Rozdział 7

5 0 0
                                    

Pov. Daniel

Śnił mi się on. Siedziałem z nim na ławce w parku. Jak zwykle patrzył na mnie tym swoim zamyślonym wzrokiem, jednak wydawał się być obecny. Uśmiechnąłem się do niego i przytuliłem. Ten odwzajemnił uścisk i trwaliśmy tak wiecznie.
- Niesforny chłopiec - powiedział swoim cudownym, ciemnym głosem wplatając swoje palce w moje włosy. Spojrzałem w jego ciemne, kasztanowe oczy. Chciałem tak patrzeć w nie, aż do zupełnego obłąkania, gdy nagle obudził mnie z tego cudownego snu Mateusz.
- Wstawaj śpiąca królewno
Stał nade mną już ubrany. Przeciągnąłem się. Tak bardzo chciałem go znowu pocałować, ale postanowiłem nigdy już nie sprawić mu przykrości. Uśmiechnąłem się.
- Dzięki za przenocowanie mnie - lekko przytuliłem go. Ten zakłopotany i lekko rumiany starał się zachowywać normalnie. Był taki cudowny. Czułem jego zapach, był to zmieszany karmel i cytryna. Uśmiechałem się chyba głupio, bo usłyszałem chrząknięcie. Odsunąłem się speszony.
- To ja będę lecieć do domu.. cześć
Wyszedłem w ciszy. Spacerowałem po chodniku. W ogóle mi się nie chciało iść do domu. Ciągle tylko wrzaski i kłótnie, a potem fałszywe uśmiechy i prezenty. Nienawidzę tego. Wszedłem i słyszałem chrapanie. No tak przecież nikt normalny w sobotę nie wstaje o 7. Oprócz Mateusza. Boże on jest taki cudowny. Chyba zakochałem się w nim bez reszty. Usiadłem na kanapie i patrzyłem w sufit myśląc nad wszystkim. Zamknąłem oczy i zacząłem marzyć. Zaręczyny, wspólne mieszkanie, pierwszy raz z nim, może adopcja. Tak bardzo jestem głupi... Przecież on mnie nie kocha... Muszę przestać, bo to się skończy źle.

Pov. Mateusz

Zachowuje się podejrzanie... Ja nie wiem, co o tym wszystkim myśleć. Jest super słodki, uśmiechnięty... Usiadłem na łóżku i schowałem twarz w dłoniach. Powoli oddychałem, bo nie mogłem powstrzymać szybkiego bicia serca. Coś nagle mnie trafiło. Czemu o nim myślę ciągle? Potargałem włosy zdenerwowany. Po chwili przeczesałem je i spojrzałem w lustro. Powinienem pójść na siłownię, bo zaczynam tracić skutki ćwiczeń. Wstałem i ubrałem się stosownie. Pobiegłem do znanej mi siłowni i ćwiczyłem. Niestety ciągle moje myśli zajmował ten dziwny gość. Wiem, że jest gejem. Wiem, że się we mnie podkochuje. Tylko... Nie wiem co ja czuję do niego. Może Tamara miała rację. Przesiedziałem tam dwie godziny i poszedłem do domu. Umyłem się i poszedłem na spacer biorąc ze sobą gitarę, bo czemu nie. Zacząłem sobie grać kilka piosenek, które wpadły mi ostatnio w ucho. Nawet nie zauważyłem kiedy ktoś podszedł do mnie z uśmiechem.
- Lubisz ten park, co? - powiedział szczęśliwy Daniel
- A ty znowu tutaj. - spojrzałem na chłopaka. - Siadaj
Usiadł obok i spojrzał na moją gitarę. Podałem mu ją, ten delikatnie wziął ją i dotknął jednej struny. Zabrzmiała cicho i dźwięcznie. Uśmiechnął się i zagrał akord C-dur. Byłem podekscytowany jego wyczuciem i gracją. Zapatrzony przyglądałem się, jak muska delikatnie kolejne struny tworząc cudowną melodię. Spojrzałem na jego zamyślone oczy, zaciśnięte usta, roztrzepane włosy koloru jasnego karmelu. Przybliżyłem swoją twarz do jego twarzy. On to zauważył i zaczerwienił się. Zdążył odłożyć gitarę, zanim go pocałowałem z potężnym uczuciem.

Coś jest nie tak...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz