Rozdział 28: To już koniec

439 42 6
                                    

,,Człowiek, gdy ma wybór, wybiera zwykle dobro. Zło wybiera wtedy, gdy wydaje mu się, że nie ma wyboru.'' - Andrzej Majewski

- Nie możesz się poddać! - krzyknął zbulwersowany Thor, próbując przemówić Lokiemu do rozsądku. - Nie teraz!

- Ty się poddałeś, więc zajmij się sobą! - wykrzyknął brunet, po czym odwrócił się od niego.

Thor stał przez chwilę, po czym mruknął nos niezrozumiałego pod nosem i zrezygnowany odszedł od bruneta. Frigga westchnęła tylko zmartwiona. Bała się myśleć co Daren teraz szykuje i nie było osoby czy istoty takiej, która by go pokonała. Wierzyła jednak, że ktoś taki istnieje. Nadzieja umiera ostatnia.- pomyślałam, przyglądając się raz swojemu synowi, a raz jego przyjacielowi.

***

Daren wkroczył pewnym krokiem do sali tronowej, wypuszczając tym samym do środka chłodny wiatr. Odyn wstał z tronu i szybkim krokiem podszedł do Łowcy, pytając:

- Co się stało przyjacielu?

- Nic. - odparł mężczyzna z szyderczy uśmiechem. - Nie jesteś mi już potrzebny.

Z początku król zmarszczył brwi w niezrozumieniu. Po wypowiedzeniu swoich słów, Daren wyciągnął ku niemu rękę, a w niej pojawiło się granatowe światło. Król nie cofnął się nawet o krok. Stał nieruchomo, jakby zmieniony w kamienny posąg. Wyleciało z niego coś na wzór aury lub energii, a po chwili się otrząsnął. Przez chwilę rozglądał się po pomieszczeniu, aby zaraz potem skupić swój wzrok na złowieszczo uśmiechającym się Łowcy.

- Ty... ty zdrajco! - wykrzyknął nagle. - Gdzie mój syn i żona?!

- Spokojnie nic im nie zrobiłem, ale możesz spokojnie do nich dołączyć!

Cisnął czerwoną kulą w podłogę tuż pod stopami Wszechojca. Podłoże się momentalnie zapadło, a król zleciał na niższe piętro. Jednak z pomocą magii Daren sprawił, że to i pozostałe piętra starzec pokonał jedynie uderzając o nie twarzą, by na końcu wpaść do białego pomieszczenia. Tymczasem sufit magicznie się zrósł, nie pozostawiając po dziurze ani jednej małej ryski.

- Zapłacisz za to! - ryknął Odyn na całe gardło.

***

Łowca zaśmiał się triumfalnie. Schylił się i podniósł z ziemi włócznię obalonego przed chwila króla.

- Od tej chwili to ja jestem panem dziewięciu światów!

W jednej chwili nad Asgardem zebrały się czarne chmury, a w pałacu zgasły wszystkie pochodnie i świece. Po korytarzu pobiegło wilcze wycie i krzyki pełne strachu.

***

Światła w celach nagle zgasły, a złote bariery przypominały teraz czarny kryształ. Zapanowała cisza na korytarzu więziennym. Przy tej ciszy nawet odgłosy kroków zdawały się być hałasem. Z drugiej strony przezroczystej osłony stanął jeden z Łowców. Bariera rozstąpiła się przed nim a on wszedł do środka.

- Daren chce czegoś od ciebie.- zwrócił się do Lokiego.

Chłopak wstał ze swojego miejsca pod ścianą i podszedł do mężczyzny. Ten założył mu kajdany, które mało delikatnie wbiły się w skórę bruneta, który syknął z bólu. Kiedy wyszli, wrota do wolności się zamknęły.

***

Weszli do sali tronowej. Loki powiódł wzrokiem do tronu i ku swojemu zaskoczeniu nie siedział na nim Odyn, a Daren. Łowca, który go prowadził, pchnięciem zmusił do klęknięcia przed nowym władcą, po czym wyszedł.

Król wstał i powoli z szyderczym uśmiechem podszedł do zielonookiego. Ten nie podniósł na niego nawet wzroku. Niespodziewanie w dłoni mężczyzny pojawił się sztylet z czarną rękojeścią.

- Jakie to uczucie? - spytał Łowca, ale kontynuował swoją wypowiedź.- Jakie to uczucie stracić nadzieje?

Odpowiedziała mu cisza. Loki milczał cały czas kiedy Daren do niego mówił. Pod koniec dowódca watahy uklęknął przed nim, mocno złapał go za włosy i jeszcze mocniej pociągnął ją do tyłu, po czym przyłożył srebrne ostrze do szyi czarownika. On nawet nie wydał z siebie ani jednego zająknięcia.

- Zanim odbiorę ci moc chce żebyś wiedział co zamierzam zrobić. - koniec noża trochę mocniej przycisnął do krtani maga.- Otóż. Jak się pewnie domyślasz, zamierzam podbić dziewięć światów, aby ich mieszkańcy wiedzieli, kim jestem i że opór będzie surowo karany. Wcześniej jednak udam się do Norn i odbiorę im ich kulę, która gromadzi w sobie więcej dzikiej magii. Później odnajdę twoich przyjaciół, przywrócę im ludzka postać - w cokolwiek się zmienili - i będę zabijał ich powoli i bardzo boleśnie. - każde zakończone zdanie skutkowało pociągnięciem ostrza w dół. - Teraz jednak odbiorę ci moc, tak jak Thorowi i Fridze.

- Czemu nie zrobiłeś tego wcześniej? - wychrypiał Loki.

- Ponieważ myślałem, że będziesz większym wyzwaniem. - wyznał z dumą.

Jednym cięciem w dół rozciął młodemu koszulę, a przynajmniej łach, który kiedyś nią był. Z radością patrzył jak krew ścieka po klatce piersiowej rywala, po czym odszedł od niego kawałek i wyciągnął ku niemu rękę tak jak w przypadku Odyna.

Tym razem jednak jakaś siła uniosła Lokiego metr nad ziemią. Poczuł nagle ból. Czuł jak magia go opuszcza. Trwało to znacznie dłużej niż zazwyczaj ci bardzo zdziwiło i zadowoliło króla. Kiedy już żadna iskra nie wypływała z niego, Daren ruchem ręki opuścił go na ziemię. Spojrzał na swoje dłonie, otoczone przez silną, zieloną aurę.

- To już koniec, Loki. Nadeszły nowe czasy.

789 SŁÓW

Wybaczcie, że tak długo, ale telefon nie chciał ze mną za bardzo współpracować. Kusi mnie, aby zakończyć te książkę zwycięstwem Darena i śmiercią Lokiego. Kusi mnie. Cholera.


Czarownik z Żelaznego LasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz