Pakt III

183 6 6
                                    

Poprzednio
-Zapomniałaś? No dobrze zaraz ci przywrócę pamięć i tak znamy się bardzo dobrze Rose Anne Moon, jestem Ciel Phantomhive

Z kąd on zna moje drugie imię skoro nawet Kris go nie zna?

-Ale jak przywrócisz mi pamięć? O co ci chodzi hrabio?

-Chodź za mną- zażądał- pokaże ci coś co odświeży ci pamięć.

Zaprowadził mnie do pokoju z wieloma albumami. Sięgnął po jeden i zaczął kierować się z nim do mnie. Usiadł i otworzył na pierwszej stronie. Było tam zdjęcie dzieci przytulających się. Rozpoznałam na tym zdjęciu moją młodszą wersję, chłopczyk przypominał tego samego chłopaka, który siedzi teraz obok mnie.

-Dalej nie pamiętasz?- kiwnełam głowom na nie- Eh...poczekaj tu chwilę.

Nie umiałam się opszeć, otwarłam kolejne strony i wtedy coś mi się przypomniało. Nie, czekaj to jakiś żart. To niemożliwe, dlaczego ja tu byłam przed wypadkiem? Co ja tu robiłam? N-nie to musi być jakiś głupi żart, on przecież zginął. T-to nie może być mój przyjaciel, czy jak według rodziców narzeczony. Łzy zaczęły cieknąć mi po polikach. W tej chwili wszedł hrabia.

-Rose! Wszystko dobrze? Dlaczego płaczesz?

-C-ciel t-ty ż-żyjesz- łkałam- j-ja myślałam że... że zostawiłeś m-mn-mnie samą, a-a do t-tego rodzice p-powiedzieli ż-że jestem im niepotrzebna

-Już dobrze księżniczko

Płakałam mu w ramię przez długi czas. Gdy już skończyłam, on zaprowadził mnie do łazienki gdzie przemyłam twarz i jak się okazało to w dobrym czasie, ponieważ po chwili wszedł Kris i powiedział iż wracamy do domu. Gdy schodziłam ze schodów podknełam się o powietrze, lecz na czas złapał mnie Kris.

-Wszystko dobrze pani?

-Tak.

-Może zaniosę panią do karocy?

-Nie trzeba.

-Nalegam.

Przy wyjściu pożegnałam się z Cielem i wsiadłam do pojazdu. Miałam wielką chęć zaśnięcia, lecz coś nie pozwalało mi zasnąć mianowicie kogoś bardzo przenikliwe spojrzenie. Spojżałam do okoła, lecz nikogo nie zauważyłam. Może moja wyobraźnia płata mi figle. Albo już totalnie oszalałam. O już tego nieczuję, może Kris chciał spojżeć czy wszystko ok. Po chwili oddałam się w ramiona Morfeusza. Śnił mi się Ciel, gdy był jeszcze dzieckiem, jak się razem bawiliśmy, po chwili nastała ciemność i zobaczyłam płonący dom, chciałam tam iść i uratować Ciela, lecz rodzice zabrali mnie i zawieźli do lasu mówiąc że będę bezpirczna. W tej chwili obudził mnie Kris, mówiąc że płakałam. Byliśmy już przed moją rezydencją, więc chciałam wstać, lecz Kris był szybszy. Wziął mnie na "pannę młodą" i usadził mnie dopiero w jadalni, przy stole. Na obiad zrobił pierogi nadziewane truskawkami (mniam), lecz potem powiedział iż to obiado-kolacja. Teraz szłam za nim, a on wpuścił  mnie do pokoju i poszedł do łazienki nalać mi wody, gdy wreszcie mnie zawołał w łazience poczułam piękny zapach malin.

-Co tu tak ładnie pachnie?

-Pani płyn do kompieli, a teraz czy mogę zaczynać.

Kiwnełam głowom na tak i zaczeła się moja co wieczorna rutyna. Gdy leżałam już w łóżku nie chciało mi się spać, więc na wszelki wypadek leżałam i nasłuchiwałam kroków Krisa, lub kogoś innego ze służby. Wstałam i usiadłam na parapecie, zapatrzałam się do tego stopnia, że usnełam opierając głowę o szybę.
                              C.D.N
Mam nadzieje że rozdział wam się spodobał. Licze na jakiś komentarz odnośnie książki. Miłego dnia/wieczoru/nocy.

Znajdz mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz