5. A no miło

184 16 29
                                    

- Yah! Cholera...

- Language! - zawołałam na jego nieprzyzwoite słowa, gdy ten się potknął o własne nogi.

No i byliśmy po oglądaniu Marvelowskiego filmu. Ci, co oglądali, na pewno już to załapali po poprzednim, któtkim dialogu.

- Bawisz się w Kapitana? - spojrzał na mnie z uśmiechem, krzyżując ręce.

- Stark, weź wyluzuj. Ja JESTEM Kapitanem. - odwzajemniłam uśmiech.

Niestety już nie mogłam zobaczyć jego buźki, bo znowu musiał założyć kaptur i maseczkę. To tak... Wracamy do realiów. Też założyłam swój kaptur na głowę i gdy już byliśmy gotowi, wyszliśmy z kina i szliśmy ramię w ramię po ulicach stolicy. Bez słowa.

Co jakiś czas zerkałam na Felixa, który był wyraźnie skupiony na drodze i tym, aby nie ujawnić swojego wizerunku.

Ugh... Będę musiała chyba zadbać też o swoje jakieś zabezpieczenia, bo inaczej dziwne plotki powstaną. No chyba, że więcej się z Felixem i innymi nie spotkam, w końcu dzisiaj tak naprawdę zwolnili mnie z pracy, co nie?

I tak się zamyśliłam, że na tym się zatapianie w słowach tkwiących w mojej głowie skończyły i potknęłam się o własne nogi. Na szczęście Felix złapał mnie szybko...

... W pasie.

- Wszystko gra? - usłyszałam, na co szybko się wyprostowałam.

- T-tak tak, zamyśliłam się tylko... - wytrzepałam się z niewidzialnego kurzu, uśmiechnęłam się i szybko zaczęłam iść dalej.

- Nawet nie wiesz gdzie idziemy, a mnie wyprzedzasz. - odparł rozbawiony.

- Wydaje ci się. - odpowiedziałam krótko.

- Kapitanie, proszę o zachowanie profesji i zaufaniu swojemu przyjacielowi.

Zaśmiałam się w głos, słysząc ponowne nawiązanie do serii "Avengers'ów". To było przeurocze. I mniejsza, że moja postać nie pasuje do mnie samej, a u niego jest podobnie. Ważne, że mamy z czego się śmiać i jak tworzyć wspomnienia...

... Prawda?

- To zapraszam teraz tutaj. - otworzył mi nagle drzwi do jakiegoś pomieszczenia. Weszłam więc powoli schodkami do środka. A samo wnętrze było w dosyć przytulnym, a zarazem słodkim stylu. Okazało się, że to cukiernia.

No bo... Same słodycze. Więc chyba mogę dobrze myśleć.

- Mamy zarezerwowany stolik, wiesz?

Usłyszałam to przy moim uchu, czując jego ciepły oddech na skórze. Aż ciarki mnie przeszły i nie umiałam się nawet odwrócić w jego stronę.

- S-serio? - spytałam, bawiąc się materiałem mojej koszulki.

No szlag, jestem w takim miejscu... A ten mi mówi, że spokojnie mogę łazić spocona w ciuchach po treningu?

Yah, czuję stres...

- Nom - pojawił się nagle specjalnie przede mną, więc udawałam, że... Ma interesującą bluzę. A potem, że fajnie trzyma moją torbę. Zajebiście. - I podobno tu są najlepsze... Donuty - cofnął się ode mnie krok i się pochylił w moją stronę. - Wszystko gra?

- T-tak tak. Mówiłeś o donutach. - uniosłam szybko kąciki ust ku górze.

Chłopak podszedł nagle do jednego ze stolików na końcu i pokazał mi ruchem ręki, abym podeszła. Nie byłabym sobą, gdybym go nie posłuchała, więc od razu ruszyłam z miejsca. Tam chłopak odsunął mi krzesło ku mojemu zaskoczeniu i oczywiście zajęłam swoje miejsce przy stoliku.

Ostatni płatek kwiatu || Felix SKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz