Rozdział 35: Szczęśliwego dnia śmierci

386 40 4
                                    

,,W pewnym momencie trzeba przestać uciekać, odwrócić się i stawić czoło tym, którzy pragną twojej śmierci. Najtrudniej jest znaleźć w sobie odwagę.'' - Suzanne Collins ,,W pierścieniu Ognia''

Młody Loki stał na przeciwko młodej brunetki. Bardzo trwałe zaklęcie odmładzające utkwiło mu w pamięci. Norny często go używały, jeszcze gdy uczyły go magii i jej podstaw. W odpowiednim momencie przypomniał sobie odpowiedni dzień.

- Siła mięśni to nie wszystko. - powiedziała Norna przepowiadająca przyszłość, krążąc powoli wokół nastolatka z zawiązanymi oczami i gotowego do walki. - Ty musisz polegać na magii, bo do tego właśnie zostałeś stworzony.

Brunet przytaknął, poprawiając swoją pozycję obronną.

- Musisz jednak pamiętać bardzo ważną rzecz. - odezwała się Norna widząca teraźniejszość. W tym momencie wykonawszy ruch ręką, ,,przyciągnęła" do siebie moc Lokiego. - Z całą pewnością będzie taki dzień kiedy nie będziesz mógł polegać na swojej magii.

- Walcz. - rozkazała trzecia Norna.

- Kiedy nie mam czym.- jęknął brunet, próbując wykrzesać z siebie choć iskrę swojej magii. Na marne.

- Magii nie ma tu. - zaskrzeczała Norna przewidująca przyszłość uderzyła go łaską w głowę. - Tylko tutaj. - po zakończeniu zdania dźgnęła go nią w pierś, tam gdzie było serce.

***

Przed Lokim pojawiła się błękitno-zielona, iskrząca od magii tarcza. Brunet otworzył oczy, posyłając swojemu przeciwnikowi szatański uśmiech. Darenowi za to zrzedła mina na widok osłony. Jego zaklęcia, choć były silne, nie przebijały się przez tę barierę. Spróbował jeszcze raz. Kolejny i jeszcze kolejny. Znów i za następnym razem już nie dał wiary, w to co się działo. Wściekły skumulował w obu dłoniach i zaawansował młodego Jotuna najsilniejszym promieniem swojej mocy. Energia uderzyła w tarczę, a zielonooki wydał z siebie śmiech pełen radości i triumfu jednocześnie. Powoli z drobną trudnością, zaczął się podnosi. Wpierw wystawił jedno kolano przed siebie, wciąż klęcząc na drugim. Chwilę później ciągle trzymając przed sobą obiema rękami swoją tarczę, wstał na równe nogi, zmuszając się do utrzymania równowagi.

- Ja jeszcze nie skończyłem!  - krzyknął brunet z wyraźnym entuzjazmem.

Jeszcze raz przypomniał sobie słowa Norn i wykonując z trudem krok w przód.

- Nie dasz mi rady! - rzucił Łowca. - Jesteś za słaby!

***

Norna przepowiadająca przyszłość wyciągnęła z misy, po brzegi wypełnioną złotą wodą, czarno-zielony włos. Z ukrytym smutkiem wpatrywała się w niego wraz z pozostałymi dwoma siostrami.

- Dobry był z niego chłopak. - zaskrzeczała widząca przeszłość, a siostry jej przytaknęły.

Norna przeszłości mocno naprężyła włos.

***

Na zielonej tarczy pojawiły się pęknięcia. Loki upadł na jedno kolano, gdy promień zielonej energii powlekany czerwonymi iskrami zaczął się do niego zbliżać. Czerwone iskry strzelały na wszystkie strony.

***

Przyłożyła ostrza nożyczek do środka włosa, wahając się chwilę.

- Szczęśliwego Dnia Śmierci, Loki.

Kończąc te słowa, przecięła włos, a gdzieś z oddali doszedł do nich, najpierw huk eksplozji, a na końcu wrzask bólu. W tym samym momencie księżyc odsłonił słońce. Jego promienie zalały Asgard niczym przypływ plażę i oślepiło swoim blaskiem wszystkich.

453 SŁOW

Czarownik z Żelaznego LasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz