Przed chwilą nareszcie zakończyło się jeżdżenie wagonikiem.
- Żyjemy!- krzyknęłam gdy wyszłam z wagonika.
Wszyscy spojrzeli się na mnie jak na wariatkę ale ja się tym nie przejmowałam.
- A przecież miałam cię zabić. - przypomniało mi się.
- Wcale nie miałaś.
- Lepiej mnie bardziej nie denerwuj. Jak mogłeś to zrobić?! Przecież to było straszne!
- Uwierz mi, że to dopiero początek.
- O czym ty mówisz?- zapytałam go.
Kate poszła sobie kupić watę cukrową. Ja chciałam pójść z nią ale Ethan poszedł ze mną gdzie indziej. A co było najgorsze okazało się, że idziemy na jakieś Wahadło. Nie wiem co to jest ale nie brzmi zachęcająco. Gdy stanęliśmy w kolejce zobaczyłam o co chodzi z tym sprzętem. To było jeszcze bardziej przerażające niż tamten rollercoaster. Całkowicie odechciało mi się na to wejść. Próbowałam więc uciec z kolejki ale nie zdążyłam.
Szatyn posadził mnie na siedzeniu i usiadł obok mnie. Po mojej lewej nie było wolnego miejsca. Ale za to siędząc tam zauważyłam Kate która jadła sobie różową watę cukrową.
- Zdrajca. - wyszeptałam.
- Coś mówiłaś?- zapytał Ethan.
- Nie. Przynajmniej nie do ciebie.- powiedziałam gdy odwróciłam się w jego stronę.
Coraz bardziej chciałam stąd uciec.
- Błagam chodźmy gdzie indziej.- poprosiłam czarnookiego.
- Nie ma opcji.- powiedział a ja poczułam, że ruszyliśmy się z miejsca.
Na początku gdy jeszcze nie zaczęło nami kręcić zdawało mi się, że będzie ok ale okazało się, że się myliłam. Po pierwszej minucie poczułam, że zwymiotuje. Udało mi się od tego powstrzymać. Nie mogłam tego znieść i dlatego zamknęłam oczy. To jednak nie wiele pomogło. Dalej nie czułam się zbyt dobrze.Po piętnastu minutach
Zeszliśmy z tego czegoś. Ethan pomagał mi zejść ze schodów bo bardzo kręciło mi się w głowie. A ja przez ten czas postanowiłam, że już nigdy nie pójdę nigdzie z tym czubkiem. Nawet gdyby chciał mnie tam zaciągnąć siłą to mu się to nie uda. Żywcem mnie nie weźmiecie!
- Podobało ci się?- zapytał mnie szatyn i uśmiechał się widząc moją minę.
W tamtej chwili byłam w stanie go zabić ale przeszkodziła mi Kate.
- Widziałam was. Nawet wam machałam ale Izabela była jakaś nie swoja. I w dodatku zbladła. Wszystko jest ok?
- Tak.
- To dobrze bo naprawdę zaczęłam się o ciebie martwić. Ale ty Ethan powinieneś dbać aby jej się nic nie stało. A widzę, że tego nie robisz dlatego zabieram ją ze sobą a ty sam sobie radź i rób co chcesz.- powiedziała, złapała mnie za rękę i poszła w stronę samochodzików.
Na ten widok aż podskoczyłam z radości. Uwielbiam jeździć tymi małymi magicznymi samochodzikami. Moim zdaniem jest to superowe.
- Ty to naprawdę myślisz tak samo jak ja.- powiedziałam do niej.
- Tak. I to właśnie dlatego rozumiem cię bez słów i wiem, że jesteś zakochana w tym szatynie co cię uratował.
- Z tym pierwszym się zgadzam ale co do tego drugiego uważam, że się mylisz.
- Mnie nie oszukasz.- powiedziała.
Jakimś cudem bardzo szybko nadeszła nasza kolej. Wsiadłyśmy do samochodzików. Gdy już wsiadłam do swojego zobaczyłam, że Ethan przekupił osoby będące w kolejce i wszedł przed nimi. Usiadł w samochodziku który stał obok mnie.
- Idiota. - powiedziałam cicho gdy zobaczyłam jak się do mnie uśmiecha.
Gdy już skończyliśmy sobie jeździć zaczęłam się źle czuć.
- Kate.
- Co?
- Ja chyba lepiej już wrócę do domu.- powiedziałam.
- A co się stało?- zapytała z troską.
- Źle się czuję.
- Więc wracamy do domu.
- Nie. Ty zostań. Mamy jeszcze sporo godzin.
- Ale ja chcę iść z tobą.
- Jak chcesz to idź.
Poszłam w stronę kasy. Poinformowałam ich o moim powrocie do hotelu.
Godzinę później
Zamknęłam swój pokój bo Ethan od razu gdy się dowiedział, że źle się czuję poszedł do hotelu i cały czas wali w drzwi i chce się dostać do środka.
- Otwórz te cholerne drzwi!- krzyknął ze złością.
Zakryłam twarz poduszką. Nie chciałam już go słuchać. On mnie po prostu denerwuje. I to bardzo.
- Izabela proszę...- jego głos złagodniał.
- Kate zabierz go stąd!- krzyknęłam głośno mając nadzieję, że zrobi to.
- Ethan odejdź. Ona nie chce abyś tu był. Rozumiesz?
- Rozumiem.
Chyba wyszedł. Nie interesowało mnie to. A po chwili zasnęłam.
Trzy godziny później
Wyszłam z mojego pokoju. Kate siedziała przy biurku i coś rysowała.
- Obudziłaś się wreszcie.
- Ile spałam?
- Trzy godziny.
- A co z Ethan'em?- zapytałam ją.
- Nie wiem. Od razu jak się dowiedział, że wróciłaś do hotelu poszedł po swój samochód i szybko przyjechał na miejsce. A ty zamknęłaś swój pokój i nie mógł do ciebie wejść przez co w końcu odpuścił i gdzieś poszedł.- powiedziała - A czemu pytasz?
Sama bym chciała znać odpowiedź na to pytanie.
- Czyli sama nie wiesz?
Patrzyłam się na nią i nie wiedziałam co mam jej odpowiedzieć.
- A ja wiem dlaczego. Jesteś w nim zakochana.
Wtedy na mojej twarzy pojawiły się rumieńce.
- Wcale nie! - zaprotestowałam.
- Mnie nie okłamujesz. Znam cię zbyt długo aby wiedzieć, że mnie okłamujesz.- powiedziała.
- Ale...
- Ja bardzo dobrze wiem, że coś do niego czujesz. Przecież jestem twoją najlepszą przyjaciółką możesz mi powiedzieć.
- Masz rację.
Usiadłam na łóżku. Po chwili ona usiadła obok mnie. Czekała aż powiem jej całą prawdę.
- Chyba jestem zakochana w Ethan'ie.- powiedziałam szczerze.
Nie jestem pewna co do tego. Nigdy się nie zakochałam więc nie wiem jakie to uczucie. Chociaż zdaje mi się, że to chyba to.
Tylko nie wiem czy on kocha mnie.
- A co jeśli on mnie nie kocha?
- Przecież to oczywiste, że cię kocha. Uratował ci życie, szukał cię, odnalazł cię, zabrał nas do wesołego miasteczka, bił się z tamtym blondynem którego imienia nie pamiętam i nie chciał cię zostawić gdy źle się czułaś.
- Masz rację. Ale czy to na pewno jest miłość? Przecież może to być jakieś zauroczenie.
Blondynka patrzyła się na mnie jakbym powiedziało coś bardzo głupiego.
- W to z pewnością nie uwierzę. Nie ma takiej opcji.
CZYTASZ
Jesteś moją mate /Zakończone
Hombres LoboWyjechałam z przyjaciółką na wakacje aby odpocząć od rzeczywistości. Pojechałyśmy nad morze i zatrzymałyśmy się w hotelu. Gdy poszłyśmy odpocząć na molo.....Ech.....Przez jednego z nieznajomych mi chłopaków wpadłam do wody a przez drugiego zostałam...