PERSPEKTYWA CEDRIKA
Stres jest nie do opisania, mam nadzieje, że mi się uda. Byle by nie odpaść. Po porannej toalecie udałem się do Pokoju Wspólnego gdzie czekali już na mnie kumple, z którymi poszedłem na śniadanie. Odrazu po wejściu do Wielkiej Sali mój wzrok padł na stół Krukonów licząc, że ujrzę tam śliczna brunetkę. Puste miejsce i wzrok jej przyjaciółki, który po skrzyżowaniu się z moim nagle posmutniał i można było wyczytać z nich niepokój. Usiadłem przy swoim stole i zabrałem się za śniadanie. Moje myśli wciąż krążyły wokół Lucy, która nie wiadomo gdzie się podziała. Nawet nie słuchałem jak inni uczniowie podchodzą do mnie i życzą powodzenia. Kiedy jednak zauważyłem ze Susann wstaje zebrałem się i ja odganiając ją już na korytarzu.
[JA] - Hej. Widziałaś Lucy?
[Sus] - Myślałam, że jest z tobą.
[Ja]- Wczoraj mieliśmy się spotkać w bibliotece ale nie przyszła.
[Sus]- Dziwne na noc też nie wróciła.
[JA]- Jak to?!
[Sus]- Myślałam, że została u ciebie bo się zasiedzieliście czy coś. lepiej pójdę do profesora Flitwicka.
[JA]- To ja pójdę do Dumbledora.
[Sus]- Jak się czegoś dowiesz daj mi natychmiast znać.
[Ja]- Ty tak samo - nie czekając na odpowiedz pobiegłem w stronę gabinetu dyrektora. Na moje nieszczęście nie było go tam. Błądziłem po Hogwacrie już jakiś czas. Do rozpoczęcia drugiego zadania zostało mi nie wiele czasu, a Lucy dalej nie ma. Zrezygnowany spoglądając na zegarek udałem się na miejsce spotkania reprezentantów. Kiedy tak szedłem, zauważyłem nagle dyrektora więc czym prędzej do niego pobiegłem.
[JA]- Panie profesorze!
[Dumbledore]- O witaj Cedriku.
[JA]- Dzień dobry.
[Dumbledore]- Coś się stało?
[JA]- Tak. Nigdzie nie ma Lucy. Wczoraj gdzieś zniknęła i do dziś się nie pojawiła.
[Dumbledore}- A Lucy to ktoś ważny dla ciebie?
[JA]- Jest najważniejszą osoba w moim życiu.
[Dumbledor]- To musi być silne uczucie skoro tak się o nią martwisz.
[JA]- Najchętniej ukrył bym ją jak najdalej od tego całego zła.
[Dumbledore]- Hmmm, można powiedzieć, że jest dla ciebie jak skarb.
[JA]- Najcenniejszy.
[Dumbledore]- W to nie wątpię. No nic powodzenia na drugim zadaniu.
[JA]- Ale...
[Dumbledore]- Do zobaczenia.
Zrezygnowany udałem się w stronę namiotu. Po drodze złapała mnie jeszcze Susann.
[JA]- I co dowiedziałaś się czegoś?
[Sus]- Niestety nic. Sądząc po twoim wyrazie twarzy też się niczego nie dowiedziałeś?
[JA]- Nie. Dyrektor tylko wypytywał kim dla mnie jest i tyle.
[Sus]- Myślałam, że on wszystko wie.
[JA] - Ja też.
[Sus]- Chyba, że ma to jakieś głębsze znaczenie jak większość jego przesłań.
[JA]- Nie wiem jak na razie muszę się przygotować po zadaniu umówimy się na wspólne poszukiwania jej.
[Sus]- Możesz na mnie liczyć. Powodzenia.
[JA]- Przyda się.
Przegraliśmy się w ciuchy do pływania. Denerwuje się jak nigdy. Nie dość ze Lucy zniknęła to jeszcze ten Turniej. Cieszę się, że postanowiłam się zapisać ale jednak jest to stresujące bo nie wiesz co się stanie. Razem z innymi reprezentantami udaliśmy się na podest przed zbiornikiem. Zamknąłem oczy i po wysłuchaniu wszystkich zasad oraz wskazówek wskoczyliśmy na gwizdek do wody. Odrazu wypowiedziałem zaklęcie. Zadziałało bezbłędnie. Nie zwracając na siebie każdy z nas popłynął w swoją stronę. Płynąłem za głosem tak jak było w wskazówce z jajka. Nagle zaatakowały mnie jakieś potwory ale z łatwością sobie z nimi poradziłem. Pływałem tak z 40 lub 45 minut kiedy znalazłem się w jakimś dziwnym miejscu z otwarta przestrzenią a na środku wisiały przyczepione do podłoża jakieś postacie. Powoli się do nich zbliżyłem widząc Pottera przy jednym z nich dopiero teraz zauważyłem, że są to ludzie. Co lepsza, najważniejsze dla nas osoby. Kiedy zobaczyłem Lucy przyspieszyłem i szybkim ruchem uwolniłem ją. Spojrzałem na Harrego i pokazałem mu zegarek dając do zrozumienia ze zostało mało czasu. Spojrzałem na swoją dziewczynę wyglądałam tak jakby spała, była taka niewinna i piękna. Od wypłynięcia dzieli nas 15 metrów. 10 metrów. 5 metrów....
CZYTASZ
Twoja historia z Diggory
FantasyI znów wracam do tego wspaniałego miejsca, tak magicznego jak żadne inne, pełne ludzi innych od wszystkich, wyjątkowych, obdarowanych niezwykłą mocą. Taki właśnie jest Hogwart, mój drugi dom.