ZAGINIONA POŁOWA CIAŁA

416 11 0
                                    

Pobudka nie należała do łatwych, z natury byłam śpiochem, a ilość przespanych godzin, nie satysfakcjonowała mnie tej nocy. Nie chętnie wyszłam z łóżka, ruszając w stronę łazienki. Po wykonaniu takich czynności jak umycie zębów oraz makijaż. Nastał czas na ubranie się, założyłam czarne jeansy oraz koszulkę z krótkim rękawkiem. Rozczesałam włosy i od razu zeszłam na dół. Stiles czekał już na mnie zniecierpliwiony, w pośpiechu założyłam kurtkę i buty. Po czym weszliśmy do Jeepa, ruszając w kierunku szkoły.

•••

Cały dzień mijał monotonnie, jedynie dowiedzieliśmy się o łowcach. Z opowieści Scotta okazał się jednym z nich, ojciec Allison który strzelał wczoraj do niego z kurzy. Korzystne było to że Argent go nie rozpoznał.

Stwierdziłam że nie pójdę oglądać treningu chłopaków, wzięłam kurtkę z szafki i wyszłam ze szkoły. Zmierzając na randkę z matematyką.

Po powrocie Stilesa, zostałam oblana falą informacji. Ominęło mnie zwichnięcie barku Jacksonowi przez Scotta. Nie współczułam mu, ale to nie znaczy że go nie lubię. Da się z nim dogadać gdy nie zachowuje się jak arogancki dupek.

Późnym popołudniem ubrałam bluzę Stilesa którą podwędziłam mu z szafy, kurtkę i krzyknęłam krótkie "wychodzę".

Zaczęłam iść w stronę cmentarza, nie rzadko tam bywałam, przychodziłam do mamy raz w tygodniu, by zaświecić znicz lub podlać kwiaty.

Nasza mama zmarła gdy mieliśmy około 10 lat, na demencję płata czołowego. Pamiętam ją jako kochaną kobietę lecz przez chorobę zmieniła się do poznania.

Po śmierci mamy, wychowywał nas ojciec, miał ciężko bo dwójka bliźniaków doprowadzała go do wcześniej siwizny.

Gdy przekroczyłam próg domu, porozmawiałam chwilę z tatą siedzącym w salonie i zwinęłam się do pokoju by spakować się na jutrzejszy dzień.

•••

Obudziłam się wcześnie jak na mnie. Kręciłam się na łóżku z zamiarem paru minutowej drzemki. Wymarzony sen nie nadchodził więc wstałam, wędrując do szafy. Wybrałam czarną, zwiewną sukienkę na ramiążkach i rozpuściłam włosy. Poszłam do kuchni z zamiarem zrobienia szybkiego śniadania.

W między czasie do pomieszczenia w kroczył Stiles. Rzucił szybkim przywitaniem, biorąc owoc z koszyka. Włożyłam miskę do zlewu i poszłam ubrać buty.

Zegarek wskazywał 7:46 a lekcje zaczynaliśmy o 8, więc zarzuciłam skórzaną kurtkę na ramiona.

-Stiles rusz dupę, idę do auta. Zabrałam plecak i kluczyki od wozu.

Po chwili siedziałam już za kierownicą, wyjeżdżając z posesji. Chwilę później z domu wyszedł brunet.

•••

Zmierzyłam w kierunku swojej szafki gdy zostałam szarpnięta za łokieć.

-Ała, Stiles, do cholery, co ty robisz? Zapytałam zdezorientowana, próbując wyszarpać się z uścisku.

-Patrz. Puścił mnie, wskazując na naszego tatę i dyrektora.

-O czym rozmawiają? Spytałam, obracając się do tyłu. Chłopaka nie było.

Nie minęła chwila a Stiles ciągnął Scotta w identyczny sposób.

-O czym mówią? Stiles, wskazał na mężczyzn.

Stilinska Teen WolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz