Top 5... prezentów dla koniarzy!

137 14 1
                                    

Święta już tuż-tuż, a Ty nadal nie masz prezentu, ani nawet pomysłu, co mogłoby nim być? No cóż, trzeba było myśleć wcześniej.

Żarcik, żarcik, oczywiście! Jesteśmy tu właśnie po to, by pomóc Ci w tym trudnym czasie krzyków, stresu i poobgryzanych paznokci! No i przy okazji przyłożyć rękę do uszczęśliwienia Twoich bliskich udanym upominkiem. Karma wraca, a to, że doradzamy, wcale nie znaczy, że nasze prezenty leżą już zapakowane pod choinką...

Tak czy siak, z dumą prezentujemy Wam nasz dorobek życia: Top 5 Świątecznych Prezentów dla Koniarza!

Numer 5 – Skarpety to zawsze dobry pomysł!

Tak, co racja to racja. Kiedy myślimy o dostaniu skarpet na święta, strach przed dorosłością jedynie wzmaga się, a może nawet osiąga istne apogeum. Z czym innym kojarzą się skarpety, niżeli harowaniem w korpo za najniższą krajową lub należeniem do zaszczytnego grona biurokratów? Ogólnie przyjęta zasada brzmi: jeżeli kogoś nie znasz (a świąteczna premia nie wchodzi w grę...), a potrzebujesz coś mu dać, odpowiedź brzmi – skarpety!

Czy aby na pewno zjawisko takie występuje w jeździectwie? Oczywiście, że nie! Świat koni jak zwykle idzie pod prąd, a skarpety jeździeckie to jeden z najbardziej pożądanych prezentów (oczywiście zaraz po powiększeniu kolekcji czapraków o kolejny eksponat). Biorąc pod uwagę ich cenę i ogólnodostępność, są po prostu bezkonkurencyjne. Nic nie ucieszy tak bardzo, jak możliwość ogrzania zmarzniętych stóp i skostniałych poprzez nieustanną stagnację, tkwiących w strzemionach palców. Nie mamy zamiaru jednak nieustannie ich gloryfikować, bo co racja to racja: nie dajemy Ci żadnej pewności, że ta jedna para uchroni Cię od zimowych i nieco alpinistycznych dolegliwości. Jeżeli jednak dołożysz do tego jeszcze jedną lub dwie (w skrajnych przypadkach arktycznego mrozu trzy) przyjemne ciepełko rozleje się po Twoim ciele. No dobra, może się nie rozleje, ale przynajmniej odwiedzając swojego podopiecznego, nie będziesz skazany na przymusowy pobyt na Syberii. A co innego liczy się bardziej niż możliwość przebywania z własnym rumakiem bez nieodpartej chęci do podebrania mu kawałka derki? Możemy zagwarantować, że skarpety ucieszą nawet najbardziej zatwardziałego antypatyka świąt.

Numer 4 – Doładowanie do SSO

Choć możesz udawać, że wcale tak nie jest, to prawie na pewno kiedyś zarejestrowałeś się na Star Stable i przez myśl przemknęło Ci wykupienie sobie tych zabawnych bonusowych pakietów kosztujących zdecydowanie za dużo pieniędzy. Gdy patrzyłeś na swoich znajomych zdobywających kolejne levele, rzadkie konie i lepszy sprzęt czułeś zazdrość, mimo że to w sumie tylko głupia gra. Komu chciałoby się wydawać tyle skrzętnie oszczędzanych kieszonkowych na coś takiego? tłumaczyłeś się sam przed sobą. Jasne. Nie oszukujmy się – popularne SSO to guilty pleasure ogromnej części końskiego światka i każdy gracz oddałby wszystko za jakieś niezłe doładowanie.

Schowaj więc dumę do kieszeni i nie wahaj się zebrać odrobiny pieniążków na “Star Ridera”. Nieskończona zabawa na długie zimowe wieczory gwarantowana.

Numer 3 – Końskie gadżety

Koński motyw nie jest tak trudno dostępny, jak mogłoby się wydawać. Na naszym polskim rynku istnieje wiele ubrań, toreb, plecaków, piórników, biżuterii i długo by jeszcze wymieniać wzbogaconych o podkowiaste detale, którymi nie śmiałby pogardzić żaden jeździec. Co jednak, jeśli czas daje się nam we znaki, jak Pepsi podczas pisania Top 5 Świątecznych Prezentów, i musimy zasuwać przed siebie, nie bacząc, czy właśnie przypadkiem kogoś nie stratowaliście, bo deadline lub w tym wypadku wigilia już za kilka godzin?

Zawsze istnieje jakieś wyjście.

Czujecie to? Ten zapach desperacji unoszący się w powietrzu? Jest źle, jest bardzo, bardzo źle, ale czy to stanowi jakąkolwiek przeszkodę dla kreatywnej duszy? Oczywiście, że nie! Istnieje wiele prezentów, jakie można skombinować małym kosztem i nakładem czasu. Przede wszystkim książka. Jak to mówią dobra książka, wybroni się sama. (To, że najpierw trzeba ją wypromować to sprawa na oddzielny esej wypisany językiem naukowym, ale pozwólcie, że zajmiemy się tym innym razem). Poza tytułami, o których wspominaliśmy na łamach naszego czasopisma (patrz: poprzednie wydania) i które jako pierwsze przychodzą nam na myśl, może warto by sięgnąć po coś innego niż Heartland? W zależności od tego, czy osoba, którą chcesz obdarować, jest na poziomie marzenia o własnym uzdrowisku dla koni i love story ze stajennym, czy może jednak preferuje nieco bardziej realne cele, dobierz literaturę do jej zainteresowań.

A co jeśli osoba, którą chcesz obdarować naprawdę stanowi pierwszy z wymienionych przypadków? Nie czekaj i leć do najbliższego Tesco po kucyka pony. Wybierz tego o najbardziej wściekłym odcieniu różu, to bardzo ważne. Następnym krokiem jest podebranie kasy z Monopoly, nie mów, że nie masz, bo każdy szmatoholik nauczył się marketingu właśnie na tej podstawie. Jeśli naprawdę nie masz, to wydrukuj, tylko tak by było widać, że to replika. Nie chcesz iść siedzieć, prawda?

Wręcz z bananem wyrytym na ustach i słowami: “To symboliczny prezent dla spełnienia twoich marzeń. Pieniądze na budowę ośrodka i pierwszy koń.”

Numer 2 – Sprzęt

Przez cały miniony rok wszystkie firmy jeździeckie zdążyły wypuścić tysiące nowych kolekcji, a tobie nie udało się zdobyć choćby czapraka? Nic straconego! Może i do tej pory rodzice migali się od kupienia ci czegokolwiek (jakby do tej pory się nie nauczyli, że jeździectwo jest drogim sportem), ale przecież prezentu na święta nie odmówią. Może jakaś nowa stylowa derka, bo konik marznie w zimę? Albo te przepiękne bryczesy, o których marzysz od kilku miesięcy, mają taki świetny silikonowy lej i modny w tym sezonie kolor. Pamiętaj tylko, żeby nie przesadzić – proszenie o konia albo o coś równie szalonego (np. nowe siodło ujeżdżeniowe od prestiżowej firmy rymarskiej za piętnaście tysięcy) może skończyć się tym, że rodzice tylko postukają się w czoło i ostatecznie skończysz z tabliczką czekolady za dwa pięćdziesiąt i owiniętymi w papier prezentowy skarpetami w reniferowy wzór. Grunt to rozsądek.

Numer 1 – Nie zapomnij o swoim koniu!

Może i w stajni masz wielu przyjaciół, którym warto kupić jakieś drobne podarki, ale i tak bezsprzecznie najważniejszy jest zawsze koń. A konie gustują w mniej więcej podobnym typie prezentów, jakie kocha wasza ulubiona redaktorka Karp – cokolwiek, co da się zjeść. W przedświąteczny poranek w drodze do stajni zajedź więc do jakiegoś pobliskiego sklepu i zaopatrz się w solidny worek marchwi i kilka jabłek (ignoruj dziwne spojrzenia kasjerki prawdopodobnie zastanawiającej się, po co Ci dziesięć kilo marchewki). Na drodze wyjątku możesz kupić nawet cukier w kostkach albo jakieś gotowe, kolorowe i z całą pewnością niezdrowe smaczki dla koni. W końcu raz na jakiś czas odrobina fastfoodu nie zaszkodzi, prawda?

Ewentualnie, jeżeli nie należysz do przesadnie leniwych, wykorzystaj świąteczne zamieszanie panujące w kuchni i sam upiecz ciasteczka dla swoich ulubionych wierzchowców! Dostępne w Internecie przepisy są bardzo różnorodne i na pewno znajdziesz jakiś odpowiedni. Prawdopodobnie koleżanki i koledzy ze stajni sami zjedzą wszystko pod pretekstem “daj spróbować” i ostatecznie z ciasteczek dla koni nie zostanie nic oprócz okruszków, ale cóż... at least you tried.

Wasze ulubione duo,

Karpsi

KONIEcznik - Święta 2019Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz