Rozdział 30: Druga szansa

424 41 2
                                    

,,Głupio jest nie mieć nadziei.'' - Ernest Hemingway ,,Stary człowiek i morze''

Sznur boleśnie zacisnął się na jego szyi, gdy Daren kopnął stołek, a on stracił grunt pod nogami. W tym samym jednak momencie krępujące go kajdany pękły, przemienione w lód, a lina nagle pękła. W belkę obok wbiła się strzała z błękitnymi piórami. Loki upadł na ziemię z głośnym łoskotem, a zaskoczony całą tą sytuacją Łowca wpierw wbił w niego zdziwiony wzrok, a chwilę potem przeniósł wzrok na kierunek, z którego została wypuszczona strzała.

Wrota pałacu się otworzyły, a próg przekroczyli Thor, Frigga i Odyn. Tłum podniósł radosny krzyk na widok króla. Loki także nie krył swojej radości.

- Jako król Asgardu odwołuje wyrok śmierci dla oskarżonego. - oznajmił Odyn, schodząc po schodach. - Natomiast ciebie i twoich ludzi Darenie skazuję na dożywotni pobyt w więzieniu za zbrodnie, których chciałeś i się dopuściłeś. Straż.

- Chcę tylko chronić Asgard przed tym... tym... potworem! - wykrzyknął brunet, wskazując palcem na podnoszącego się zielonookiego. - Nie powinien w ogóle istnieć! Nie powinno w ogóle go tu być!

- Każdy ma swoje miejsce we wszechświecie, a jego miejsce jest tutaj. W Asgardzie. - odparła Frigga, siląc się na spokój.

Darenem targały emocje. Gdyby był bazyliszkiem najpewniej jego wzrok zmieniłby teraz wszystkich w kamienne posągi. Loki wykorzystał chwilę, kiedy przywódca Łowców nie patrzył na niego i powoli zaszedł go od tyłu. Jednak gdy tylko chwycił go za ręce, ten zmienił się w czarny dym. Natychmiast brunet się wycofał, dołączając do rodziny królewskiej.

Z dymu po chwili wyszedł wielki wilk o czarnej sierści i krwistoczerwonych ślepiach. Z wypełnionego kłami pyska, kapela ślina. Zwierzę zawarczało groźnie, powoli zeszło po schodkach, kierując się ku Lokiemu. Stanął jednak niecałe trzy metry przed nim.

- Zamierzałem zrobić to jutro, ale sam mnie do tego zmuszasz synu Laufey'a. - warknął wilczur.

Niestety Loki doskonale wiedział o co mu chodzi. Pamiętał, jak zanim wtrącono go do lochu, Daren mówił mu o swoim planie. Dziś z resztą zrobił to samo, ale przedstawił mu inne szczegóły. Chodziło mu właśnie o kulę Norn. Nie mógł dopuścić, aby Łowcy ją dostali.

Wilk zawył głośno, po czym odwrócił się i przeskoczywszy nad szubienicą, ile sił w łapach pognał ku wyjściu z dziedzińca. Ci Łowcy, którzy zostali, szybko spojrzeli się na Lokiego i rodzinę królewską, a chwilę potem na uciekającego w popłochu przywódcę. Oni również przemienili się w wilki i ruszyli za nim. Wrota do miasta jednak się zamknęły, a ci którzy uciekli, dołączyli do Darena w Żelaznym Lesie.

Tłum poddanych rozstąpił się, gdy Loki przechodził. Chłopak stanął przed wilczurami. Był świadomy tego, że ryzykuje. Praktycznie rzecz biorąc nie wiedział za bardzo, co chce zrobić. Przełknął nerwowo ślinę i zatrzymał się nie całe dwa metry przed Łowcami.

- Czemu z nim trzymacie? - spytał obojętnie.

Z szeregu wystąpił wilk o jasnoszarym futrze. Wrócił do ludzkiej postaci. Miał jasnobrązowe włosy i twarz pokrytą bliznami.

- Obiecał nam władzę. - odparł. - Mieliśmy rządzić wszyscy razem.

- Doskonale wiesz, że nigdy tak nie będzie. - odparł brunet.- Daren będzie rządził sam jeśli zdobędzie kulę. Odbierze wam wasze moce, prawie bez mrugnięcia okiem.

- Łżesz! - ryknął i chciał się rzucić na chłopaka, ale pozostali go powstrzymali.

- On ma rację. - wtrącił młody blondyn, chyba najmłodszy. - Opętała was rządza władzy. Nie widzieliście, że Daren nas wykorzystuje. Robił to wszystko po to, aby później zostawić nas na lodzie i samemu rządzić Asgardem.

551 SŁÓW

Skończyłam. Pływałam dziś na czas mi wynosi on 50,3 sekund na chyba 30 metrów. Niestety dostałam się do grupy rezerwowej. Szkoda.

Czarownik z Żelaznego LasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz