Część 5

829 33 39
                                    

[T.I.] Pov.
Znowu ten okropny dźwięk budzika, ale trzeba wstać, mimo, że się nie chce.

- [T.I.]! Wstawaj! - usłyszałam głos Epic'a z kuchni na dole.

Zeszłam na dół, dostałam miskę zupy i karteczkę co mam dzisiaj posprzątać.

Fioletowy traktuje mnie tu przynajmniej lepiej niż Cross, mam własny materac i dostaje 3 posiłki dziennie, czasami 2 jak nikogo nie ma w domu. Nie dopuszczają mnie do gotowania.

Zabrałam się za sprzątanie od razu po posiłku. Szybko skończyłam i miałam czas wolny, podczas którego mogę spacerować po tutejszym Snowdin, ale nie wolno mi chodzić dalej niż za bar.

W końcu dostałam niewielką ilość pieniądzy, postanowiłam w końcu kupić coś nowego, więc wybrałam się do najbliższego sklepu z ubraniami.

Kupiłam sobie za dużą fioletową koszulkę i szarą kurtkę na to. Wróciłam domu po małych zakupach i mogłam w końcu wyprać swoją piżamę, w której chodziłam ponad 2 tygodnie, oraz kilka rzeczy Epic'a które dostałam na przebranie.

W sumie ten szkielet jest dla mnie bardzo miły, jest zdecydowanie lepszy niż Cross.

Szybko rozwiesiłam pranie na szuszarce do ubrań i zeszłam na dół, zobaczyć czy wykonałam wszystkie obowiązki z listy.

- W końcu. - powiedziałam zaznaczając puste pole kropką obok napisu "pranie".

Po kilku tygodniach zdążyłam się przyzwyczaić, jednak Epic ostatnio zaczął się zachowywać podejrzenie. Jest cały czas dla mnie miły i nie mam już tylu obowiązków, co podczas moich pierwszych tygodni pobytu tutaj.

Szybko jednak zrozumiałam coś się święci, więc próbowałam zaznaczyć, że jesteśmy tylko przyjaciółmi, nic więcej. Do niego nic nie docierało, więc postanowiłam już nic z tym nie robić.

Miałam po prostu już wyjebane, jednak szkielet nie, próbował mnie do siebie przekonać prezentami i kwiatami, ale nic nie działało.

Widziałam jak Epic chodzi smutny, więc postanowiłam dać mu tą jedną jedyną szansę, a później się zobaczyć, może coś z tego wyjdzie, może nie.

"Bruh!💜" Epic!Sans x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz