Piotr rzucił się na Ethana. Kate próbowała ich rozdzielić ale nic z tego. Obaj są nieugięci.
- Dosyć!- krzyknęłam.
Chłopacy przestali się bić i odwrócili się w moją stronę.
- KIM ON DO CHOLERY JEST?!- krzyknął brązowooki.
- Piotr to jest Ethan.- powiedziałam wskazując na czarnookiego - Ethan to jest Piotr.
Chłopacy spojrzeli po sobie a potem swój wzrok zwrócili na mnie.
- To twój chłopak?- zapytał Ethan wskazując na brązowookiego.
- Nie. - odpowiedział za mnie Piotr.
- Ciebie nie pytam.- powiedział ze złością i patrzył na mnie wyczekująco.
- To nie jest mój chłopak.
Zapewne można by pomyśleć tak samo jak Ethan ale to nie prawda. Bo Piotr to wredny, okrutny typek który jest moim o trzy lata starszym bratem. Zapewne zapomniałam o nim wspomnieć. Tak naprawdę to często się kłócimy. Lecz gdy któreś z nas jest w potrzebie to drugi mu pomoże. Bo to właśnie Piotr bardzo często bił się z Liam'em aby go odpędzić.
- A więc kim on jest?
- To mój braciszek.- powiedziałam przesłodzonym głosem.
- Że co?!- krzyknął zdziwiony Ethan.
- Jak mogłeś nie zauważyć tego podobieństwa.- powiedział Piotr.
- Ale....- zaczął lecz mu przerwałam.
- Tak w ogóle to lepiej idź i powiedz komuś z recepcji aby kupili tu drzwi na twój koszt.- powiedziałam do Ethana.
Chłopak zrobił co kazałam.
- To twój chłopak?- zapytał mnie Piotr gdy Ethan opuścił nasz pokój.
- Nie.
- To znaczy, że tak.- powiedział.
- Przecież powiedziałam, że nie!- zaprotestowałam.
- Ale ja wiem, że to co mówisz to kłamstwo. Za dobrze cię znam. - powiedział i dumnie uniósł głowę.
- To nie jest kłamstwo bo on nie jest moim chłopakiem. - powiedziałam zgodnie z prawdą.
- Ale jesteście w sobie zakochani.- stwierdził.
- Tego nie wiem.
Po chwili ciszy do pokoju wszedł mój mate. Przez pewien czas przyglądał się nam ale potem skierował swój wzrok na mnie.
- Drzwi za pół godziny będą naprawione.- powiedział i poszedł sobie.
Następnego dnia
Piotr został u nas na noc. Nie był on wybredny co do łóżek dlatego spał na rozsuwanym fotelu.
- Kiedy będzie śniadanie?- zapytał Kate.
- Za godzinę.
Włączyłam telefon. Zobaczyłam, że mam parę nieodebranych połączeń z nieznajomego numeru. Postanowiłam jednak na niego nie dzwonić. A dopiero po chwili zorientowałam się, że Kate i Piotr się kłócą.
- Idziemy na lody!- krzyknęła wściekła Kate i nie miała zamiaru dać za wygraną.
- Nie bo na gofry!- zaprotestował mój brat ze złością.
- Na lody!
- Gofry!
- Lody!
- Gofry!
- Lody!
- Oba!- wtrąciłam się do ich rozmowy i zakończyłam ich kłótnię.
Usłyszałam pukanie do drzwi. Kate poszła je otworzyć. W drzwiach stanęła o niewiele lat starsza ode mnie brunetka. Prawdopodobnie była ona pracownicą z tego hotelu.
- Ktoś zostawił list dla Izabeli mieszkającej tu.- powiedziała do nas.
- To ja.- powiedziałam i poszłam w stronę nieznajomej.
Dziewczyna wręczyła mi list i opuściła ten pokój. Za to ja szybko otworzyłam kopertę. Zaczęłam czytać:
Zapewne tego się po mnie nie spodziewałaś. W sumie to nawet dobrze. Przynajmniej trochę cię zaskoczyłem albo raczej taką mam nadzieję. Najważniejsze jednak jest to, że chciałbym się z tobą spotkać. A ty nie odbierasz telefonu więc musiałem zastosować tę metodę. Jeśli chcesz możesz ze sobą zabrać Kate i swojego brata jeśli jest to konieczne.
PS: ODBIERAJ TEN TELEFON!!!
I nie martw się to tylko ja, Ethan.
Trochę zdziwił mnie ten list. Ale mam zamiar zgodzić się na to spotkanie. Jak już wcześniej postanowiłam pójdziemy na gofry i lody.Wzięłam do ręki mój telefon i oddzwoniłam na nieznany numer.
- Halo?
- Wreszcie!
- Możemy się spotkać o piętnastej przy wyjściu?
- Tak. - odpowiedział i zakończył tę krótką rozmowę.
Położyłam telefon na szafce. Kate i Piotr posłali mi pytające spojrzenia.
- Dziś na piętnastą idziemy na lody i gofry razem z Ethan'em.- powiedziałam nawet nie pytając ich o zdanie bo wiedziałam, że i tak by się na to zgodzili.
CZYTASZ
Jesteś moją mate /Zakończone
Hombres LoboWyjechałam z przyjaciółką na wakacje aby odpocząć od rzeczywistości. Pojechałyśmy nad morze i zatrzymałyśmy się w hotelu. Gdy poszłyśmy odpocząć na molo.....Ech.....Przez jednego z nieznajomych mi chłopaków wpadłam do wody a przez drugiego zostałam...