Sytuacja się dosyć pokomplikowała, głównie ze względu na Nikolasa i na mnie. Stanęliśmy w kropce, a Felix nie mógł za nas poświadczyć, ponieważ nie uczestniczył w całej tej libacji. Czułem się wypruty z większości emocji, a stres wcale nie pomagał. Ktoś mógł stwierdzić, że uprowadziłem Ninę, przecież byłem ostatnią osobą, z którą ona się widziała. Co więcej? Zniknęła zanim zdążyłem się obudzić. Dlatego sygnały stawały się ambiwalentne, a ja od dobrych kilku godzin traciłem własne zmysły.
Bjoereng zastanawiał się nad tym, jak ukryć fakt narkotyków, które Emily wraz z Niną przetransportowały prosto do klubu. O Josefa nawet nie pytaliśmy. On nie pamiętał niczego, zresztą zawsze tak było. Dlatego teraz, moje pieprzone sumienie zaczęło domagać się prawdy. Mogłem być złym człowiekiem, a przynajmniej za takiego się uważałem. Nie potrafiłem się opanować od pewnych rzeczy, ale nawet tego nie ukrywałem. Może po prostu czułem się przytłoczony, zupełnie, jak dziś. Dopóki nie zamierzano nas przesłuchać, miałem czas, aby wymyślić naprędce jakiegoś dobre kłamstwo, które byłem w stanie wcisnąć policjantom.
Jednak, pozostawała też druga strona medalu – bałem się, że nakryją mnie na tym. Mimo wszystko chciałem pozostać na wolności, a oni mogli posądzić mnie o pieprzone uprowadzenie. Cała moja przyszłość właśnie stawała pod znakiem zapytania z powodu głupiej Niny Olsen.
– Jeżeli oni połączą fakty i dowiedzą się, że cokolwiek braliśmy to wylecimy na zbity pysk – rzucił Nikolas, siadając na ławce. – Na chuj z nią gdziekolwiek lazłeś, teraz mamy problemy – wypalił sfrustrowany, a ja przez moment zastanawiałem się, czy aby na pewno sobie ze mnie nie żartuje.
Większość tych całych wyjść zawsze okazywała się jego pomysłem. To on prowadził nas w stronę niebezpiecznego kierunku, który aż graniczył z resztkami zdrowego rozsądku. Jasne, sam też nie byłem święty, a owe słowa, które właśnie wypowiedział, uderzyły mnie dosyć mocno. Tylko dlaczego teraz?
– Wcześniej też tak było, idioto – wysyczałem pod nosem. – Wtedy nie miałeś do mnie żadnych zażaleń, myślisz, że prosiłem się o to, żeby zniknęła? Zresztą po co, cokolwiek wciągałeś skoro wiesz, jakie jest ryzyko? A ty? W ogóle się nie odezwiesz? – mówiąc to, wlepiłem swój wzrok w Josefa, który tylko przyglądał się nowemu początkowi kłótni.
Nie wyglądało to dobrze. Robiło się dosyć problematycznie, a żaden z nas nie potrafił nic wymyślić, więc obwinialiśmy siebie nawzajem. Czekałem aż pójdę na komisariat, a moja matka dostanie zawału. Byłem tylko albo aż nastolatkiem, który popełniał masę błędów. A teraz zamierzałem za nie zapłacić.
– To nie musi się tak skończyć – odparł nagle Lunde. – Mój ojciec może za nas potwierdzić, że niczego nie braliśmy i jesteśmy zdrowi na umyśle. – Dokładnie w tym momencie spojrzał na mnie, aby zmniejszyć ilość zawahań. – Na pewno nie wsadzą cię do więzienia, od tego jest cała procedura, Elias.
Może faktycznie panikowałem. Składanie zeznań sprawiało, że zaczynałem czuć mdłości, a moja wyobraźnia imaginowała zbyt dużo niewłaściwych wątków. Trwałem w niekończącym się letargu, który zaburzał jakiekolwiek racjonalne myślenie. Poza tym, może i Josef Lunde mówił mało, rzadko, brał narkotyki i pił, ale potrafił myśleć. Był inteligentny.
– Twój ojciec może nas wszystkich wywalić – zauważyłem, na co ten pokręcił głową.
Zaczynałem czuć na ciele dreszcze. Może po prostu chorowałem, a teraz tkwiłem w jakimś beznadziejnym śnie. I znów problematyzowałem.
– Jak tak dalej będziecie się obijać to nie jedziecie do żadnego Oslo! – ryknął jeden z trenerów, na co wstaliśmy, jak z marszu.
To był koniec narady. Obecnie przesłuchiwano Emily, która mogła wszystko naprawić, jak i zepsuć. Druga opcja wydawała się jednak bardziej prawdopodobna z racji, że brunetka nie grzeszyła inteligencją. Generalnie mózgiem.
CZYTASZ
Prawo Katharsis | ski jumping
Mystery / ThrillerZadośćuczynienie gra ważną rolę w każdym prawie. Nie żyjemy w świętych czasach, toteż nikt nie zwraca uwagi na to, co dobre a co złe. Ludzie żyją chwilą, biegiem, sekundą. Elias Amundsen doskonale o tym wie, kiedy przyjmuje zakład, traci przyjaciela...