Dzień 5

150 17 14
                                    

Gdy obudziłam się następnego dnia, zobaczyłam jakąś postać stojącą obok łóżka. Natychmiast zamknęłam oczy i udawałam, że śpię. Wnioskując po tym jak było na dworze, domyśliłam się, że było koło 1. 

Leżąc tak przez kilka minut, poczułam na policzku dotyk i usłyszałam szept:

-Annabelle~

Zimna dłoń nadal delikatnie dotykała mojego policzka, a ja nadal, kurwa, leżałam, coraz bardziej się bojąc. 

- Wiem, że nie śpisz.-szepnął głos-I tak będziesz moja.

Po tych słowach dłoń zniknęła z mojego policzka, a postać odeszła. 

Otworzyłam oczy i spojrzałam na telefon. 1:25. 

Wstałam szybko z łóżka, przebrałam się i poszłam do kuchni. Mój błąd. Natychmiast wyszłam z pomieszczenia. Zapomniałam, że ten okropny napis i ciało William'a nadal tam są. 

Wróciłam do sypialni. Na miejscu zobaczyłam mój notatnik. Był otworzony. Chwyciłam go i... Zastałam taką wiadomość:

"Baldaŭ estos pli da viktimoj."

-KURWA!!!-krzyknęłam, a reszta się obudziła

Podeszli do mnie i przeczytali napis.

-Co to znaczy?-zapytał Jack

-To z esperanto. Oznacza "Wkrótce będzie więcej ofiar".-odrzekłam

Zapadła długa cisza.

-To... to co robimy?-zapytała Lena

-Nie wiem.-odpowiedziałam

Spojrzałam w kąt sypialni. Stała tam ta sama postać, którą widziałam po obudzeniu się. Patrzyła na nas. Bezproblemowo domyśliłam się, że to demon, który zabił William'a.

-Czego on chce?-szepnęłam sama do siebie

Po kilku minutach stania w bezruchu, reszta poszła się przebrać, a ja powędrowałam do kuchni. Ciało Will'a i napis zniknęły.

-Ej, ludziska, kto posprzątał kuchnię?-spytałam 

Do pomieszczenia weszli moi przyjaciele. Byli zaskoczeni.

-Emm... nikt?-odrzekła Lena

Spojrzałam przed siebie. Coś tu jest nie tak.

-W takim razie, kto, kurwa, posprzątał ciało?-zapytałam

Zapadła długa cisza.

-To może wróćmy do sypialni.-powiedziałam niezręcznie

Reszta pokiwała głowami i wróciliśmy do pomieszczenia.

W sypialni kolejny surprise!

Długopis sam pisał w moim notesie! 

Normalnie, kuźwa, jakieś fatum!

Podeszłam do "nawiedzonego" długopisu i spojrzałam co napisał.

-"Li volas la animon"-odczytałam-"On chce duszy."

Zapadła cisza, którą przerwał mój krzyk:

-NO SZLAG MNIE JASNY TRAFI!!!

Jack podszedł do mnie i otoczył mnie ramieniem. Po kilku minutach uspokoiłam się.

-Wszystko będzie dobrze.-wyszeptał do mojego ucha

Przytuliłam się do niego, a z moich oczu pociekło kilka łez.

-Ja już nie daję rady.-rzekłam półszeptem-Boję się.

-Ciii...-odrzekł chłopak-Już spokojnie. Jestem tu.

7 dni grozy [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz