Recenzja opowiadania "Step by step..."

214 20 5
                                    

Witajcie!

Bardzo dziękujemy za nadsyłane przez Was opowiadania. W tym numerze swoją recenzję otrzyma Step by step... autorstwa rozeeenhoorn oraz Spirit_of_Horses.

Opowiadanie to nie tylko tekst, ale również opis i okładka. Step by step... może pochwalić się przyjemną, ładnie wykonaną obwolutą, delikatną i tajemniczą. Tutaj to ona przedstawia tematy opowiadania. Wiadomo, że będzie ono o koniach i, najprawdopodobniej, młodej dziewczynie. W podobnej konwencji utrzymany jest opis, który nie zdradza nam fabuły, a jedynie lekko naprowadza czytelnika na główny motyw historii. Koresponduje z tytułem, podkreślając, że czas i cierpliwość będą miały kluczowe znaczenie dla opowieści. Podsumowując pierwsze wrażenie, opis, okładka i pierwsze rozdziały, o których przeczytacie w kolejnym akapicie, to trzy elementy tworzące integralną całość. Są spójne i, kolokwialnie mówiąc, trzymają się kupy. Widać, że zostały dopracowane.

Prolog stanowi rozwinięcie opisu. Rozpoczęty cytatem, zgrabnie zakończony nawiązaniem do tytułu, nie nudzi swoją długością ani nie zdradza fabuły. Napisany prosto i przejrzyście, z odpowiednio umieszczonymi akapitami, wygląda schludnie i przyjemnie dla oka. Piękne zdjęcia zamieszczone na początku tego, jak i następnych części opowiadania dodatkowo przyciąga spojrzenia. Oprawa graficzna to niewątpliwa zaleta Step by step....

W pierwszym rozdziale przedstawione zostały dwie główne bohaterki, młoda Iza oraz jej sportowa klacz, zwana, od ostatniego członu swojego imienia, Spirit. Opis pierwszej z nich rozpoczyna się od porównania do tytułowej Ani z Zielonego Wzgórza. To o wiele ciekawszy zabieg od nudnego wymienienia koloru włosów i oczu. Nawiązanie do znanej postaci pomaga lepiej zapamiętać wygląd Izy. Zgadza się również jej wrażliwość, natomiast z dalszych rozdziałów trudno zauważyć, by szesnastolatka rzeczywiście była osobą radosną, odważną i towarzyską. Czytelnik nie dowie się jednak o innych pasjach Izy, wspomnianych na końcu opisu. Warto będzie rozwinąć ten wątek w dalszych rozdziałach. Dużo spójniejszy jest opis klaczy. Wspomniana płochliwość i niepokorność objawiają się w wielu momentach, między innymi na parkurze, czy podczas podróży. Mimo, że pisanie z perspektywy konia narzuca pewne ograniczenia, między innymi nadawanie mu cech ludzkich takich jak rozmowa za pomocą słów, pierwszy akapit drugiego rozdziału dobrze oddaje to, co czuje zwierzę. Nacisk wywołany pociągnięciem za uwiąz, dotyk szczotki, wpływ zachowania właścicielki na odczucia konia, to wszystko sprawia, że kreacja Spirit jest przekonująca.

Pisanie o koniach często wymaga ekspozycji i wielu opisów, wyjaśniających przeznaczenie sprzętu i innych drobnostek. W Step by step... opisy są obecne i pomagają odnaleźć się w przedstawionych sytuacjach. Niekiedy jednak nudzą. Czasem wyliczenia, takie jak przy opisie Stadniny Złotych Marzeń, można zastąpić na inne, ciekawsze sposoby. Na przykład, bohaterka mogłaby przejechać obok pastwisk, przejść przez plac skokowy, pomachać koleżance na ujeżdżalni, w końcu wchodząc do stajni. Nieco kreatywniejszym zagraniem było umieszczenie tekstu informacji o niemieckiej stadninie. Dobrze by było zamienić prostą czcionkę na kursywę, by czytelnik od początku wiedział, że jest to ulotka lub informacja na stronie internetowej, a nie zmiana narracji. Dodatkowo, objaśnienia w nawiasach, takie, jak inna nazwa rasy, dobrze jest umieszczać na koniec rozdziału, w przypisach. Dzięki temu tekst będzie się lepiej czytać, bez notek i wtrąceń, które potrafią irytować. To samo tyczy się nawiązywania do Polsatu. Z założenia rozdziały urywają się w kulminacyjnych momentach i nie jest to nic, co wymagałoby dodatkowego komentarza.

