Była już godzina osiemnasta. Jadłam obiad w kuchni gdy do pomieszczenia wbiegł Stiles.
-Jade do Scotta bo ma sprawę, powiedział że dobrze by było gdybyś ty też pojechała. Stanął kręcąc kluczami od auta na palcu. W pośpiechu odłożyłam talerz do zlewu, wiążąc włosy w koka. Wyminęłam w przejściu Stilesa, kierując się do przed pokoju by założyć bluzę i buty. Spojrzałam na brata który już był gotowy.
- Możemy iść.
W aucie puściliśmy radio, zmierzając w kierunku domu Scotta. Gdy odebraliśmy chłopaka, zaczęliśmy zmierzać w kierunku szkoły tak jak chciał. W aucie opowiedział nam całą sytuację, oznajmiając swój plan.
Wyszliśmy z Jeppa stając przed budynkiem.
-To koszmarny pomysł. Powiedziałam spoglądając na Scotta.
-Wiem. Przytaknął zapinając kurtke.
-Nadal chcesz to zrobić? Stiles otworzył bagażnik.
-A mam wybór? Zapytał. -Pomóż nam wejść do środka. Skierował słowa do Stilesa, gdy koło nas zaparkowało czarne auto.
-Przyjechał. Oznajmił Scott, na co Stiles się skrzywił. Stanęłam obok McCalla który rozglądał sie po aucie.
-Gdzie mój szef? Spytał Dereka.
-Z tyłu. Na tylnym siedzeniu leżał czarno skóry weterynarz. Związany i nieprzytomny.
-Wygodnie mu. Stwierdził ironicznie Stiles, na co prychłam. Obserwowałam Scotta który podążał w kierunku schodów.
-Co robicie? Spytał Derek, opierając się o maskę auta.
-Mówiłeś że coś mnie łączy z alfą, sprawdzimy to. Ale ty tu zostań lepiej, w razie czego jakby alfa się pojawił, Derek się tym zajmie. Stwierdził Scott, drugą część zdania kierując do mnie.
-A ja się na to zgodziłem? On może być gorszy od Alfy. Prychnął Stiles, na co Scott popatrzył na niego wymownie.
Skinęłam głowa, stając obok Hale. Po chwili z głośników szkolnych rozbrzmiał dźwięk ryczącego kota.
-No bez jaj. Jęknął zrezygnowany, na co ja wybuchłam głośnym śmiechem.
Po chwili rozbił sie w powietrzu kolejne zawycie tym razem głośniejsze i groźniejsze. Aż postawiło mnie to do pionu. Derek napiął się wściekły.
-Zabije was, słyszał to z pewnością cały stan. Warknął.
-Przepraszam, nie wiedziałem że wyjdzie tak głośno. Jęknął Scott.
-Byłeś wspaniały. Skomentował Stiles z zadowoleniem.
-Stul pysk. Sapnął Derek. Zaśmiałam się pod nosem z miny brata.
-Nie bądź zgredem. Odgryzł się Stiles.
-Co z nim zrobiłeś? Zapytał Scott w sprawie szefa. Derek obejrzał sie w strone auta. Gdzie drzwi były otwarte a po mężczyźnie ani śladu.
-Z kim? Nic nie zrobiłem. Hale obrócił sie w nasza stronę zdziwiony, sekundę później z jego ust wypływała stróżka krwi. Jego ciało było parę metrów nad ziemią. Sparaliżowało mnie kompletnie, w głowie miałam tylko czerwone oczy alfy.
CZYTASZ
Stilinska Teen Wolf
FanfictionByła sarkastyczna lecz nad wymiar kochana Chamska lecz wierna Przebiegła lecz oddana TAKA BYŁA DAMSKA KOPIA STILESA