Przebudziłam się z głośnym krzykiem, przyjmując pozycję siedzącą. Płuca stanowczo domagały się tlenu, który dostarczałam im rwanymi, krótkimi wdechami. Całe ciało miałam obolałe oraz spocone od nadmiaru emocji których doświadczyłam w śnie którego już nie pamiętam. Omiotłam spojrzeniem pomieszczenie, w którym się znajdowałam, spod okien wydobywała się cienka łuna światła, która oświetlała delikatnie czyjąś sylwetkę. Wstrzymałam oddech widząc jak podnosi coś ze stołu i powolnym krokiem zmierza w moim kierunku. Po chwili usłyszałam metaliczny trzask, po czym coś metalowego dotknęło mojej skroni. Moje ciało automatycznie całe się spięło, domyślając się co to może być. Poczułam ciepły oddech na swojej twarzy a broń docisnęła się mocniej mojej skóry. Nagle nieznajomy zacisnął dłoń na mojej szyi coraz mocniej mnie dusząc.
-Dla kogo pracujesz?-Spytał zimny męski głos poluźniając ścisk tak bym mogła odpowiadać. Przełknęłam ślinę próbując choć odrobinę pokonać strach, ale wydawało mi się to niemożliwe.
-Dla nikogo-Odpowiedziałam zgodnie z prawdą, choć obolałe już gardło wolałobym zamilkła. Mężczyzna zaśmiał się krótko a mnie przeszedł lodowaty dreszcz.
Nigdy nie czułam takiego przerażenia jak teraz, nawet, wtedy kiedy ojciec podczas swojej libacji alkoholowej nie panował nad sobą i potrafił sprać mnie do nieprzytomności. Coś w tym mężczyźnie napawało mnie czystym strachem, który nie każdy w swoim życiu doświadcza.-Dla kogoś musisz, chyba że jesteś zwykłą dziwką i tak chciałaś zwrócić na siebie uwagę? Jeśli tak to zaraz zobaczymy jak dobra jesteś w tym fachu-Powiedział łapiąc mnie za włosy brutalnie zrzucając z łóżka. Krzyknęłam z bólu uderzając obolałym ramieniem o podłogę. Szybko wstałam z zamiarem pobiegnięcia do drzwi, ale znów zostałam pociągnięta na dół.-Na kolana-Powiedział a ja poczułam się bezbrona, wiedziałam co zaraz nastąpi. W kącikach oczu zbierały mi się łzy, które powoli toczyły się po policzkach zostawiając mokre ślady. Przez jakąś mili sekundę przebiegła mi myśl, że jakimś chorym sposobem gdzieś głęboko w moim umyśle podobało mi się to, lubiłam ostry seks którego prawie nie doświadczyłam. Zacisnęłam dłonie w pięści czując nową siłę, w czasie kiedy on był zajęty otwieraniem swojego paska u spodni, ostatni raz rzuciłam się szaleńczym pędem ku wyjściu. Stając w jasnym korytarzu odbiłam instynktownie w lewo nawet się za sobą nie oglądając. Wbiegłam cała zmachana do ogromnego salonu, gdzie przebywało pięciu dorosłych mężczyzn odzianych w czarne ubrania niczym na pogrzeb. Na mój widok wstali z foteli patrząc na mnie niezrozumiałym wzrokiem. Rozejrzałam się po pomieszczeniu szukając dalszej drogi ucieczki, ogromny kominek w którym tlił się delikatny ogień zajmował większą część prawej strony pokoju a naprzeciwko niego znajdowały się dwa fotele które tylko zapraszały do przyjemnego odpoczynku, po drugiej ścianę widniały okna które sięgały aż do sufitu. Ma zewnątrz panowały egejskie ciemności, więc nie wiedziałam co znajdowało się na zewnątrz. Kierowana instynktem przetrwania w tej popierdolonej sytuacji podbiegłam do kominka wyciągając z pojemnika stalowy pogrzebacz i wycelowałam w nich trzęsącą się ręką. Pięć rosłych facetów na ten widok wybuchnęło śmiechem, zginając się w pół.
- Dość - Powiedział znajomy już głos wchodząc do pomieszczenia. Na jego dźwięk wszyscy zamilkli ponownie siadając.
Wycelowałam metalową rurką w jego stronę cofając się o krok. Czułam jak ciepło z ognia staje się coraz mniej przyjemne parząc mi przez spodnie skórę. Widząc teraz mojego niedoszłego oprawcę przełknęłam głośno ślinę. Wysoki brunet z pięknymi szarymi oczami szedł leniwie w moją stronę, jego twarz wyciosana jakby z kamienia składała się z ostrych lini nie wyrażała żadnych emocji. Stanął naprzeciwko mnie jakby czegoś oczekiwał, gdy po dłuższej chwili, nikt się nie poruszył głośno westchnął po czym nieoczekiwanie wyrwał mi z dłoni moją jedyną broń jaką do tej poty zdobyłam. Mężczyzna obracał w rękach stalowy pręt po czym skierował go we mnie.
CZYTASZ
Szybka i wściekła
Action-Miłość... czym właściwie jest miłość? -Uzależnieniem... Spojrzałam w jego pełne nienawiści oczy, które teraz patrzyły na mnie jakbym była całym jego światem. Uśmiechnęłam się delikatnie przykładając dłoń do jego ciepłego policzka. - Ride or die...