Recenzja filmu "Życie w cuglach: świąteczny występ"

396 16 0
                                    

W czyim domu już unoszą się zapachy charakterystycznych potraw, a na podłodze tu i tam błąka się papier prezentowy? Razem z rozpoczęciem przerwy od nauki czy pracy pewnie każdy rzuci się w wir świątecznych przygotowań, bo jak wiadomo, pierogi same się nie ulepią, a choinka nie wystroi się w bombki i łańcuchy. Łatwo się przy tym zasapać, a pewnie niektórych z nas Boże Narodzenie zaczyna męczyć jeszcze zanim na dobre się zacznie. Warto wtedy pozwolić sobie na chwilę lenistwa, na przykład przy tematycznym filmie – zwłaszcza jeśli pojawiają się w nim konie, prawda?

“Życie w cuglach” (org. “Free rein”) to brytyjski serial produkowany przez Netflixa, opowiadający o piętnastoletniej Zoe, która spędzając wakacje w Anglii, spotyka tajemniczego rumaka oraz poznaje grupę przyjaciół, z którymi przeżywa wiele przygód. W grudniu 2018 r. platforma wypuściła odcinek specjalny – “Życie w cuglach: świąteczny występ” (org. “Free Rein: The Twelve Neighs of Christmas”) – którego akcja koncentruje się wokół występu w stajni oraz świątecznego balu organizowanego przez jedną z bohaterek. Dodatkowym wątkiem są poszukiwania rodzinnych tajemnic, które zajmują Zoe. Z racji nieco ograniczonego czasu nie miałam okazji zapoznać się z całym serialem, ale to nie powstrzymało mnie przed obejrzeniem dodatku i... trochę ciężko się było połapać. Nie zrozumcie mnie źle – relacje między bohaterami są co prawda zarysowane wyraźnie, przez co dużo da się domyślić, ale nie znałam powodów, dlaczego dane osoby się nie lubią albo kim jest jakiś wspomniany chłopak. Krótko mówiąc, da się to obejrzeć i zrozumieć bez zapoznania się z tłem, ale czerpie się wtedy mniej przyjemności z oglądania.

 Krótko mówiąc, da się to obejrzeć i zrozumieć bez zapoznania się z tłem, ale czerpie się wtedy mniej przyjemności z oglądania

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

À propos przyjemności – plusem filmu są ładne zdjęcia i zgrabne, długie ujęcia terenów po lasach czy nad morzem. Przy przejażdżkach będąc – niestety ten film to kolejny z cyklu “koń ma tylko jeden chód”. Też macie czasami wrażenie, że twórcy gloryfikują akurat galop? Ja rozumiem – ta prędkość, ekscytacja, wiatr we włosach (oczywiście tylko tych wystających spod kasku) – ale... ile można? Przejażdżka stępem może przecież zaowocować istotną dla przebiegu fabuły rozmową, prawda?

Ale wracając do samego filmu – filtr razem z oświetleniem są co prawda dość specyficzne, ale raczej charakterystyczne dla tego typu telewizyjnych produkcji. Koni jest tutaj dość mało; mimo tego, że stanowią ważny element fabuły, scenariusz koncentruje się na ludzkich bohaterach. Młodzi aktorzy i aktorki prezentują się po prostu poprawnie. Ich gra ani nie irytuje, ani nie zachwyca, ot grają sobie, nie zapadając szczególnie w pamięć. Podobnie jest z muzyką. Oprócz utworu śpiewanego podczas występu, będącego przeróbką znanej angielskiej pastorałki, nic nie wybija się szczególnie na pierwszy plan.

 Oprócz utworu śpiewanego podczas występu, będącego przeróbką znanej angielskiej pastorałki, nic nie wybija się szczególnie na pierwszy plan

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Aktorstwo aktorstwem, ale może chociaż fabuła jest porywająca i nie pozwala odejść od ekranu? Cóż... Ja wiem, że to jest historia skierowana do nastolatek i dzieci, ale czy to naprawdę rozgrzesza słaby scenariusz? Zdaję sobie też sprawę, że nie każde dzieło musi być nominowane do Oscara czy Emmy (amerykańskie nagrody wręczane corocznie najlepszym produkcjom telewizyjnym), ale ja serio nie wymagam czegoś wybitnego, tylko takiego, którego zakończenia nie domyślę się na początku każdego rozpoczynanego wątku. A jest ich niestety dość sporo – 3 historie byłyby w sam raz na normalnej długości film, a nie tak krótki metraż. W pięćdziesięciu minutach, jakie serwują nam twórcy, akcja pędzi jak konie po torze, przez co wszystko jest potraktowane po macoszemu. Kolejne wątki biegną do rozwiązania, nie bawiąc się po drodze w kreatywność, także wraz ze zbliżającym się zakończeniem możemy sukcesywnie odhaczać rzeczy, które przypuszczaliśmy, że się wydarzą. Gdyby tak wyciąć jedną z pobocznych historii, film nic by nie stracił, a pozostałe miałyby szansę bardziej się rozwinąć. Fakt, pewnie nadal byłyby tak samo sztampowe, ale może chociaż rzeczy nie działyby się z prędkością światła. I wiecie, to nie jest tak, że nie da się zrobić filmu dla młodszych widzów, angażującego też tych starszych. Wystarczy spojrzeć na filmy Disneya lub Pixara – jeżeli historia jest mniej ciekawa, to chociaż bohaterowie są ekstra (ekhm, Flynn Rider rządzi, ekhm).

 Wystarczy spojrzeć na filmy Disneya lub Pixara – jeżeli historia jest mniej ciekawa, to chociaż bohaterowie są ekstra (ekhm, Flynn Rider rządzi, ekhm)

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Chciałabym napisać coś więcej o tym filmie, ale za bardzo nie mam o czym. Pozostaje mi więc tylko powiedzieć, że jeżeli macie dłuższą chwilę, jesteście studentami przed sesją albo po prostu chcecie się odmóżdżyć, to... ten film ujdzie, ale równie dobrze możecie wybrać dowolny film z kategorii “Świąteczne” na Netflixie. Właśnie, ostatnio dodali “The Holiday”, prawda? Yay! Nie zobaczycie mnie do końca roku, cześć!

Zdjęcia użyte w recenzji są materiałami promocyjnymi dystrybutora filmu!

Puchaty Rosomak

KONIEcznik - Święta 2019Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz