Gdy obudziłam się następnego dnia, zobaczyłam jakąś postać stojącą obok łóżka. Natychmiast zamknęłam oczy i udawałam, że śpię. Wnioskując po tym jak było na dworze, domyśliłam się, że było koło 1.
Leżąc tak przez kilka minut, poczułam na policzku dotyk i usłyszałam szept:
-Annabelle~
Zimna dłoń nadal delikatnie dotykała mojego policzka, a ja nadal, kurwa, leżałam, coraz bardziej się bojąc.
- Wiem, że nie śpisz.-szepnął głos-I tak będziesz moja.
Po tych słowach dłoń zniknęła z mojego policzka, a postać odeszła.
Otworzyłam oczy i spojrzałam na telefon. 1:25.
Wstałam szybko z łóżka, przebrałam się i poszłam do kuchni. Mój błąd. Natychmiast wyszłam z pomieszczenia. Zapomniałam, że ten okropny napis i ciało William'a nadal tam są.
Wróciłam do sypialni. Na miejscu zobaczyłam mój notatnik. Był otworzony. Chwyciłam go i... Zastałam taką wiadomość:
"Baldaŭ estos pli da viktimoj."
-KURWA!!!-krzyknęłam, a reszta się obudziła
Podeszli do mnie i przeczytali napis.
-Co to znaczy?-zapytał Jack
-To z esperanto. Oznacza "Wkrótce będzie więcej ofiar".-odrzekłam
Zapadła długa cisza.
-To... to co robimy?-zapytała Lena
-Nie wiem.-odpowiedziałam
Spojrzałam w kąt sypialni. Stała tam ta sama postać, którą widziałam po obudzeniu się. Patrzyła na nas. Bezproblemowo domyśliłam się, że to demon, który zabił William'a.
-Czego on chce?-szepnęłam sama do siebie
Po kilku minutach stania w bezruchu, reszta poszła się przebrać, a ja powędrowałam do kuchni. Ciało Will'a i napis zniknęły.
-Ej, ludziska, kto posprzątał kuchnię?-spytałam
Do pomieszczenia weszli moi przyjaciele. Byli zaskoczeni.
-Emm... nikt?-odrzekła Lena
Spojrzałam przed siebie. Coś tu jest nie tak.
-W takim razie, kto, kurwa, posprzątał ciało?-zapytałam
Zapadła długa cisza.
-To może wróćmy do sypialni.-powiedziałam niezręcznie
Reszta pokiwała głowami i wróciliśmy do pomieszczenia.
W sypialni kolejny surprise!
Długopis sam pisał w moim notesie!
Normalnie, kuźwa, jakieś fatum!
Podeszłam do "nawiedzonego" długopisu i spojrzałam co napisał.
-"Li volas la animon"-odczytałam-"On chce duszy."
Zapadła cisza, którą przerwał mój krzyk:
-NO SZLAG MNIE JASNY TRAFI!!!
Jack podszedł do mnie i otoczył mnie ramieniem. Po kilku minutach uspokoiłam się.
-Wszystko będzie dobrze.-wyszeptał do mojego ucha
Przytuliłam się do niego, a z moich oczu pociekło kilka łez.
-Ja już nie daję rady.-rzekłam półszeptem-Boję się.
-Ciii...-odrzekł chłopak-Już spokojnie. Jestem tu.
CZYTASZ
7 dni grozy [ZAKOŃCZONE]
HorrorKiedy grupka nastolatków trafia do nawiedzonego domu, uratować ich może tylko jedno...