Chłopak założył maskę, kaptur oraz schował ręce do kieszeni, poprawiając przed tym pasek od mojej torby. Zrobiłam to samo oprócz... Maski. Bo jej nie posiadam.
No upsik.
No torby też nie mam, zabrał mi.
- To co? - odwrócił się w moją stronę. Ledwo co jego oczy widziałam! - Idziemy na seans?
- Tak! - odpowiedziałam cicho, a zarazem entuzjastycznie.
No i wyszliśmy z budynku. To było wręcz z przytupem. Prędziutko zaczęliśmy iść po ulicach, aż ledwo za nim nadąrzałam! W końcu go złapałam za rękaw, gdy na ulicy pojawiało się coraz więcej ludzi. Zrobiłam to równie automatycznie, jak i po dwóch sekundach zapłonu moich szarych komórek go puściłam. Spojrzał wtedy na mnie zdezorientowany. Chyba pomyślał, że coś od niego chcę. Pokiwałam głową przecząco, abyśmy mogli iść dalej i nie musieli się martwić o rozpoznanie jego wizerunku. On przytaknął, ale...
Aaa, złapał mnie za rękę i wręcz mnie ciągnie!
I tak szpanu szliśmy dalej. On totalnie zakryty i z moją torbą treningową, a ja w kapturze, czując ciepło w sercu, jak i na policzkach... Widziałam go codziennie i rozmawialiśmy tylko dwa razy. Gdy zaproponował mi pomoc pierwszego dnia i jak spytał po tysięcznym bieganiu do teledysku (co było wczoraj), czy chcę wody.
W sumie... Trudno to nazwać rozmową.
W każdym razie dotarliśmy po pewnym czasie do kina. Najchętniej bym go teraz spytała, czy na pewno możemy tu być. Jednak wydawał się zbyt skupiony na szukaniu czegoś konkretnego. W końcu podeszliśmy do jakiegoś kąta i oparł się o ścianę. Gdy się zorientował, że nadal mnie trzyma za rękę, puścił ją, spojrzał na swoje ciężkie buty i zaczął ta sama ręką gładzić sobie kark.
- Zaczekasz momencik? - nadal nie odrywał wzroku od butów. - Muszę zadzwonić...
- Nie na problemu. - uśmiechnęłam się lekko, jak i zarazem nieśmiało.
Chłopak wyjął telefon, wybrał numer i przyłożył telefon do ucha. Ja w tym czasie sama się oparłam o drugą ścianę i patrzyłam na ludzi dookoła. Jednak szybko też spuściłam wzrok, bojąc się, że mogę w ten sposób zwrócić na nas uwagę. Z reguły człowiek czuje, gdy ktoś mu się przygląda. Na szczęście nie jest tutaj, jak w Polsce, że jakieś ciekawe nastolatki poszukujące tematu do plotek, przypatrują się każdej osobie dookoła. Jednak wolę nie ryzykować. Może się to skończyć dla nas źle.
- Dalia? - odwróciłam od razu wzrok na Felixa. - Chodź. Mamy wynajętą salę.
Pokiwałam głową i czekałam, aż chłopak zacznie mnie prowadzić w odpowiednim kierunku. Jednak tak się nie stało. Chłopak wystawił do mnie rękę w geście zaproszenia mnie do pójścia dalej razem z nim... Za rękę...
Złapałam jego dłoń, a chłopak zaczął nie ciągnąc do jednej z bramek, gdzie na nasze szczęście nie kręcili się ludzie. Pokazał coś w telefonie, a kobieta stojąca tam dokładnie sprawdziła co i jak. Domyśliłam się, że to bilety, tyle że w wersji elektronicznej.
No... Jak na pociąg, nie?
I weszliśmy, zajęliśmy swoje miejsca na pustej sali. Chłopak zdjął kaptur i maskę. Ucieszyłam się wtedy, bo w końcu widzę jego twarz, a nie jedynie oczy spowite mrokiem przez materiał na jego głowie. Założyliśmy już okulary 3D, które dostaliśmy przed wejściem.
- Położę twoja torbę na krześle obok siebie, okej? - spytał nagle.
A, bo on do tego czasu przecież moją torbę nosił! Zapomniałam!
- T-tak tak, jasne! - pokiwałam energicznie głową i zapadłam się w fotel kinowy, patrząc na jeszcze pusty ekran.
Wtopa...
W sumie siedzę z gwiazdą w kinie...
- A właściwie to co będziemy oglądać? - zagaiłam po chwili ciszy.
- Zobaczysz. - powiedział swoim niskim głosem, poruszając brwiami znacząco.
- Okej, ja się już boję. - pomyślałam na głos.
- Spokojnie - położył dłoń na moich włosach. - Chyba nie na czego się bać. - i zaczął mi je czochrać.
Ze skwaszoną miną, zaczęłam próby obrony, ale niestety niewypał. Jedyne co, to uderzyłam się w łokieć o twardą część krzesła. Więc jęknęłam cicho, skulając się, jak jakiś żółw chcący się schować w skorupę. Tyle, że ja byłam czerwona i nie miałam takiego fajnego podręcznego domku.
- Oł, to musiało boleć... - powiedział rozbawiony Felix, zakładając okulary na głowę.
Przynajmniej przestał łaskotać.
Korzystając z okazji, że światła się wyłączają i zrobiłam fochniętą minę, kierując wzrok na ekran, gdzie zaczęły pojawiać się ruchliwe, denerwujące filmiki w postaci reklam. Starałam się na nich skupić, ale cały czas korciło mnie, aby spojrzeć w stronę mojego towarzysza. No i w końcu poddałam się pokusie. Spojrzałam na niego...
I szybko uciekłam. Bo on sam wbiłam mi swoje paczałki w twarz. To nie było normalne spojrzenie. Uważnie mi się przyglądał, próbując odczytać, co ja czuję. A może też szuka rozwiązania tego problemu?
Znowu jednak na niego spojrzałam, zdobywając się na odwagę. Cieszyłam się, że jest ciemno. Moja odwaga cierpi najbardziej na palących polikach.
Zaszalejemy.
- Nadal mnie boli przez ciebie łokieć. - odparłam.
~Felix's pov.~
Gdy coś powiedziała, wybudziłem się jakby z transu. Chyba za mocno myślałem, co zrobić, żeby dziewczyna nie była na mnie zła. Ale teraz jest większy problem...
Nie wiem co powiedziała.
Podniosłem brwi, marszcząc czoło, a ta pokazała łokieć, w który wcześniej się uderzyła o boczną część krzesła.
Chyba powiedziała, że ją nadal tam boli... Albo zgaduję.
- Podmuchaj za karę. - odparła, robiąc kaczy dziubek.
Otworzyłem lekko usta, bo chciałem coś powiedzieć... Ale co? Poczułem się dziwnie, ale stwierdziłem, że rzeczywiście to, że ją boli to moja wina. Ująłem więc delikatnie jej rękę i podmuchałem miejsce, które było zaczerwienione. Widać to było, nawet wśród otaczającej nas ciemności.
- Lepiej? - spytałem po chwili, zaprzestając czynności.
- Tak - odparła z szerokim uśmiechem, zabierając rękę. - Dziękuję, teraz mogę wybaczyć.
Odwzajemniłem uśmiech i zaczęliśmy dalej oglądać film w swoich okularach.
~Dalia's pov.~
Tyle, że coś mi nie pasowało... Spojrzałam znowu na Felixa.
On ma okulary do góry nogami...
Spojrzał na mnie, po czym zaczął sam się śmiać z tego, co zrobił.
Niby znamy się nie od dawna i zamieniliśmy parę prostych słów... A dzisiejszy dzień świadczy o czymś innym.
Ciekawe, co będzie po filmie...
I nadal nie wiem jaki to film!
CZYTASZ
Ostatni płatek kwiatu || Felix SK
FanfictionWystarczyło jedno spojrzenie. Jakby powiew wiatru, który strącił drobne płatki kwiatów w jej ogrodzie, musnęli się na odległość silnymi uczuciami, nie wiadomo skąd wziętymi. Kto powinien zacząć pierwsze słowa? On czy ona? Trudne pytanie, skoro ich o...