III

1K 112 13
                                    

B e n

Matka nigdy wcześniej nie płakała ze szczęścia. Gdy umierałem - ujrzałem jej twarz oraz łzy, które sprawiały wiele bólu. Wzywała mnie do siebie. Chciała, abym nareszcie odnalazł spokój ducha.

- Niech Moc będzie z tobą. - szeptała Rey.

Chciałem odejść do Lei, wyznać przed nią całe zło. Coś jednak kazało mi zostać.

Jedi zawsze dają szansę na odkupienie win.

Zamknąłem powieki i stałem się niematerialny. Mimo wszystko w zupełnie pradawny sposób - żyłem.

Mój synu, duchy zdecydowały.

Ben.

Ben.

Ben, wrócisz i połączysz się z Mocą.

Czułem, że powoli tracę pamięć. Wspomnienia zakrywała teraźniejszość.

Odnajdź siłę.

R E Y

Tańczyłam w około pustynnego posągu. Powrót na Jakku był zaskakująco przyjemny. Finn oraz Dameron jedli tradycyjne przysmaki, a paru innych żołnierzy oddawało się wszelkim atrakcją.

Święto Życia było zaczerpnięte ze starożytnych ksiąg. Można było je zobaczyć raz na dwieście lat. Przypominało to, które ujżałam z przyjaciółmi niedawno. Niezwykle rzadkie i pełne barw. Coś czego brakowało w moim życiu.

Spojrzałam z zachwytem na wszystkich wokoło, ale jedna z postaci wydawała się być dziwnie znajoma. Stała w czarnej szacie z ogromnym kapturem na głowie. Dziwna energia podsycała mnie do działania.

- O Mocy! - zawołałam do siebie - Ben!

Biegłam tratując wszystkich na swojej drodze. Czułam jedynie spełnienie.

- Ben! - prawie straciłam głos.

- To ja! - nawoływałam.

Wykonałam salto - omijąc w ten sposób stadko dzieci i wylądowałam przed nim.

- Ben. - mówiłam cicho, wtulając się w jego szerokie barki.

Uczestnicy święta zwracali na nas szczególną uwagę i z zaczeli między sobą plotkować. Miałam to jednak zupełnie gdzieś.

- Kim jesteś? - zapytał.

Ściągnełam jego kaptur.

- Co? - zapytałam bez cienia wątpliwości, że pyta o nazwisko.

- Kim jesteś? - powtórzył.

Ale jego oczy naprawdę mnie nie rozpoznawały.

Życie za życie ReyloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz