeszła na tę drogę zbyt wiele dla mnie znaczył jako przyjaciel nie jako partner mogłam z ręka na sercu przyznać, że nie kochałam go w ten sposób, w jaki by tego chciał. Próbowałam skierować jego ucucia na inne kobiety które podsuwałam mu pod nos a on z większą lub mniejszą chęcią na to przystawał ale zawsze kończyło się tak samo, dostawał za mało uwagi oraz uczucia od niego i tak zawsze dochodziło z tego powodu do zerwania przy którym one cierpiały bardziej od niego. 

- Michael już rozmawialiśmy na ten temat wiele razy. Jesteś dla mnie ważny w ten inny sposób. Wiem, że nie chcesz znowu tego słyszeć, ale nie jestem w stanie dać Ci tej miłości, którą pragniesz oraz której potrzebujesz — Delikatnie chwyciłam jego dłoń i zdjęłam ją z mojej twarzy, chłopak zacisnął pięści odsuwając się o krok.

-Wiedziałem! powiennienem to lepiej wszystko zorganizować, kupić kwiaty zaprosić Cię na kolację wtedy na pewno to wszystko inaczej by się potoczyło — Prawie krzyknął a mnie przeszedł dreszcz, nie chciałam go widzieć w takim stanie ze złamanym sercem wiedząc że to przeze mnie. Chciałam go chornić a nie widzieć go pogrążonego w rozpaczy za którą ja byłam winna.

- Odpowiedź byłaby taka sama jak teraz i poprzednie razy - Mruknęłam mając już dość tej krępującej rozmowy, na co przystanął w końcu się do mnie odwracając. Wiedziałam że w końcu trzeba ją będzie przeprowiadzić ale spodziewałam się innych warunków oraz otoczenia. Wolałabym domowe zacisze, gdzies gdzie wszystko by jakoś inaczej wyglądało.

- Jesteś tego pewna Selina? To będzie Twoja ostateczna decyzja - Szepnął cicho a ja poczułam jak w kącikach moich oczu zbierają się łzy. Wiedziałam, że moja odpowiedz może zmienić całkowicie tę znajomość, ale nie chciałam stracić mojego przyjaciela, którego mam już od wielu lat. Uważnie przyjrzałam się jego twarzy, która w tej chwili była skierowana w moją stronę bacznie mnie obserwując, zauważyłam jak spięty oraz zdenerwowany był.

- Tak - Szepnęłam cicho odwracając wzrok. Czułam się fatalnie a ściśnięte mięśnie brzucha tylko wzmagały to uczucie. Michael westchnął cicho, po czym się odwrócił i bez słowa wsiadł do samochodu. Nie minęła minuta a odpalił pojazd i z piskiem opon pojechał w tylko sobie znanym kierunku. Więc takim oto sposobem zostałam sama pośród nieznanych mi osób bez możliwości bezpiecznego powrotu do domu niecałe 20 minut od przyjazdu tutaj. Spojrzałam na telefon, który chwilowo trzymałam w tylnej kieszeni jeansów, zbliżała się północ, a to nie jest dobra pora, aby samemu wracać do domu, do którego miałam co najmniej pół godziny pieszo. Już miałam dzwonić do Jamsa wiedząc jak bardzo będzie wkurzony słysząc gdzie i z kim wybrałam się dzisiejszej nocy, tak naprawdę to nic mu nie mówiłam nie chciałam, aby jechał tu z nami i błąkał się obok mnie. W tym momencie usłyszałam wycie syren policyjnych, który z każdą chwilą rozbrzmiewała coraz głośniej. Przestraszona rozejrzałam się dookoła, ludzie szybko powsiadali w samochody jak najszybciej wyjeżdżając z miejsca spotkania. Nie miałam ochoty, aby mnie złapali i spisali, nie dość, że wtedy straciłabym cenny czas to jeszcze miałabym notatkę z feralnej nocy. Ruszyłam żwawym krokiem w kierunku głównej ulicy, miałam nadzieję, że wezmą mnie wtedy za zwykłego pieszego nie zawracając sobie mną głowy. Za mną słyszałam cały czas krzyki ludzi, którzy nawoływali swoich znajomych oraz podając nowa miejsce spotkania. Przechodząc na drugą stronę drogi usłyszałam tylko pisk hamulców a po chwili poczułam swąd spalonej gumy. Upadłam na droga mocno zdzierając sobie ramię oraz uderzając głową o  asfalt. Jęknęłam przeciągle a mroczki przed oczami coraz bardziej zaczerniały mój obraz.

- Kurwa potrąciłeś jakaś laskę — Krzyknął jakiś nieznajomy głosy trzaskając drzwiami i szybko podchodząc.

- Mniejsza z tym wsiadaj, bo nie mamy czasu — Zawołał ktoś niskim lodowatym głosem.

- I chcesz ją tu zostawić? Na pewno widziała, jaki to samochód a jak sprzeda Cię policji to masz przesrane. Zabieramy ją a jak będzie przytomna to możemy jej jakiś kit wcisnąć — Powiedział znów ten pierwszy głos, po czym wziął mnie na ręce, aby po chwili położyć na tylne siedzenie samochodu. Pierwsze co poczułam gdy mężczyzna położył mnie do samochodu to zimna skórzana skóra fotela a potem do moich nozdrzy wdarł się cudowany zapach piżma.

- Znalazł się rycerz na białym koniu — Skomentował ten drugi zimnym głosem. Ruszaliśmy a ja słyszałam bardzo głośny ryk silnika który powodował silne wibracje całego samochodu.

- Bardziej mustangu — Zaśmiał się ten pierwszy a ja już do końca straciłam przytomność.

Szybka i wściekłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz