Byłem już gotowy do wyjścia z samochodu, lecz zatrzymał mnie Mateusz. Wydawało mi się to dziwne, bo większość drogi przemilczeliśmy i nagle teraz postanowił się odezwać.
- Ej, bo w sumie nie pytałem ostatnio. Jak tam wam się układa w związku?
- Dobry moment sobie wybrałeś na taką rozmowę - westchnąłem i z powrotem wygodnie oparłem się o siedzenie. Przecież nie mogłem ot tak sobie pójść i zostawić go bez odpowiedzi.
- Wiem, ale to jest jedna z niewielu okazji, kiedy możemy pogadać na osobności. W domu zazwyczaj albo jesteśmy zabiegani, albo spędzamy czas w większym gronie.
- Zauważ, że przyjechał do nas Kuba i muszę z nim dzisiaj załatwić sprawy związane z ekipą.
- Po prostu chce Ci pomóc, doradzić. Zwykła przyjacielska, szczera rozmowa - wzruszył ramionami i otworzył drzwi - Ale niech Ci będzie, chodźmy.
Szczerze, zaintrygował mnie i mógłbym nawet teraz poświęcić ten czas na pogadankę. Niestety było już za późno, bo obaj opuściliśmy pojazd i skierowaliśmy się do wejścia. Już na starcie przybiegł do nas Patecki, niczym pies chcący przywitać się z właścicielem. Ucieszyłem się na jego widok, ponieważ nie widzieliśmy się ponad miesiąc. Uroki studiów, anginy i problemów rodzinnych. Przez to zdecydowaliśmy się, że damy mu miesięczną przerwę, bo chłopak by się zamęczył. Jak jeszcze kilka tygodni temu nie miał za grosz energii, to teraz miał jej nadmiar.
- Jak dawno was nie widziałem! - zamknął nas obu w szczelnym uścisku i nawet nie pomyślał o tym, żeby nas z niego wypuścić.
- Też się stęskniłem - odpowiedziałem ze śmiechem. Przy nim nie dało się nie śmiać - Łukasz Ci już powiedział jakie mamy plany?
- Tak, wszyściutko wiem. Jutro nagrywamy film z kajdankami, co nie?
Przyznałem mu rację, po czym się rozebrałem z ubrań wyjściowych i zająłem się podstawowymi potrzebami. Bylo już po południu, zatem sięgnąłem po katering. Taka opcja jedzenia była najlepsza, zwłaszcza gdy nie miało się w ogóle czasu na gotowanie, a przecież pudełkowe pożywienie smakowało dobrze. Przy posiłku towarzyszył mi Patecki, w skrócie odpowiedziałem mu, co się wydarzyło pod jego nieobecnością, a ten podsunął mi pomysł ponownego nagrania filmu z tabliczkami. Mimo że nie było wszystkich domowników, warto było nagrać ten film. Wreszcie miałem wystarczająco energii i motywacji do tego odcinka, wiec nie było można zmarnować tej okazji. W między czasie napisałem na czacie ekipy, żeby wszyscy przygotowali się do nagrywek. Mało kto okazywał entuzjazm, bo tego nie było w planach i początkowo ten dzień miał być dniem wolnym od daily, aczkolwiek każdy z nas był już do tego przyzwyczajony. Nawet operatorzy zobowiązali się przyjechać, co było dowodem na to, że można liczyć na dosłownie wszystkich członków ekipy. Byłem dumny z tego, że udało nam się stworzyć małą rodzinkę.
Może i z małym opóźnieniem, lecz jednak wszyscy zjawili się na wielkiej kanapie. Właściwie nie było tylko Weroniki z wiadomych powodów. Nie przejmowaliśmy się tym wielce, a w końcu zaczęliśmy nagrywanie. Przywitałem się identycznie niczym ostatnio. Rażącą różnicą było zachowanie Pateca, który jak zwykle znajdował w centrum uwagi. Nie mogło zabraknąć od niego suchego żartu, lecz w jego wykonaniu wydawał być się on zabawny. Chwilę przedłużyliśmy wstęp, aż doszliśmy do głównego tematu odcinka.
Pytania się nie zmieniły, nadal była ta sama kolejność, dlatego jako pierwszą musieliśmy wskazać osobę, która nas ostatnio zdenerwowała. Zdania były podzielone i znacznie się różniące. Najwidoczniej sprawa z Majkiem i routerem ucichła, a w tym czasie wystąpiło już parę małych spin. Na szczęście były to zwykłe, głupie sprzeczki.