Wspomniana w akapicie wyżej narracja w książce nie jest niestety spójna. Nie chodzi tutaj o samą zmianę perspektyw. Problemem jest to, że w pierwszym rozdziale tekst napisany z perspektywy Izy charakteryzuje narracja trzecioosobowa. Z kolei w drugim rozdziale jest to już narracja pierwszoosobowa, która zdawała się być zarezerwowana dla Spirit. Warto rozważyć poprawienie tej małej nieścisłości.

Z technicznej strony nie mam więcej zastrzeżeń. Tekst napisany jest niemal bezbłędnie, jeśli chodzi o ortografię. Zdarzają się braki przecinków, choć to akurat większości nie przeszkadza, gdyż niewiele osób opanowało mistyczną umiejętność ich używania. Nie czepiam się dywiz i myślników, gdyż mimo długości kreseczek, doskonale da się odróżnić dialogi. W razie chęci i czasu, polecam poprawić wspomniane drobnostki, by dopieścić książkę, a tym samym zrobić doskonałe wrażenie na czytelnikach.

Jeśli chodzi o zgodność z realiami panującymi w jeździeckim świecie, widać, że autorki przygotowały się merytorycznie. Co prawda warto byłoby dodać, że Iza przed przejechaniem parkuru wykonała jakąś rozgrzewkę na pojedynczych przeszkodach, ale nie jest to bardzo istotnym błędem. Sumienie nie pozwala mi też nie przypomnieć, że siadanie w boksie nie jest najbezpieczniejsze, choć prawdą jest, że czasami ludzie to właśnie robią.

W pierwszych rozdziałach Step by step... nie bardzo nawiązuje się do motywu przedstawionego w opisie i prologu. Jest to raczej długie wprowadzenie do akcji, przedstawienie problemu, którym okazuje się być wyjazd głównych bohaterek. W dalszych rozdziałach koniecznie należy rozważyć nawiązanie do faktu, że nic nie można osiągnąć na szybko. Niezależnie, czy będzie to powolny proces oswajania się z nowym miejscem, czy przełamaniu lęku Spirit przed przyczepami, trzeba będzie wyraźnie zaznaczyć istotność tytułowego dążenia do rozwiązania problemu małymi kroczkami.

Po przeczytaniu pierwszych rozdziałów ma się wrażenie, że opowiadanie nie będzie obfitować w tak zwane fajerwerki, a raczej spokojnie skupiać się na przeżyciach bohaterek. Tym, co trzyma czytelnika przy lekturze jest chęć dowiedzenia się, jak bohaterki odnajdą się w nowym miejscu. Aby dobrze rozegrać tę historię, przydadzą się opisy przeżyć, uczuć, a także wyraźne pokazanie zmian zachodzących w bohaterach. Nie nagle, a krok po kroku. Czytanie o pokonywaniu problemów będzie tym ciekawsze, im łatwiej odbiorca będzie mógł utożsamić się z bohaterkami. Opowiadanie czyta się dobrze, głównie ze względu na brak błędów. Rozdziały dobrze byłoby wzbogacić, na razie sprawiają wrażenie bardzo krótkich. Step by step... ma potencjał na książkę obyczajową. Jeśli zostanie poprowadzona w interesujący sposób, będzie przyjemnym, nieco nostalgiczną opowiadaniem.

Coniferek

KONIEcznik - Święta 2019Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz