Dzień 2

213 20 22
                                    

Obudziły mnie szepty. Ktoś szeptał moje imię do ucha.

Natychmiast się obudziłam. Otworzyłam oczy i co zobaczyłam? 

Wszyscy-oprócz mnie-spali!

Rozejrzałam się po pokoju. Nic. Pomyślałam, że ktoś się włamał, ale kto by chciał się tu włamać? Chyba nikt.

Położyłam delikatnie nogi na podłodze. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Wstałam. Podeszłam do materaca Leny. Spała spokojnie, ale w jej ręce nie widziałam różańca. Rozejrzałam się ponownie. Chłopaki także nie trzymali krzyża. Jack też nie miał w dłoni różańca. 

Nagle przeraziłam się. Na mojej szyi nie było łańcuszka! Nie zdejmowałam go na noc.

Podeszłam do plecaka. Kątem oka zauważyłam na przedpokoju krzyż. Poszłam dalej. W salonie na stole leżał mój łańcuszek. Znowu ruszyłam przed siebie. Uchyliłam drzwi łazienki. W środku był mój różaniec! 

Przez moment wydało mi się, że zauważyłam ruch w salonie. 

"Ech... Popadam w paranoję." pomyślałam i powędrowałam do sypialni. 

Będąc w pomieszczeniu doznałam szoku. 

Na podłodze leżał krzyż, Jack miętolił w ręku jeden różaniec, drugi różaniec leżał na komodzie, a mój łańcuszek znajdował się na szyi Leny!

"Omg! Tu serio straszy!" pomyślałam. 

Natychmiast obudziłam resztę.

Gdy wstali, wytłumaczyłam im wszystko. 

-Wynosimy się stąd. Natychmiast!-rozkazałam 

-Może jeszcze poczekamy kilka dni?-spytał Jack

Miałam ochotę wybuchnąć śmiechem.

-Dobra, ale jeszcze jedna taka akcja i wracamy.-rzekłam

-Ok.-odpowiedział chłopak 

-A i to na twoją odpowiedzialność.-rzuciłam i wyszłam do toalety uprzednio zabierając plecak i zawieszając na szyi łańcuszek 

***

Stałam przed lustrem i patrzyłam na swoje odbicie. 

Wykąpałam się i ubrałam.

Już miałam wychodzić, gdy nagle zobaczyłam na lustrze napis.

-"Widzę każdy wasz ruch"-przeczytałam

-O kur...

Niemal wybiegłam z łazienki. 

***

-Ej, słuchajcie. To się robi coraz bardziej przerażające.-rzekłam i zaczęłam opowiadać 

Opowiedziałam im wszystko. Felix mi uwierzył, William-nie, Lena powiedziała, że mi się wydawało, a Jack stwierdził, że zaczynam świrować. 

"Pff... bardzo śmieszne." pomyślałam. 

-Wynosimy się.-rzekłam-Jack, mówiłeś, że jeszcze jedna taka akcja i wracamy do domu. 

-No tak, ale...-zaczął 

-Nie ma "ale".-powiedziałam 

Nagle w przedpokoju spadło lustro, a uchylone drzwi łazienki zamknęły się z hukiem. 

-I co?-rzekłam-Teraz mi wierzycie? 

Nic nie odpowiedzieli. Nagle okno w sypialni otworzyło się. 

Wszyscy momentalnie pobiegli do drzwi.

-Kurwa, zamknięte!-rzekłam wkurzona szarpiąc klamkę

-Chyba musimy zostać dłużej.-szepnęła wystraszona Lena chowając się za moimi plecami 

***

Wieczorem siedziałam na łóżku i notowałam to co się tu dzieje.

"Dzień 2

Jest coraz gorzej! Boję się! Drzwi są zatrzaśnięte. Nie możemy wyjść. Na początku wątpiłam czy tu straszy. Teraz wiem, że tak jest. Reszta mi uwierzyła."

Nagle zachciało mi się siku. Wyszłam z pomieszczenia i podążyłam do łazienki. Oczywiście zabrałam ze sobą różaniec. Pomimo tego, że miałam na szyi łańcuszek to i tak wolałam go wziąć. 

***

Skorzystałam z toalety i już miałam wychodzić, gdy nagle intuicja kazała mi się odwrócić. 

Zrobiłam to i...

-Aaaaa!-mój krzyk było słychać chyba w sąsiednim mieście 

Chwyciłam różaniec i zaczęłam odmawiać Zdrowaśkę. 

Nagle drzwi toalety otworzyły się. Ujrzałam w nich moich przyjaciół. 

-Co się stało?-zapytała zmartwiona Lena

-Tu...-odwróciłam się tam gdzie ostatnio widziałam ducha, nie było go-Nic.

***

-Powiedz prawdę.-rzekł Jack-Wiemy, że coś się stało.

-Widziałam ducha...-szepnęłam i spuściłam głowę 

Zapadła niezręczna cisza.

-Ja też coś widziałem...-rzekł po chwili Felix spuszczając wzrok na podłogę 

Wszyscy spojrzeliśmy na niego zdziwieni. 

No tak. Teraz już jest pewne-tutaj straszy.

***

Już dawno zapadł mrok i wszyscy spali, ale nie ja. Nie mogłam. 

Tak sobie siedziałam, gdy nagle usłyszałam wołanie. 

-Annabelle!

Odwróciłam się w stronę Jack'a myśląc, że to on. Niestety tak nie było...

-Annabelle!

Coraz bardziej przerażona chwyciłam za różaniec leżący pod poduszką i zaczęłam odmawiać "Ojcze Nasz".

-Annabelle!!!

Kończąc modlitwę poczułam czyjąś zimną rękę dotykającą moje plecy. Wystraszyłam się i krzyknęłam głośno:

-AMEN!

Wtedy wszystko ustało, a moi towarzysze zbudzili się. 

Próbowałam unormować oddech, a wszyscy inni domyślając się co się stało o nic nie pytali.

Gdy już prawie się uspokoiłam, nie panując nad sobą wtuliłam się w tors Jack'a. Chłopak nic nie mówiąc objął mnie ramieniem. 

Wszyscy siedzieliśmy w ciszy. 

Gdy już byłam pewna, że się uspokoiłam odsunęłam się od Jack'a i spojrzałam na resztę. 

Potem jak gdyby nigdy nic położyłam się spać. 

***

Gdy miałam 100% pewność, że wszyscy śpią, wstałam z łóżka i ruszyłam do kuchni. Wzięłam największy nóż jaki tam był oraz powędrowałam do pomieszczenia, z którego przybyłam.

Będąc w sypialni myślałam czy nie zabić się, ale od razu odrzuciłam tę myśl. W końcu nie po to go tu przyniosłam. 

Ułożyłam nóż na komodzie, ostrzem skierowanym w stronę drzwi. 

To był test. Jeśli nóż chociaż trochę się przesunął miałam dzwonić egzorcystę. 

W końcu musiałam sprawdzić czy nie śniłam i czy nie świrowałam. 

Przecież to równie dobrze mógł być sen.

Usiadłam i czekałam. Nic. 

"No cóż. Sprawdzę jutro." pomyślałam i położyłam się spać.

***

-Chcesz się bawić? Nie ma problemu. Ha ha ha!

7 dni grozy [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz