Koniawostki #3

113 15 1
                                    

Witam serdecznie naszych kochanych Czytelników! Prawdopodobnie nikt nie spodziewał się tu hiszpańskiej inkwizycji, ale na ten przepiękny świąteczny czas to właśnie ja – to znaczy Karp – przejmę segment Koniawostek.

Oczywiście, jak to bywa ze wszystkim w moim życiu, artykuł ten jest stuprocentowo poważny, a Koniawostki w nim zawarte to absolutna prawda. Serio.

Bo wiedzieliście na przykład, że tak naprawdę zaprzęg Świętego Mikołaja jest ciągnięty nie przez renifery, a przez konie? Tak było, nie ściemniam. Legendy o rogaczach wzięły się prawdopodobnie stąd, że jakiś naoczny świadek przelotu zaprzęgu nie był zoologiem. A jako że raczej niewiele osób widziało już później Świętego Mikołaja na żywo, przeświadczenie to utrwaliło się.

Zapytacie: a jakie to są konie? Może jakaś konkretna rasa? Cóż, nie udało mi się dotrzeć do źródeł uwzględniających jakieś szczegóły, więc pozostawię to waszej wyobraźni.

Dobra, żarty na bok. Żeby nie było, że was tu nie edukujemy, pora na kilka poważniejszych (i tym razem prawdziwych) ciekawostek!

Gigant na torze!

Najwyższy koń wyścigowy, Holy Roller, urodził się w 1992 roku w Australii. Pod koniec swojej kariery mierzył 18.1 dłoni, co w przeliczeniu na centymetry daje około 184 centymetrów w kłębie! Na 26 wyścigów, w których startował, wałach ten wygrał 12, poza tym 5 razy dobiegał drugi i raz trzeci. Wyścigową emeryturę spędził startując w zawodach (WKKW i ujeżdżeniu) pod weterynarzem, który szukał dla siebie jakiegoś dużego konia do jazdy.

Wiecznie uważne!

Jak zapewne wiecie, konie mają poziome źrenice (podobnie jak na przykład kozy). Zapewnia im to szerokie pole widzenia. I aby zachować taki stan rzeczy niezależnie od położenia głowy, oprócz zwykłego zakresu ruchów końskie oczy mogą się także rotować – dzięki temu pole widzenia niezmiennie obejmuje tak samo szeroki kąt. Dzięki temu koń pasąc się jest w stanie dostrzec zagrożenie tak samo szybko, jak kiedy stoi w neutralnej pozycji.

Zanim przejdę do kolejnej ciekawostki, mam do was małe pytanie – ot, dla statystyki.

Czy waszym zdaniem koń Przewalskiego jest rasą znanego nam konia domowego?


Koń domowy czy koń nie-domowy? Oto jest pytanie!

Być może zaskoczę tym część czytających, ale konie Przewalskiego są odrębnym gatunkiem! Posiadają one inną liczbę chromosomów niż znane nam konie (dokładnie o jedną parę więcej), co zaprzecza powszechnemu przekonaniu jakoby były jedynie rasą. Wciąż trudno jest jednak ustalić ich dokładną przynależność.

Ponadto najnowsze badania wykazały, że koń Przewalskiego nie jest pierwotnie dziki, co wcześniej zakładano, lecz zdziczały tak samo jak np. znane nam mustangi i pochodzi od zwierząt wcześniej udomowionych.

Na dziś to już koniec Koniawostek! Mam nadzieję, że dzięki mnie dowiedzieliście się czegoś nowego i że w międzyczasie nie umarliście z zażenowania przez moje beznadziejne żarty. Spotkamy się wkrótce w kolejnych numerach w moich fantastycznych artykułach o genetyce, a tymczasem życzę wesołych Świąt i super zabawy w Nowym Roku!

Z fartem,

Karp xoxo

KONIEcznik - Święta 2019Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz