Był piękny, słoneczny poranek, kiedy to Weronika szykowała się do wyjścia na niewielkie zakupy, natomiast ja nadal odsypiałem po wczorajszym, męczącym dniu. Nagle ta mnie zaczęła mnie budzić, lecz miałem twardy sen. Poczułem jak mocno mnie szturcha, po czym parę razy uderzyła mnie w obydwa policzki. Bolało, bardzo bolało, tym bardziej, że to było od osoby, którą kocham nad życie.
- Karol! Wstawaj w końcu! - usiadła na brzegu łózka i obojętnie się we mnie wpatrywała. Zawsze budziła mnie całusem w policzek i wzrokiem przepełnionym miłością, a teraz to co? Sytuacja z rana powtórzyła się po raz kolejny, ale to nie koniec przykrości. Kiedyś to nie opuszczała mnie na krok, a teraz przy każdej możliwej okazji nawet na mnie nie spojrzy. Zresztą, szkoda gadać.
- Co się stało? - przetarłem oczy i patrzyłem na kobietę niezrozumiale. - Czemu mnie obudziłaś?
- Jadę na zakupy i potrzebuję kasy na rzeczy do biura.
Podniosłem się do siadu i ociężale westchnąłem. - Naprawdę? Przecież wiesz, że ostatnio u mnie jest nieciekawie z kasą... Wydajemy za dużo na filmy, a potrzebujemy coś na utrzymanie.
- Nie masz pieniędzy?! - pod wpływem emocji wstała z łóżka i wzięła mój przycisk za milion subskrybcji. Przyznam, że się przeraziłem - A czy to oznacza brak pieniędzy? - wymachiwała przedmiotem tuż przed moją twarzą.
- Niezbyt, ale... Co zamierzasz z tym zrobić?
Weronika już dłużej nie wytrzymała, przez co rzuciła przyciskiem, powodując jego rozpad na drobne kawałki. Oczywiście nie mogło zabraknąć głośnego i zarazem przerażającego dźwięku tłuczenia szkła. Winowajczyni spłoszyła i czym prędzej wybiegła z pokoju, a następnie z domu. Jak gdyby nic, odjechała i była tak zajęta sobą, że nawet się nie zorientowała, że zostawiła mnie samego. Mnie, który był na skraju załamania. Nie miałem siły spojrzeć na swoją zmasakrowaną nagrodę za milion subskrybcji. Zamiast tego, wolałem okryć się śnieżnobiałą kołdrą i jak mięczak, rozpłakałem się. Nie dało się inaczej, w końcu musiałem dać się ponieść emocjom. Od kilku dni, jak nie tygodni, Weronika zaczęła mnie oschlej traktować. Jakby zależało jej tylko na pieniądzach. Podejrzenia niektórych widzów stawały się być prawdziwe.
Mateusz w idealnym momencie wyszedł z pokoju, gdyż miał okazję zobaczyć wkurzoną Weronikę i wcześniej usłyszeć ten okropny hałas. Chciał się zapytać dziewczynę o co chodzi, ale ta w mgnieniu oka uciekła z jego pola widzenia. Był w ogromnym szoku. Wiedział, że owa para od dłuższego czasu miała dość sporą kłótnię, ale nie spodziewał się, że aż tak. Jednak najbardziej zadziwił go ten straszny dźwięk. Zdecydował się już dłużej nie czekać i po prostu poszedł do pokoju Karola.
Odrobinę się uspokoiłem i zamierzałem już wstać z łóżka, ale zrezygnowałem, jak usłyszałem otwieranie drzwi. Wstydziłem się spojrzeć na tę osobę, bo nie chciałem, by ktoś widział moje łzy. Jedynie stchórzyłem i cały przykryłem się kołdrą.
- Jezu, Karol, co się stało? - poczułem się pewniej, gdyż był to Tromba. Nie miałem odwagi mu odpowiedzieć, dlatego jedynie mruknąłem coś pod nosem. Po krótkiej chwili przyjaciel do mnie podszedł i czule mnie przytulił. Tego mi brakowało, ludzkiej oraz szczerej bliskości. Spojrzałem na niego zapłakanymi oczami i również go przytuliłem.
- Mam dosyć tego wszystkiego... - szepnąłem i wtuliłem się w niego najmocniej jak się da.
- Najpierw mi powiedz co przed chwilą się tu stało... - pzerzucilem wzrok na przycisk, który już raczej nie jest takowym przyciskiem i momentalnie przed oczami miałem sytuację sprzed chwili.
Chcąc odpowiedzieć przyjacielowi, wskazałem kiwnięciem głowy na miejsce zbrodni i pociągnąłem nosem.- Ona... ona znowu chciała ode mnie pieniądze, ale jej nie dałem i zniszczyła mi ten przycisk... - wytłumaczyłem do większego wyjaśnienia sytuacji.
Mateusz otworzył szeroko oczy, po czym przekręcił głową na boki z lekkim zazenowaniem spodowane przez zachowanie różowowłosej.
- Nie zrozum mnie źle, ale wasz związek już nie ma szans...
- Wiem to doskonale i to jest najgorsze... - spojrzałem mu w oczy - Coraz częściej zastanawiam się, czy nadal ją kocham, ale mimo tego nie potrafię się odkochać...
- Sam musisz zrozumieć, czy nadal czujesz to samo. Niestety nie mogę Ci pomóc w wyborze, to twoje serce gra główną rolę. - urwał - Ja na twoim miejscu już dawno bym coś z tym zadziałał, bo może być jeszcze gorzej.
- Wiesz co Mati, masz rację - uśmiechnął się delikatne, odsunął się od przyjaciela i starł łzy.
- Zawsze możesz na mnie liczyć brachu - odwzajemnił uśmiech, klepiąc Karola po ramieniu
;
cześć, od dłuższego czasu szukam ciekawej książki o chłopakach na wattpadzie, ale niestety nie mogłam znaleźć nic wartościowego. dlatego wzięłam sprawę w swoje ręce i powstało to
uprzedzam, że z moją weną bywa ciężko i rozdziały mogą się pojawiać rzadko (co nie jest problemem, bo maksymalnie 50 osób to przeczyta)
x